Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2014

Szukanie energii

Coś mam ostatnio chwile słabości. Zauważam, że w kontaktach z ludźmi często przegrywam, bo nie potrafię się dobrze kłócić, czy wykłócać, czy zwracać uwagi, gdy chodzi o moje prywatne sprawy. Muszę nad tym popracować. Na paletkach ostatnio przegrywam, co mnie denerwuje, czy trochę dołuje, choć to tylko hobby. Myślę, że projektuję parę rzeczy. Od razu budzi się coś we mnie "nie dasz rady nic zrobić, to nie ma sensu, nie ma co się wysilać". Z drugiej strony, gdy coś mi lepiej idzie, czy ktoś mnie chwali, to olewam to. Czyli koncentruję się może za bardzo na porażkach. Pewne rzeczy sam sobie utrudniam. Grałem z kimś, bez ścinania i przegrałem. Bo chciałem na lekko wygrać. Teraz stwierdzam, że muszę po prostu grać tak, żebym miał z tego satysfakcję. Jak na ściance. Kiedyś próbowałem na siłę pewne rzeczy robić, miałem z tego parę kontuzji, a nie szedłem za bardzo do przodu. Teraz mam więcej zabawy i lepiej się wspinam. Gdy gram w paletki, to czuję, jak robię się ciężki, gdy zaczyna

Rzadziej uciekam w myśli o samobójstwie

Raz jest tak, raz tak. Ostatnio budzę się koło piątej nad ranem, może dlatego, że moja sąsiadka piętro wyżej tak tupie, a może to jej chłopak. A może po prostu tak się budzę. Nie wiem. W pracy normalnie, trochę mnie dusi, raz więcej, raz mniej. Ale, jakoś idzie. Walczę z tym, bo tak, to wiadomo, to bym uciekł. Staram się pić płyny, gdy za mało piję, to robię się nerwowy. Wczoraj byłem na torcie urodzinowym, pełno kalorii miał ten wieczór. Była kumpelka, chciała pomocy, bo nie chce, żeby jej mąż niektórych rzeczy się dowiedział, tych, które ona ma na telefonie. Może dlatego, że nie mają dziecka, choć chcą, trochę się coś między nimi psuje, temu jakiś koleś jej pewnie w głowie trochę zawrócił i teraz ona nie wie. Mnie oszczędza ze swoimi wywodami, ja jestem od strony technicznej, jak zrobić, żeby się to przez telefon nie wydało, bo wiadomo, telefon zbiera informacje i w dodatku te cloud, na których nie wiadomo co jest zapamiętywane ;) NB (narkotyk-B), zaczęła używać smarta, do komunikacj

Czasami się wygrywa, czasami przegrywa, tak to bywa.

Tak się zastanawiam, Australia, czy nie Australia. Może wynika to z tego, że mam takie poplątane w głowie. Za to wczoraj był fajny trening, jak zwykle w poniedziałki. Coś mnie prawa strona pleców, czy biodra boli. Za dużo stresu, człowiek się spina. Akurat mam dużo do załatwiania, różnych rzeczy, które nie zawsze ode mnie zależą, ale kasę mnie kosztują. Jakoś nie potrafię się targować, a przynajmniej rzadko. NB (narkotyk-B) nie odzywa się, to ja też nie, już i tak wystarczająco długo tęskniłem za nią i byłem uzależniony. Jak ona się odezwie, to będzie fajnie, jak nie, to ja się pewnie kiedyś odezwę i tyle. Idę zaraz na trening, mimo tego bolącego boku. Ale, tam się przynajmniej trochę wyluzuję. Czuję napięcie, gdzieś w klatce piersiowej i w głowie. Boję się pewnie popełnić jakiś błąd. Tak się zastanawiam, jak dla niektórych cały świat się zawala, gdy kogoś stracą. Też tak miałem kiedyś. Ale, w sumie, to chyba trzeba mieć do tego predyspozycje, może gorzej sobie radzić ze światem i bard

Nieuporządkowane mieszkanie

Jakoś wszystko bez sensu dzisiaj. Bezradność i samotność trochę mnie przygniatają. Ale, co zrobisz, trzeba żyć dalej. Coś w mojej głowie mówi mi, że ... No właśnie,  nic mi chyba nie mówi, to raczej uczucie "nic się nie da zrobić", więc po co się wysilać. Z drugiej strony wiem, że to tylko emocje, wyuczone rzeczy, bo w rzeczywistości, to wiele da się zrobić. Z rana mało przyjemna rozmowa z tą pokopaną babą, której w czymś tam pomogłem, a teraz ona się żali, że nie tak jest, że co ja od niej chcę. W sumie, to właśnie nie chcę mieć z nią żadnych interesów. Wiem z doświadczenia, że są tacy ludzie, którzy są "zupełnie w porządku" i człowiek w sumie sam jest winny, że coś nie do końca dla nich zrobił ;) Rano budzę się i tęsknię za kimś. Ale nawet nie za NB (narkotyk-B). Wczoraj na ściance była K, moim zdaniem dosyć ładna i seksy, z miłym uśmiechem. Czuję wtedy znowu, no właśnie co, jakiś głęboki smutek i coś w rodzaju bezradności. Coś mi mówi "jesteś sam i tak już z

Herbata, czarna jak kawa

Ja dzisiaj siedzę w domu. Nie licząc wypadu do sklepu, na targ. Nie poszedłem na paletki, bo mnie coś plecy bolą, trochę pewnie ze stresu, a trochę może też za dużo sportu. Wczoraj byłem na tym innym treningu, czy godzinie gry. Bardzo fajnie było. Była tam też X, ze swoim chłopakiem, ale, ogólnie, to ona mnie raczej ignoruje. Grałem coś cienko, bo jeszcze kontuzję czułem i te plecy. Dzisiaj cały dzień nic nie robię. Oglądam jakieś filmy, niektóre chińskie. Ale, prawie nic nie rozumiem. Czuję niepokój, gdy pomyślę o wyjściu z sypialni. I tak, że posiłki jadam w kuchni, w sypialni tylko jakieś owoce, czy coś. Próbuję zdobyć mieszkanie, które wydaje mi się jakieś zimne. NB (narkotyk-B) nie odezwała się dzisiaj. Ja też nie mam zamiaru się odezwać. I dobrze mi z tym, dobrze mi z myślą, że z tym jest lepiej, że nie czuję aż tak silnego impulsu ucieczki, żebym musiał do jakiejś dziewczyny pisać. I tak J się odezwała, to znaczy, odpowiedziała mi na Whataspie. Znowu jej rower ukradli, ale ma ub

NB kontra rzeczywistość

Dzisiaj byłem na śniadaniu z J, z którą się czasami wspinam. Kiedyś wspinaliśmy się częściej, ale ona teraz rzadko ma czas. Może wybierzemy się razem do kina, albo zrobimy sobie nawzajem masaż, sama zaproponowała. Pożyjemy, zobaczymy, w każdym razie lubię śniadania z nią, w tureckiej kafejce z bułkami z owczym serem. Do tego cappuccino i miła rozmowa. W sumie, to ona sama zaczęła z tymi śniadaniami, nawet nie wiem dlaczego. Czasami spotykamy się u niej, rano, w niedzielę. Jakiś czas temu miała chłopaka, ale od paru miesięcy nic o nim nie wspomina, ja się też nie pytam. Mam zakwasy i jestem zmęczony. Wczoraj zastępstwo na paletkach, musiałem siedzieć do 22, w dodatku zakwasy i lekka kontuzja. Może sobie dzisiaj dzień wolny od sportu zrobię, choć chciałem iść do siłowni trochę dla ścianki potrenować, potem siąść sobie w kafejce i coś tam popisać. Ale, myślę, że dobrze mi zrobi, jak się wyluzuję. Jutro paletki w innym klubie, ciekawe, jak będzie, może będzie tam X, czyli Chinka i pewnie K

Schemat z przeszłości

W sumie, to nie wytrzymałem i napisałem smsa do NB (narkotyk-B), z pytaniem, co u niej. Odpowiedziała, że ostatnio jej ciężko, ale cieszy się, że już nie musi milczeć. Tak, wymieniliśmy parę smsów i na koniec zapytałem, dlaczego musiała milczeć? Odpowiedź, bo ja milczałem, widocznie nie pasował mi ten rodzaj relacji, a więcej nie mogła mi zaoferować. Nie zapytałem, czy nie mogła, czy nie może, bo w sumie użyła formy przeszłej. Mogłem zapytać, ale nie zapytałem, dlaczego? Napisałem "dobranoc", ona "Dokończymy rano"?, ja na to "jutro, czy kiedyś". Nawet nie wiem, czy mi się z nią chce pisać te smsy, bo w sumie po co. Z drugiej strony, to odczuwam jakiś dreszczyk emocji, to na pewno, gdy do niej piszę. Tyle, że nie widzę jej w ogóle w realiach mojego życia, chyba, że cybersex ;) Wczoraj prowadzący zajęcia paletek był coś miły. Grałem z A przeciwko niemu i K (tej Japonce) i wygraliśmy. Położył mi potem ramię na barkach i powiedział, że w piątek też takie gry g

Za oknem słońce

Za oknem słońce, już dawno go nie było. Wczoraj byłem na moim ulubionym treningu. No właśnie, na treningu można się wyluzować, po prostu biega się, robi ćwiczenie, można się pośmiać i zapomnieć o wszystkim. Skupić tylko na ćwiczeniu, na lotce, na krokach, czy na trochę czasami zmęczonych mięśniach. życie jest w takich momentach proste, wiadomo, co się w ciągu paru następnych minut, albo godziny będzie robiło. Uważałem tylko, żeby moja kontuzja się nie odezwała, ale spoko. NB (narkotyk B) się nie odezwała. Nie wiem, czy coś do niej napisać. W sumie, to nie wiem specjalnie po co. Ani to mojego lęku nie stłumi, ani nic w tym momencie w moim życiu nie zmieni, więc po co? W sumie, to co mam się przejmować dziewczyną, czy kobietą, z dzieckiem, która nie wiadomo, czy w ogóle coś ode mnie chce i która jest z 1000 kilometrów dalej. Wolę żyć swoim życiem. Ta kumpelka ze ścianki, która mi przez smsa awanturę zrobiła, odezwała się. Przeprosiła. Napisała, że ma kłopoty z głową, bierze leki i wybuch

NB po raz któryś

Nawiązałem ostatnio kontakt, przez smsy,  z NB (narkotyk-B). Dzieli nas około tysiąca kilometrów. Sprawdziłem, w sumie, to myślałem, że jest dalej. To taki balon testujący. Chcę zobaczyć, jak będę się czuł, bo jest to jednak nierozwiązany węzeł w mojej głowie. Zaczęło się od tego, że złożyłem jej życzenia noworoczne. Podziękowała, odpisała, że miała nie najlepszy rok. Zapytała co u mnie. Odpowiedziałem, że nic nowego. W jednym z krótkich smsów, które wymieniliśmy napisałem też, że nie mam zamiaru ani się kłócić, a nie dyskutować, bo życie jest za krótkie na to. To trochę jak gra w szachy. Chciała, żebym napisał co u mnie, bo jest bardzo ciekawa. Pomyślałem sobie na to "aha, naraz jest ciekawa". Nie chciało mi się już wieczorem odpisywać, tym bardziej, że zacząłem się zastanawiać, co jej napisać. Czy coś kombinować, w stylu, próbować coś jej powiedzieć, nawet nie wiem co. Zapytała na drugi dzień, czy to, że nie mam zamiaru się kłócić i dyskutować, oznacza, że nie mam zamiaru z

Iluzja-"Nic się nie da zrobić"

Zastanawiam się, czy napisać coś do NB (narkotyk-B). Może to ta rozmowa z jej ojcem tak na mnie wpłynęła, może to, że wiem, że się rozwiodła, choć może jest z kimś innym. A może to po prostu potrzeba rozwiązania jakiegoś węzła, który mam w głowie. Dalej walczę z lękami. To, że sobie nie zawsze radzę, widzę po stercie pudełek w pokoju. Muszę zawartość posortować i starą elektronikę, czy jakieś drobne elektryczne rzeczy do punktu odbioru zawieźć, bo nie powinno ich się do normalnych śmieci wyrzucać. Chciałbym, żeby coś w mojej głowie zrobiło "klick" i żebym nagle nie miał lęków. Kiedyś myślałem, że może tak się stanie. Teraz już raczej w to nie wierzę. Nie bardzo to też odpowiada temu, jak w sumie mózg pracuje, o ile te teorie odpowiadają rzeczywistości. Ogólnie, to coś się zmienia. Jest chyba trochę lepiej, niż parę lat temu. W każdym razie, nie myślę tyle o samobójstwie, co uważam, jest bardzo pozytywne. Nie czuję też tak chyba takich głębokich smutków, czy bólu. Staram się b

Walka z blokadami

Jakiś jestem zestresowany. Czuję niepokój. Parę rzeczy, które mam załatwić, układa się nie tak, jakbym chciał. To pewnie powoduje, że mój niepokój wzrasta. Możliwe, że zbyt szybko reaguję na niektóre bodźce, bo nie dzieje się nic, co by miało mojemu życiu, czy zdrowiu zaszkodzić. Jakoś, przypomniał mi się na chwilę garaż. Stamtąd nie mogłem uciec. Ciekawe, jaki to miało wpływ na moją amygdalę, na ile ona teraz za szybko, czy może zbyt mocno reaguje. Myślę trochę o NB (narkotyk-B). Może dlatego, że wiem, że się rozwiodła, choć nie wiem dlaczego. Nie szukam z nią kontaktu, choć mam czasami taką potrzebę. Traktuję to jak narkotyk, czy alkohol. Wiem, że jakbym się napił, napisał maila, czy smsa, to potem bym się gorzej czuł. Jakaś część mojego mózgu mówi "ale, może Ci to dobrze zrobi", inna na to "tyle razy już próbowałeś". Ta pierwsza "ale teraz sytuacja się zmieniła, ona jest (chyba) sama". Ta druga "dlaczego piszesz "chyba" w nawiasach? Poza

W którą stronę iść?

Coś ostatnio myślę znowu trochę o NB (narkotyk-B). Nie wiem dlaczego, może przez to, że wiem, że się rozwiodła, może to ta szara pogoda, a może rozmowa z jej ojcem. A może po prostu jakieś romantyczne komedie, które obejrzałem. Próbuję się otrząsnąć jak pies, z tych myśli. Czasami mi to wychodzi, czasami nie. Gdy myślę sobie, że moje życie nie ma sensu, że nic nie ma sensu, to nie chce mi się nic robić. Nic dziwnego. Czasami udaje mi się to przełamać, czasami nie. Podobnie jak i lęki. Wczoraj byłem na ściance, z J. Na ściance było parę, czy nawet sporo atrakcyjnych dziewczyn, ale młodych, już w sumie, to jestem powoli stary. J wspina się bardzo fajnie, ma chyba dobrą technikę, szczególnie w jakichś rogach, gdzie nie trzeba tyle siły w łapach. Ja próbowałem innej VIII-, zaraz koło tej fioletowej, której w ogóle nie dałem rady przejść, to znaczy, ostatnich dwóch metrów. Ta inna, zielona VIII- była łatwiejsza. Wszyscy mówili, że fioletowa, to VIII, jeśli zielona jest VIII-. (Te z minusem

Bez tytułu i bez NB

Byłem na imprezie sylwestrowej, u S. Było nawet fajnie, poszedłem do domu trochę po czwartej, bo nie chciało mi się już tam siedzieć. Wiedziałem, że im dłużej posiedzę, tym bardziej nieprzytomny będę następnego dnia. Od północy tańczyliśmy, ogólnie, to mało kto tam w parach tańczył. I tak, że ludzie tańczyli ;) W sumie, to mogłem dłużej zostać, ale myślałem też sobie, że trudniej mi będzie do domu wracać, samemu. Wczoraj nie zrobiłem nic, oprócz tego, że pozmywałem. Dzisiaj rano zauważyłem kłębki kurzu za łóżkiem. Tyle chciałem czasie wolnym zrobić, a tak mało zrobiłem. To znaczy, w domu. Bo sportu to uprawiałem sporo. Nie, żebym od tego tracił na wadzę, może dlatego, że za dużo jem, to znaczy, obżeram się. Ale, tak ze dwa, trzy kilo, to bym mógł stracić. Wyczytałem znowu, był artykuł online, że sport dobrze robi na depresję. Widzę to też po sobie. Kiedyś więcej biegałem, teraz szukam raczej towarzystwa ludzi, dlatego więcej badmintona. Kiedyś siadywałem więcej po kafejkach, z notebook