Posty

Wyświetlanie postów z listopad, 2016

Deszcz

Dzisiaj tu trochę ciemno i pochmurnie, od dwóch godzin, a może krócej. Rzadko tu pada. To znaczy, wczoraj padało, teraz znowu słońce. No właśnie, czasami trudno jest oddzielić od siebie różne komunikaty, które otrzymujemy od naszej głowy. Myślę, że wiele ludzi wychodzi z założenia, że myślenie, to coś spójnego, prawa ręka niejako wie, co lewa robi. Ja coraz bardziej mam wrażenie, że to w pewnym senie niezależne schematy emocjonalne, myślowe, walczą o priorytet, kłócą się, kto ma rację. Nie dlatego, żeby chciały zaszkodzić, ale dlatego, że rzeczywistość jest czasami skomplikowana i zmienia się. To czego się nauczyliśmy wczoraj nie zawsze da się bezpośrednio wykorzystać dzisiaj. Gdy ja obrywałem w głowę za dziecka, latami, nie znaczy to, że teraz ktoś mi ma dać w łeb. Za to umiejętność czytania, czy pisania, także reagowania na gorącą płytę pieca, czy inne takie, to pozostaje. Także sympatia do zwierząt. Miło jest pogłaskać psa. Miło było, gdy byłem dzieckiem, miło jest teraz, czy pograć

Różne waria(n)ty

Jestem coś zmęczony. Może zbyt późna kawa wczoraj, koło 18, teraz też ta sama godzina, a ja piję kawę. Diabelski krąg. Coś mam spuchniętą kostkę, rozwaliłem sobie ją trochę w sobotę, za bardzo się wyluzowałem. Oczywiście, następnego dnia poszedłem pograć, poćwiczyć, to samo wczoraj i dzisiaj. Uzależnienie od sport? Z drugiej strony to chcę wykorzystać dostęp do kortu, by jeszcze trochę poćwiczyć. Możliwe, że nie ma w tym wiele sensu, ale co ma sens? Nadal zastanawiam się nad tym, jak moje emocje mną kierują, znaczy, moje lęki, czy tam jakieś inne oczywiście też. Z tym, że lęki najbardziej mnie wkurzają, bo mam wrażenie, że mnie blokują. -- Co ja robię całymi dniami, marnuję życie, przez te lęki -- mówię sobie. -- Co znaczy, marnujesz życie -- pyta coś w głowie -- jak nawet nie wiesz jaki twoje życie ma cel, o ile jakiś ma. Myślę, że chodzi tu raczej o to, że jestem sam, nie mam dziewczyny, walczę z blokadami, które powodują, że mój czas przepływa mi między palcami. Z drugiej strony, to

Obserwacja lęków

Obserwuję moje lęki. Najczęściej zaczynają się one od jakiegoś uczucia napięcia w okolicach splotu słonecznego. Czasami jest to po prostu wrażenie, że nie ma sensu się wysilać, no, bo nic nie ma sensu. Dlaczego tak to obserwuję? - Nie zajmuj się tak sobą samym, po prostu żyj - słyszałem nieraz, najczęściej od przedstawicielek płci piękniej. - Taa - myślę sobie - łatwo powiedzieć. Faceci zabijają się chyba ze 3 razy częściej niż kobiety, za to kobiety częściej próbują. Wiem jak niebezpieczna jest frustracja i depresja, pomieszane ze sobą, z dodatkiem PTSD, dlatego już nie słucham takich rad. Wolę się raczej zajmować moim problemem, niż skończyć gdzieś na belce, czy grubej gałęzi. A może mam uraz, bo moja Mama ignorowała, przynajmniej po części, nasze lęki? Jej stary nie bił. Ale na koniec ona i tak zaczęła pić, przynajmniej przez jakiś czas, więc co taka gadka. Patologiczna rodzina i tyle :P Myślę, że łatwiej jest mi obchodzić się z moimi lękami gdy wiem jak działają. Gdy je czuję, to w

Ptasi móżdżek

Nie wiem, czy mój Stary mi kiedyś powiedział, że mam ptasi móżdżek. Coś takiego chodzi mi po głowie, ale, jak człowiek był wyzywany od gówniarzy, darmozjadów, tłumoków, czy innych, to pewnie na ptasi móżdżek nie zwróciłbym większej uwagi. To jak z obrywaniem w twarz. Gdy ktoś raz oberwie, to może sobie to zapamięta, kiedy, gdzie, gdy się obrywa co jakiś czas, to pamięta się tylko niektóre razy chyba, reszta, to jak biały szum, jak przechodzenie przez ulicę na czerwonym świetle, kto by to spamiętał. Ale, tak mi się to tylko skojarzyło. Czytałem dzisiaj artykuł o budowie mózgu ptaków. Niektóre ptaki, jak kruki, czy podobne, są dosyć cwane. Potrafią robić proste narzędzia, reagować też na to, gdy im się coś palcem wskazuje. Nie wszystkie małpy to potrafią. Podobnie, dużo gatunków małp nie potrafi się uczyć nowych technik robienia czegoś. Te kruki, czy inne papugi, to potrafią. No właśnie, jak to jest możliwe, mają przecież takie małe głowy? Odpowiedź jest w miarę prosta. Mózg ptaków jest

Po prostu lęk

Z rana jak zwykle, niepokój, lekkie uczucie duszenia się. Udało mi się wyjść z domu dopiero koło 16. Poszedłem do kafejki, dla zasady, bo wiedziałem, że w domu będę się gorzej czuł. W domu zaczęło mi jakby lekko odbijać. Jak większość razy sprawdziło się, że widok ładnych dziewczyn, a może po prostu wyjście z domu, dobrze mi robi. Gdy jednak jestem w domu, to uważam, że wychodzenie nie ma sensu. Uciekam gdzieś od samego siebie, czując to coś, co trudno jest określić słowami, ale wiem, że to lęk. Po prostu lęk.

Nie lubię kupować biletów

Nie lubię kupować biletów na samolot. Ogólnie, to chyba zawsze się cholernie długo zastanawiam na kupnem pewnych rzeczy, a potem, jak coś kupię, to ciągle jestem niezdecydowany. Tak się zastanawiałem, zastanawiałem, aż ze stresu jak kupowałem to wpisałem w niewłaściwe kratki moje imiona i nazwisko. To znaczy, na miejscu imiona, nazwisko i tak dalej. To trochę dlatego, że nad kratkami nie było napisów, jak przy innych polach. Na początek napisałem poprawnie, ale potem zmieniłem na niewłaściwą wersję. Kosztowało mnie to kupę kasy, bo musiałem skasować bilet, inaczej mi tego linie nie chciały zmienić. Nie wiem, może by się dało przejść przez te wszystkie kontrole, ale czytałem w necie, że ktoś się może przyczepić. Rezygnacja z biletu jest u tej linii cholernie droga. Z drugiej strony, to jakoś od razu do nich zadzwoniłem, choć musiałem do Chin dzwonić. Może dlatego o tym piszę. Normalnie, to mam kłopoty z dzwonieniem po ludziach, ale tu nawet jakoś poszło. Dobrze, że mówili po angielsku.

Ucieczki, czy nie ucieczki.

Dzisiaj rano znowu nacisk na klatce piersiowej i ataki senności. Takie życie. Wiem, że teraz będzie więcej stresu, bo wracam, czy jadę w grudniu z powrotem. Nawet nie wiem na ile, to wyjdzie w praniu. I tak jestem tu trochę tymczasowo. Ciekawe jak to będzie, po "powrocie", czy będę się inaczej czuł, czy może nie. Wiem w każdym razie, że mniej się będę bał przyjazdu tutaj, znowu. Wiem jak to działa. Co zrobiłem przez te dwa lata? Czy coś się zmieniło? Myślę, że jestem po części mniej zestresowany. Z drugiej strony, to może uciekam trochę przed stresem. To na pewno.

Ataki senności

Poranek jest jednak inny, niż popołudnie. O wiele trudniejszy, może dlatego, że w domu siedzę? Mało co ma wtedy sens. Dzisiaj też, poczułem zmęczenie, dwie kawy nie pomogły. Teraz, po południu, siedząc w kafejce, czuję się lepiej. Chociaż, gdy pójdę do domu, to pewnie będzie znowu gorzej, ale nie tak jak rano. Takie życie. Denerwuje mnie, jak ktoś koło mnie kaszle, bo oszołomy często nie zakrywają ust. Dzisiaj nawet chłodniej, bo wczoraj było znowu koło 35C. Udało mi się zrobić sporą rysę na zderzaku, jak parkowałem, to znaczy, wciskałem się, bo mało było miejsca. Nie zauważyłem, że jest jakieś badziewie przyspawane do słupka płotu. Parę innych rzeczy też jakoś zawaliłem. Mam takie dni. Rano ucisk w klatce piersiowej, wiadomo, lęki. Z tym da się jeszcze żyć, nie lubię tych ataków senności. Mój mózg się wtedy trochę wyłącza. -- Połóż się na chwilę na łóżku -- mówiło mi coś w głowie, jak chciałem wyjść. Wiedząc jednak, że to lęki, nie uległem temu. I tak by mi to nic nie dało, gdybym się

Poletko eksperymentalne

Siedzę w kafejce, powoli się budzę przy mocnej kawie, choć już 18 godzina. Muszę potem na imprezę współmieszkańca, w jakimś hotelu, pewnie w barze. Nie chce mi się za cholery, ale on obchodzi okrągłą rocznicę, więc wypada iść. Może też mi się tak chce spać, bo rano trening kondycyjny. W sumie, to się na niego załapałem, bo robiłem trochę za taksówkę, bo dojazd na ten trening trudny, a ten, który normalnie tam kumpli zawozi, dzisiaj nie mógł. Poza tym, to może też temperatury i deficyt snu. Budzę się wcześnie, pewnie jakieś ptaszyska mnie budzą, pewnie już koło 5 nad ranem, bo już wtedy robi się powoli jasno. Tu lato, w ciągu dnia dochodzi do 35C. Trener mi powiedział, że muszę bardziej atakować, bo jestem zbyt bierny. Dlaczego o tym piszę? Jak wspominałem parę razy, sport to dla mnie poletko eksperymentalne. To z tą biernością odnosi się trochę do mojego życia, to znaczy, tego poza sportem. W nim też chyba jestem jakiś do tyłu. Dlatego też pewnie nie mam dziewczyny, od dłuższego czasu?

Raz na temat polityki

USA ma nowego prezydenta. Nie lubię ani Clinton, ani Trumpa, ale szczerze mówiąc, to wolę tego popieprzonego Trump, od tej zimnej Clinton, o której mówią, że lubi kreować wojny, bo to dobre dla businessu. Poza tym, to, co sobie Trump wymyśli, musi przejść przez ten ichny parlament, więc może zbyt wielu idiotyzmów nie zrobi. I tak nie mam na to wpływu :P Dzieje się podobnie jak w Europie, gdzie ludzie wybierają nacjonalistów. Nic dziwnego, po tym, jak bankierzy dostają miliony za wciskanie ludziom kitu, a normalny człowiek musi się ostro napracować, by nigdy takiej kasy nie zarobić. Clinton, to właśnie te elity, zarabiające kasę. Trump ma podobno gadać z Koreą Północną. Ja wspieram organizację próbującą pomagać ludziom uciekającym z Korei Płn. Jak ktoś ucieknie, to często ląduje jako niewolnik, przeważnie kobieta, u jakiegoś Chińczyka. Chińczycy wysyłają koreańczyków z powrotem, gdzie na nich często czeka jakiś obóz zbliżony do koncentracyjnego. że nie lubię takich obozów, to wspieram c

Odbijanie o ścianę i frustracje lękowe.

Jestem wkurzony, a może sfrustrowany. Na zawodach w sobotę zająłem w mojej kategorii drugie i trzecie miejsce. Gdybym się tak nie stresował, to bym zajął przynajmniej jedno pierwsze. Złoszczę się gdy przegrywam bo gram gorzej niż normalnie. Wiem, to moje lęki. Mimo wszystko, albo przez to, jest to frustrujące. I wiem, że gram gorzej, bo mi to w dodatki wszyscy naokoło mówią, to znaczy, ci, którzy mnie znają :P Kiedyś może bym coś odburknął, na takie stwierdzenie -- Widziałem, że nie był coś Twój dzień. Teraz po prostu spokojnie mówię, że się za bardzo stresuję. - Oj, znam to, znam to -- słyszę czasami. I dobrze. Co się mam szczypać. To też świadectwo na to, że jestem bardziej otwarty niż kiedyś. Co z tego wynika? Muszę się bardziej zająć przygotowaniem mentalnym, nauczyć się pewnych procedur uspakajających na pamięć, tak żeby siedziały. Niezależnie od poprawy mojej techniki. Zdarzało mi się, że wygrałem z ludźmi o jedną, czy dwie kategorie wyżej, ale to na treningu. Temu frustracja. Ki

Mało powietrza

Po prostu coś mnie dusi. Staram się głęboko oddychać, to trochę pomaga, myślę sobie. Wiem, że to lęk. Kiedyś może bym myślał, że nie wiadomo co to się ze mną dzieje. Oczywiście, nie ma jakiegoś konkretnego powodu, to po prostu zamieszanie w moim życiu, jeszcze zawody, które są dla zabawy, ale moja głowa się nimi przejmuję. Tyle, że to uczucie duszenia się bywa chyba codziennie. Niezależnie od tego, czy już piłem kawę czy nie. Nie wykumałem do końca co może je powodować. Wiem, że nie lubię odgłosu synogarlic, kojarzą mi się z moim dzieciństwem. Może nie to, żebym ich nie lubił, ale przywołują jakieś podświadome nieprzyjemne skojarzenia, czyli dom rodzinny. Są momenty, że zaczyna mnie lekko mdlić. Czasami na chwilę znika, potem znowu się pojawia. Wkurzające, ale też interesujące.

PTSD i dobre rady

Jutro zawody. Nie wiem w sumie, po co tam się pcham. Mam zamiar mieć trochę zabawy, próbować realizować moje podejście mentalne, zwracać uwagę na oddychanie i takie. Pożyjemy, zobaczymy. To taki trening mentalny, walka z frustracją, blokadami i innymi. Poletko obserwacyjne. Niezależnie od tego, że można będzie popatrzeć na fajne gry, obeżreć się czekoladą i pogadać z fajnymi dziewczynami. Ja to cieniarz jestem, gram w najniższej lidze, czy prawie, że najniższej. Mam ochotę mieć z tego więcej przyjemności niż frustracji. Tak trzymać. Co o moich lęków. To schematy wyuczone, jak w każdym PTSD, inaczej nie było by to PTSD :P Gdy coś mnie dusi, to mnie dusi. Nazywam to "dusi", to po prostu niepokój. Wystarczy czasami, że jestem w domu. Do końca nie wiem jaki impuls to wywołuje. Wiem, że mi Natalia radzi, żebym się "lękowi" nie poddawał. Myślę, że na tym polega pomieszanie z poplątaniem, gdy ktoś się na ten temat wypowiada. Istnieje coś takiego jak generalizacja lęków. To

Bariery lęku

Nadal przyglądam się moim blokadom. Co powoduje, że zamiast robić to, co mam na liście, siedzę w internecie, albo przed telewizorem? Zauważam, że często uciekam przed naciskiem na klatce piersiowej. Ogólnie, to niepokojem, ale przyglądam się temu, jak to odczuwam. Gdy oglądam coś w TV, albo na internecie, to moja uwaga skupia się na tym co tam się dzieje, albo na czytanym. Nawet jeśli nadal czuję niepokój, to jest go jakoś mniej, chociażby dlatego, że w tym momencie nie "grozi mi" wzięcie się za coś konkretnego. Z drugiej strony czasami jest nawet prosto przełamać tą barierę. Po prostu ją czuć. Myślę, że jak się jej lepiej nauczę, to łatwiej mi się będzie z nią obchodzić. Pożyjemy, zobaczymy. Wczoraj wygrałem z kumplem, z którym ostatnio przegrałem. - Miał zły dzień - pomyślałem sobie. - A może ja się poprawiłem? Trudno wyczuć. Trudno mi uwierzyć, że coś może mi się udać, mimo, że tyle rzeczy mi się już udało, choćby nauczyć się Hiszpańskiego, czy takie.

Nowe wtyczki

Trochę dla zabawy dodałem wtyczki "pinup", czy inne badziewie, którego nawet nie widzę, więc nie wiem, co robi. Zrobiłem nawet krótką notkę o sobie. Nie wiem, co mnie tak wzięło, ale, trzeba czasami coś zmienić :P A może to dlatego, że łatwiej się czymś takim bawić niż pisać tą moją książkę? :D Może mi ktoś zda relację, czy takie wtyczki mają sens. :P

Dla popołudnia

Siedzę w kafejce. Wygmerałem się nawet na kort dzisiaj. Chciałem coś robić rano. - To nie ma sensu - mówi mi coś w głowie. - A co ma sens? - pytam. - Zarobić trochę kasy, ale tego nie potrafisz, bo masz blokady. - Przecież zarobiłem już trochę, dlatego tu mogę siedzieć. Głos w głowie niechętnie się zgadza. Zmiana zdania związana jest z lekko nieprzyjemną emocją. Czymś w rodzaju mdłości, czy czegoś. - Jakbyś poćwiczył choćby 5 minut, to by Ci to sporo dało - myślę sobie. Czuję ciężar, jakby smutek. - To nic nie da - mówi mi ten smutek. - Po co się starać. Jak tu przeskoczyć ten smutek? Na czym polega ta blokada? Wiem, mimo, że rano nic nie ma sensu, to często po południu ma. Nie ma się co więc za bardzo kierować tymi myślami, choć one, szczególnie emocje, próbują mną kierować. Więc gdy coś rano robię, to raczej z myślą o po południu, bo robienie czegoś rano często nie ma sensu. - To ja tak rano myślałem? - pytam sam siebie, tak, jakby to nie moje myśli były. Teraz też wiele rzeczy nie m