Posty

Wyświetlam posty z etykietą Miłe wydarzenia

Kij z tym

To interesujące, a nawet prawie zabawne, jak trudno mi się za niektóre rzeczy zabrać, za pisanie choćby pamiętnika, o innych rzeczach nie mówię. W pracy opijam się kawą, w domu wieczorem nie chcę. Jestem zmęczony, gdy mam coś zrobić. -- Jesteś zmęczony -- mówi mi jakoś głos, w głowie oczywiście, bo nawet tu psa nie ma. -- Ciekawe -- odpowiada inny -- siedzisz od 3 godziny na komputerze, oglądasz w sumie jakieś głupoty, na to nie jesteś zmęczony. -- Ale teraz jestem zmęczony -- mówi ten Zmęczony głos -- lepiej się położyć. Jutro to zrobię. No właśnie, gdyby nie te głosy w mojej głowie, to pomyślałbym sobie, że to jakaś słaba farsa, przecież widać, że to nie prawdziwe zmęczenie, ale ucieczka od niektórych rzeczy. Gdybym był na paletkach, to bym się rozruszał, ale nie poszedłem, bo mam jeszcze zakwasy. W sobotę grałem parę godzin, tak z 5, bez przesady. W środę, czwartek i piątek też coś tam robiłem. Zbierały się te zakwasy. Wczoraj B pojechała precz, ale jeszcze nie do Kanady, tylko do r

Jak zwykle, obserwacja siebie samego.

Rozwaliłem sobie trochę mięsień, graliśmy w jakąś grę ze sprintami, na treningu. Coś mi tam piknęło, w tylnej części nogi i tyle. Ale dzisiaj, po paru dniach, jest już lepiej, więc znowu na paletki, ale nie chcę grać, tylko powoli sprawdzać, jaki jest stan, bo jeszcze trochę ciągnie. Mało co piszę, bo albo padam na nos po robocie, albo sprzątałem, bo wpadła do mnie Blondi. Ona teraz pojechała precz, bo pracuje na wyjeździe, takie życie. Z tym mięśniem, to było to trochę zaprogramowane, mało piłem tego dnia, przemęczenie, niedospanie. W sumie, to idąc na trening myślałem, że strzeli mi coś w łydce. W każdym razie, to miałem więcej czasu i wczoraj wieczorem, napiwszy się kawy, koło 8 wieczorem, spojrzałem znowu na lodówki. Zamówiłem jedną koło 23 godziny. Od razu tego trochę pożałowałem, ale, jak taki już jestem. Oczywiście, że boję się pewnych rzeczy zamawiać, innych nie, nie szukajmy tu logiki. Idę dzisiaj do sauny, trochę się wyluzować. Już dawno nie byłem. W domu dalej, walka z lękam

Problemy, ich relatywność.

Budzę się w nocy. nie wiem, czy to przez tego poje..nego sąsiada z góry, czy może przez 3 kawy z automatu, które wypiłem wczoraj. W każdym razie, to teraz jest 9 wieczorem, a ja chyba idę spać, może się wreszcie wyśpię. W robocie jakoś da się wytrzymać z lękami, w domu chyba też. Nawet potrafię sobie zaplanować, że niektóre rzeczy zrobię i potem je robię. Wczoraj grałem z jakimś pod koniec sesji dla hobbistów. Przegrałem. Byłe bardzo nerwowy, nawet nie wiem dlaczego. Potem o mało co nie przegrałem gry z jakimś innym. Boję się przegranych, myślę sobie. Wracałem na rowerze, kropiło trochę, czułem smutek, ściskający mnie za gardło i może też trochę za przeponę. Smuciłem się, że przegrałem tą grę, a w gruncie rzeczy, to jak zwykle, chodziło mi o to, że po co tak trenuję, jak potem robię się nerwowy i przegrywam. -- Nie ma sensu być smutnym -- pomyślałem sobie i starałem się skupić na tym, żeby nie być smutny. No właśnie, muszę zmienić podejście. Fakt, wczoraj byłem zmęczony. Smutny, dlateg

Laurka

Miło mi się zrobiło dzisiaj, bo na treningu szkoły dostałem od dwóch dziewczyn prezent na zakończenie i laurkę z ich i moim zdjęciami. Postawiłem sobie to na stole. Może dlatego, że nie były to oficjalne prezenty, te były wczoraj rano, na śniadaniu w szkole. Jutro ostatnie zawody szkoły. Związałem się jakoś z tymi dzieciakami, bardziej niż w zeszłym roku, może dlatego też, że więcej z nimi miałem do czynienia. Interesujące. Oczywiście, zapisuję sobie to na listę rzeczy, które mi dobrze robią, nawet wprowadziłem nową kategorię "miłe wydarzenia" :P Dziwne, że nie miałem takiej kategorii do tej pory, głównie raczej negatywne rzeczy zapisywałem?