Ataki senności

Poranek jest jednak inny, niż popołudnie. O wiele trudniejszy, może dlatego, że w domu siedzę? Mało co ma wtedy sens. Dzisiaj też, poczułem zmęczenie, dwie kawy nie pomogły. Teraz, po południu, siedząc w kafejce, czuję się lepiej.
Chociaż, gdy pójdę do domu, to pewnie będzie znowu gorzej, ale nie tak jak rano. Takie życie.

Denerwuje mnie, jak ktoś koło mnie kaszle, bo oszołomy często nie zakrywają ust.

Dzisiaj nawet chłodniej, bo wczoraj było znowu koło 35C. Udało mi się zrobić sporą rysę na zderzaku, jak parkowałem, to znaczy, wciskałem się, bo mało było miejsca. Nie zauważyłem, że jest jakieś badziewie przyspawane do słupka płotu.
Parę innych rzeczy też jakoś zawaliłem. Mam takie dni.
Rano ucisk w klatce piersiowej, wiadomo, lęki. Z tym da się jeszcze żyć, nie lubię tych ataków senności. Mój mózg się wtedy trochę wyłącza.
-- Połóż się na chwilę na łóżku -- mówiło mi coś w głowie, jak chciałem wyjść.
Wiedząc jednak, że to lęki, nie uległem temu. I tak by mi to nic nie dało, gdybym się poddał senności, po prostu bym się gorzej czuł.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!