Posty

Wyświetlam posty z etykietą ścianka

Oddychanie. Bywa, że po prostu jestem niespokojny i tyle.

Wszystkim, szczęśliwego Nowego Roku 2017 (chińskiego) :D Byłem się powspinać, z Blondi. W tym momencie ona wspina się lepiej ode mnie, bo ja miałem przerwę dwuletnią. Za dużo ona się nie wspinała ostatnio, ale ma dobrą technikę. Ano, ja próbuję się dorobić jakiejś techniki w paletkach. Ostatnio mnie ktoś pochwalił, że płynnie się poruszam i ładnie wygląda jak gram. O to mi w sumie, po części chodzi. Po części. Nie zależy mi czasami za bardzo na wygrywaniu, bo trenuję sobie pewne rzeczy i używam ich czasami bez sensu, po prostu, by je ćwiczyć. Ale, chodziło mi o technikę, tyle, że mi się temat zmienił. Gdy jestem na ściance i widzę jakieś ładne dziewczyny, to jest mi miło. Kiedyś robiło mi się dziwnie, może smutno, tak, jakbym wpadał w przepaść, taką czarną. Teraz, jakoś się to nie dzieje.Po części może też dlatego, że nauczyłem się myśleć o oddychaniu, gdy jakieś emocje mnie chcą zalać, czy to stres, czy smutek, czy coś tam. -- Oddychaj głęboko -- mówię sobie. No właśnie, oddychanie, t

Zimny wiatr

Na śniadanie czekolada, czy jakieś inne słodkości, na kolację akurat też, to znaczy, po kolacji. Niedziela. Kiedyś nie lubiłem niedziel, bo musiałem być w domu. Dzisiaj nigdzie nie wychodziłem, nie licząc krótkiego spaceru wieczornymi uliczkami. Chciałem iść może do kafejki, napić się cappuccino, ale uznałem, że to jednak słaby pomysł, o 6 wieczorem. Myślę, że nieźle tu przytyłem, przez te pierwsze 3 tygodnie, od kiedy tu jestem. Inny styl życia, siedzenie na tyłku w pracy, jedzenie ze stresu, bo mnie lęki gonią i trochę mniej sportu, tym bardziej, że mi zaczęły mięśnie nóg siadać. Wczoraj byłem się powspinać, z Blondi i K. Blondi nie jest naprawdę blondi, bo chyba farbowana, z tego co pamiętam. W dodatku ma doktorat, więc nie pasuje do obrazka. Dostałem zdjęcie od kumpla. Pusty kort na którym przez rok co tydzień trenowałem. -- Brakuje nam Ciebie -- piszą mi, albo -- Kort bez Ciebie jest pusty. Ktoś inny pyta - Jak jest w domu? -- Dodając zaraz - Jesteś w Polsce, czy w Niemczech? Co t

"Dom", czyli miejsce lęku

Coś się nie umiałem dzisiaj rano pozbierać. I tak nie było po co wcześnie wstawać, bo kort był wolny dopiero po 11, dobra wymówka. Mimo wszystko wstałem i próbowałem się jakoś zmobilizować, do czegoś. Ale jak tu się mobilizować, jak człowieka otacza coś w rodzaju pustki. To jakby kopać w powietrze, będąc zawieszony gdzieś w przestrzeni kosmicznej, między planetami. Wiedząc, że mi to może trochę pomóc, zrobiłem sobie kawy. Trochę pomogło, puściłem sobie jakiejś muzyki, tak sobie pomogło. W każdym razie posłuchałem trochę chińskiego. Tyle rzeczy mógłbym robić, próbować skończyć tą książkę, którą dla siebie piszę, albo popisać pamiętnik, nie mówiąc już o jakichś innym punktach z mojej listy "todo". Ale, skąd wziąć na to ochotę, czy energię? W każdym razie, coś tam porobiłem i poszedłem na siłownię, znaczy, na kort. Poćwiczyłem sobie, zastanawiając się, na ile to ma sens. Ogólnie, to co ma sens? Nie wgłębiam się w takie myśli, gdy coś tam sobie ćwiczę, bo i po co. Nie wiem, po co

W sumie, to najtrudniej jest uwierzyć, że można coś zmienić.

Czasami czuję zimno od środka, wtedy wiem, że lęki się zbliżają. Przyłapuję się na tym, że leżę na łóżku i oglądam jakiś serial, zamiast robić, no właśnie, to co może bym chciał robić. Ale gdy czuję to zimno, to po prostu uciekam. Łatwiej uciec w jakiś serial, wtedy żyje się czyimś życiem. Nie czuję wtedy tęsknoty, za kimś, czy nacisku na klatce piersiowej, czy tego zimna, jakiegoś, takiego trudnego do zdefiniowania. W robocie udało mi się zrobić coś, co sprawia mi satysfakcję. Myślę dużo o tym wyjeździe do Australii. Nie wiem, czy chcę tam jechać. Coś we mnie chce, coś nie chce. Ale jestem świadom tego, że moje lęki, moje emocje, często kierują moimi myślami. Widzę to po czasie. Myślę, że przydała by się jakaś dziewczyna w moim życiu. Pies sąsiada szczeka, trochę wyje. To jeden młody. Były trzy młode, matka, ich właścicielka, uzależniona od narkotyków, główny lokator i smród z ich mieszkania. Teraz jej nie ma, na to wygląda. Głównego lokatora nie rozpoznałem na ulicy, a może to nie by

Ale, tak już jest. Ice Pilots.

Blog co chwilę coś tam zmienia. Pewnie chcą zwiększyć liczbę użytkowników, by mieć lepsze wpływy, a potem go sprzedać. Pożyjemy, zobaczymy. Nie ma im się co dziwić. Byłem na ściance, z ładną C, ale, ani dalej, ani bliżej z nią nie jestem. Po prostu wspólna ścianka. Bardzo ładne dziewczyny często są trudniejsze w obsłudze, niż te mniej śliczne. Po prostu bardziej rozbestwione. Wiem, że nawet dziewczyny jej komplementy robią, jak ładnie wygląda. O facetach nie wspomnę. Nadal mnie moje lęki denerwują. Tak, jakby gdzieś we mnie istniał obszar, którego unikam. To znaczy, coś w mojej głowie unika, powodując, że robi mi się zimno, albo chce mi się spać, albo po prostu, mnie trochę blokując. Tak się nad tym zastanawiałem, wracając ze ścianki rowerem. Boję się, że przegram tą walkę, ale w sumie, to przegrywam niektóre bitwy. Myślę, że chodzi o to, żeby poznać przeciwnika i teren walki. żeby wiedzieć co się da, czego się nie da, albo do czego trzeba wiele pracy, czy tricków. Łatwiej powiedzieć,

Ucząc się nowych schematów myślenia i emocji

Coś mi się ostatnio nie chce tu pisać. Może to zmęczenie, może po prostu chcę mieć święty spokój, może lęki. Z lękami, tymi z przeszłości, to taki problem, że trudno je odróżnić o tych z teraźniejszości. Bo wiadomo, niektórych rzeczy należy się obawiać, jak na przykład chodzeniu po balustradzie mostu. Ale wtedy, to bardziej strach, niż lęk. W każdym razie, gdy pomyślę o tym, że mam coś zrobić, to czasami zaczyna mnie coś dusić. Gdy myślę o wyjeździe do Australii, to też mnie czasami coś dusi, a czasami nie. Może zależy to od ilości kofeiny we krwi. Ogólnie, to po prostu muszę iść do przodu, wiedząc, że moje wyuczone, te lękowe, schematy, włączają się, mówiąc mi "nie ma sensu", "nie da się", albo nic nie mówiąc, tylko dusząc mnie i szukając wymówek. Jak ktoś to powiedział, nikt nie zna Ciebie tak dobrze, jak Twój własny mózg. W tym przypadku chodziło o przykład lęku, który się wzmagał i który ktoś sobie racjonalizował. To znaczy, zamiast powiedzieć "boję się cho

Być z kimś i nie móc być sobą

Coś padam na nos. Na paletkach byłem coś słabowity, choć dało się wytrzymać. Jak wracałem z roboty, to czułem znajomy nacisk na piersiach. Dlaczego chcę do tej Australii? Dla zasady. Nauczyłem się, że muszę czasami zmieniać otoczenie, w momencie, gdy zaczynam stać w miejscu, co się chyba w pewnym sensie dzieje. Pojechać tam na jakiś czas, przeskoczyć jakieś tam bariery lęku, a innych nie. Czasami odczuwam stan, że jest mi po prostu dobrze. Ile on trwa, godzinę, dwie, parę godzin? Po prostu taka moja konstrukcja i próbuję ją świadomie zmienić. Mógłbym się obrazić na cały świat, albo zrezygnować i popełnić samobójstwo, gdy jest mi źle. Ale nie mam na to ochoty. Wolę próbować zmienić coś w sobie, skoro świata i tak raczej nie zmienię. Zamiast siedzieć i obrywać po głowie, próbuję coś robić, uczyć się uników. Nie żyć, jak kobiety bite prze mężów, jak mężowie, upokarzani przez żony. W sumie, to o tych ostatnich tak często się nie mówi, ludzie się tylko dziwią, że ktoś taki się zabił. "

Szukam dalej mojej drogi

Raz jest lepiej, raz gorzej. Staram się utrzymywać kontakt z moim wewnętrznym dzieckiem, z czasami, które wzbudzały we mnie lęki. Ostatnio coś mi lepiej szło na paletkach, może dlatego, że więcej poćwiczyłem, ale chyba też dlatego, że jestem jakiś spokojniejszy. Kiedyś się chyba bardziej stresowałem, co powodowało, że mi koordynacja i szybkość siadała, robiłem się jakby drewniany. Lotka leciała, a mnie trudno było się poruszyć. Taką sztywność mam czasami, gdy mam ataki lęku. To, że mnie coś dusi, to jedna sprawa, inna, to właśnie, uczucie, jakbym tracił kontrolę nad swoim ciałem. Trudniej mi koordynować ruchy. Po prostu lęki. Chyba patrzę spokojniej na moje lęki. To schematy zachowania, których się przez lata uczyłem, starając się jakoś przeżyć, w dzieciństwie. Kto wie, może by mnie stary w ataku złości zabił, gdybym wtedy nie uważał, nigdy się tego nie dowiem, ale o takich przypadkach też się czyta. Ciekawe, czy dużo rodziców swoim dzieciom grozi, że ich zatłucze, jak psa. W każdym ra

Po co żyć, nie wiem, ale szukam.

Szukam sam siebie, tak po prostu, siedząc tutaj, uciekając przed lękami. Nawet coś zrobiłem wczoraj, coś tam z papierami, co miałem zrobić. Dzisiaj ścianka i oglądanie seriali. Wczoraj na rakietkach grałem z N, Indonezyjczykiem (IN). Graliśmy przeciwko JK (Japonce-K) i A, mojemu dobremu kumplowi. IN jest dobry, gra chyba dużo lepiej ode mnie. I tak gramy sobie, mając sporo uciechy z tego, w sumie chyba prowadząc, gdy IN mówi "to teraz wolniej". W stylu, że nie chce, żebyśmy już tak szybko wygrali. Na koniec graliśmy trzy mecze i przegraliśmy. W sumie, trochę z mojej winy, bo z nerwów zacząłem zawalać. To znaczy, za każdym razem, gdy mieliśmy wygrać, to dawaliśmy im łatwą piłkę i oni zdobywali punkty. Gdybym nie zawalił, to mogło by być ciekawie, a tak, to było tylko do 21:23 (normalnie, to gra się do 21, ale musi być różnica dwóch punktów). Wiem, mało kogo to obchodzi, jak przebiegała gra ;) Ale z IN lubię grać, on ze mną też, bo mamy sporo zabawy i możemy się nieźle pośmiać,

Za oknem słońce, bywało gorzej

Tak, trochę się duszę. Po części to kawa, po części niepokój przed podróżą do Australii. Jak zwykle, trudno mi się zdecydować. Czy będzie mi tam lepiej, czy jest mi tutaj dobrze. W sumie, to gdy się nie ucieka, to jest w pewnym sensie trudniej, bo trzeba podejmować decyzje i coś robić, a w pewnym sensie łatwiej, bo i tak te decyzje często trzeba podjąć. Wczoraj ścianka, wlazłem nawet na jedną VII. Potem masaż z J. W sumie, taki nie do końca nagi, ale dobry dla mięśni i przyjemny. Ciekawe, czy się jeszcze kiedyś pomasujemy. Poza tym, to piszemy sobie coś przez smarta z NB (narkotyk-B). To z J, z którą kiedyś coś tam krótko miałem, dwa lata temu i z NB, to jakby ćwiczenie. Kiedyś inaczej reagowałem na wieści od NB. Teraz, jakoś mi trochę przeszło. Staram się być bliżej siebie, bliżej swojego wewnętrznego dziecka. Rano budzę się i czuję niepokój, w ciągu dnia coś mnie często lekko dusi, zapiera dech. Wtedy staram się po prostu oddychać i iść dalej. To tak, jakbym żył w obcym środowisku, c

NB po raz któryś

Nawiązałem ostatnio kontakt, przez smsy,  z NB (narkotyk-B). Dzieli nas około tysiąca kilometrów. Sprawdziłem, w sumie, to myślałem, że jest dalej. To taki balon testujący. Chcę zobaczyć, jak będę się czuł, bo jest to jednak nierozwiązany węzeł w mojej głowie. Zaczęło się od tego, że złożyłem jej życzenia noworoczne. Podziękowała, odpisała, że miała nie najlepszy rok. Zapytała co u mnie. Odpowiedziałem, że nic nowego. W jednym z krótkich smsów, które wymieniliśmy napisałem też, że nie mam zamiaru ani się kłócić, a nie dyskutować, bo życie jest za krótkie na to. To trochę jak gra w szachy. Chciała, żebym napisał co u mnie, bo jest bardzo ciekawa. Pomyślałem sobie na to "aha, naraz jest ciekawa". Nie chciało mi się już wieczorem odpisywać, tym bardziej, że zacząłem się zastanawiać, co jej napisać. Czy coś kombinować, w stylu, próbować coś jej powiedzieć, nawet nie wiem co. Zapytała na drugi dzień, czy to, że nie mam zamiaru się kłócić i dyskutować, oznacza, że nie mam zamiaru z

W którą stronę iść?

Coś ostatnio myślę znowu trochę o NB (narkotyk-B). Nie wiem dlaczego, może przez to, że wiem, że się rozwiodła, może to ta szara pogoda, a może rozmowa z jej ojcem. A może po prostu jakieś romantyczne komedie, które obejrzałem. Próbuję się otrząsnąć jak pies, z tych myśli. Czasami mi to wychodzi, czasami nie. Gdy myślę sobie, że moje życie nie ma sensu, że nic nie ma sensu, to nie chce mi się nic robić. Nic dziwnego. Czasami udaje mi się to przełamać, czasami nie. Podobnie jak i lęki. Wczoraj byłem na ściance, z J. Na ściance było parę, czy nawet sporo atrakcyjnych dziewczyn, ale młodych, już w sumie, to jestem powoli stary. J wspina się bardzo fajnie, ma chyba dobrą technikę, szczególnie w jakichś rogach, gdzie nie trzeba tyle siły w łapach. Ja próbowałem innej VIII-, zaraz koło tej fioletowej, której w ogóle nie dałem rady przejść, to znaczy, ostatnich dwóch metrów. Ta inna, zielona VIII- była łatwiejsza. Wszyscy mówili, że fioletowa, to VIII, jeśli zielona jest VIII-. (Te z minusem

Bez tytułu i bez NB

Byłem na imprezie sylwestrowej, u S. Było nawet fajnie, poszedłem do domu trochę po czwartej, bo nie chciało mi się już tam siedzieć. Wiedziałem, że im dłużej posiedzę, tym bardziej nieprzytomny będę następnego dnia. Od północy tańczyliśmy, ogólnie, to mało kto tam w parach tańczył. I tak, że ludzie tańczyli ;) W sumie, to mogłem dłużej zostać, ale myślałem też sobie, że trudniej mi będzie do domu wracać, samemu. Wczoraj nie zrobiłem nic, oprócz tego, że pozmywałem. Dzisiaj rano zauważyłem kłębki kurzu za łóżkiem. Tyle chciałem czasie wolnym zrobić, a tak mało zrobiłem. To znaczy, w domu. Bo sportu to uprawiałem sporo. Nie, żebym od tego tracił na wadzę, może dlatego, że za dużo jem, to znaczy, obżeram się. Ale, tak ze dwa, trzy kilo, to bym mógł stracić. Wyczytałem znowu, był artykuł online, że sport dobrze robi na depresję. Widzę to też po sobie. Kiedyś więcej biegałem, teraz szukam raczej towarzystwa ludzi, dlatego więcej badmintona. Kiedyś siadywałem więcej po kafejkach, z notebook

Rozmowy z samym sobą

Tak mi się akurat przypomniało. Zadzwonił dzisiaj do mnie ojciec NB (narkotyk-B), bo czasami dzwoni. Coś tam zagadnął, że do niej jedzie, ale mnie to specjalnie nie ruszyło, po prostu nie wchodziłem w temat. Czyli powoli mi przechodzi, z NB. No i dobrze. Ogólnie, to tak gadaliśmy. Czasami budzę się rano i wszystko wydaje się bez sensu. Inni ludzie mają normalne życie, a moje, jakieś takie puste, samotne, pełne lęków i rzeczy, których jakoś nie potrafię zrobić. W takich momentach mówię sobie "to tylko Twoje depresyjne myśli", choć nie wiem, czy zwracam się do siebie z dużej litery ;) Coraz częściej staram się połączyć ze sobą, tym z kiedyś. Wiem, że nie jest to proste, bo czasami jest tych emocji za dużo. Nie, żebym to tak w tym momencie czuł, ale to wychodzi. Robię się chory, czy jakiś, taki gorący od środka, często następnego dnia. Ale myślę też, że mi ten kontakt z sobą samym pomaga. Tak, jakby sam siebie składał, z rozsypanych kawałków. Próbuję się posklejać, poskręcać, cz

Za mało spokoju w głowie

W sobotę grałem sporo w paletki. Na koniec przyszła S, o dużych niebieskich oczach, prawie całkiem wypełnionych źrenicami, jakby była na prochach. Ale ładna i miła, więc grałem z nią, choć trochę padałem na pysk. Mam jej coś tam pożyczyć, więc pytała, czy będę dzisiaj na treningu. Dzisiaj mi nie pasuje, bo idę do innego klubu, jak coś chce, to niech sobie to kiedyś odbierze. Tego jej oczywiście nie napisałem. Napisałem, że dzisiaj nie będę. W niedzielę ścianka. Była C. Jak na początku specjalnie się do niej nie odzywam, to sama szuka kontaktu. Tuliła się trochę, ale, to może złe przyzwyczajenie, bo czasami po prostu się obejmiemy. Na tym się kończy. Też się pytała, czy bym w środę nie przyszedł na ściankę. Mnie w środę nie pasuje, wolę pograć w paletki. Do tej pory miałem wymówkę, bo robiłem zastępstwo. Ona nie może w czwartek, czy wtorek, ale nie powie dlaczego, to niech się wypcha. W sumie, to w paletki mogę grać codziennie, więc dlaczego nie pasuje mi z tą środą? Może dlatego, że to

A życie płynie dalej, trochę jak rodzaj gry

Coś śpiący jestem. Wczoraj musiałem zostać dłużej na paletkach, bo mnie jeszcze prowadzący o zastępstwo poprosił. Potem, w domu, chciałem jeszcze obejrzeć relację z mistrzostw w szachach. Nie, żeby mnie szachy tak specjalnie interesowały, ale facet fajnie opowiada. Rano o 6.30, wpadł kawałek rodziny, bo akurat jest przejazdem. Wiedziałem, może dlatego też, trochę niespokojnie spałem. Zresztą, znowu się coś pociłem. Tak bywa. Dzisiaj ścianka. Czasami myślę o NB (narkotyk-B), nie wiem dlaczego. Wczoraj było mi smutno, rano też. Może dlatego, że jedna ex napisała, że spodziewa się drugiego dziecka, może dlatego, że na paletkach cienko mi szło, może dlatego, że moje życie jest w miarę puste, bo nie udaje mi się tak żyć, jakbym chciał. Nie, żebym dokładnie wiedział, jak chcę żyć, ale czasami mam trudności z prostymi rzeczami, co jest wkurzające. Do dzisiaj nie zrobiłem porządku z drugą lodówką, którą mam w kuchni, albo nie wyrzuciłem starej elektroniki. W dodatku stresuje mnie myśl, że za p

Szukanie wyjścia z klatki i weekendowe depresje

Czasami rano, gdy się budzę, to czuję, jak coś we mnie chce uciec, może przed rzeczywistością, czy cholera wie, może to przeszłość znowu przychodzi. Wtedy trudno się poderwać, coś zrobić, szczególnie w weekend. A jednocześnie, nie mam ochoty tak leżeć, pozwolić, żeby czas i życie przepływało, bez mojego wpływu na nie. Czasami pomaga herbata, czasami muszę na ściankę, bo jestem umówiony. Możliwe, że po prostu brakuje mi kogoś bliskiego, ale z drugiej strony wiem, że czasami to wcale nie pomagało, a nawet było gorzej. Bo ile można się tulić do kogoś, ucieczka, to ucieczka. Niepokoi mnie myśl o Australii, zastanawiam się, po co tam chcę iść i na jak długo. Zostawić to tu wszystko i iść w nieznane? A z drugiej strony, to jeśli jest mi tu przez większość czasu źle, to dlaczego nie spróbować czegoś innego. Zawsze miałem w sobie te dwie siły, jedna, by uciec, by zostać tam, gdzie jestem i druga, by szukać czegoś nowego, może po prostu wyjścia z tej klatki, choćby czasami na oślep.

Każdy dzień to walka

X mi właśnie odpisała, że ona tylko czasami chodzi do tej hali, we wtorek, jak ma czas. Napisałem jej rano, że widzieliśmy, że jej nie było, czy coś w tym rodzaju. Gdy dostałem maila od niej, poczułem przez chwilę duszność i niepokój. Ciekawe takie uczucia, wyskakują. To z X nie ma w miarę sensu w rzeczywistości, ale ciekawie jest obserwować, co się ze mną dzieje. Jakiś jestem dzisiaj niespokojny i chyba zmęczony. Mam parę rzeczy do załatwienia, może to one mnie męczą, nie wiem. W każdym razie ciekawie jest tak obserwować uczucia i wystawiać je trochę na zewnątrz, jak zawody w paletki. Wczoraj grałem w paletki, jak często, trochę cienko, trochę mi się nie chciało. Na końcu graliśmy coś tam i było dosyć wyrównane. Wystarczył jeden, czy dwa błędy, czy ich brak i można było wygrać, lub przegrać. Pomyślałem sobie znowu, że nie mam ochoty tego przegrać i wygraliśmy. Myślę, że to kwestia koncentracji. Dzisiaj znowu paletki, jutro nie wiem, może pójdę zobaczyć do innej hali, bo wczoraj było t

Herbata miętowa i Snoopy

Obraz
Wczoraj poszedłem na fintess, bo chciałem coś dla napięcia ciała poćwiczyć, dla ścianki. Na koniec zgadałem się z prowadzącą, która się zawsze do mnie uśmiecha. W miarę ładna, szczupła, bo wiadomo, wysportowana. Ja się naciągałem, a ona siedziała koło mnie, na dużej piłce, bo mi parę ćwiczeń z piłką pokazała. W pewnym momencie powiedziała, że też by chciała kiedyś wspinaczki spróbować, bo wspomniałem, że trochę się wspinam. Chwilę się zastanawiałem, w czasie, gdy rozmawialiśmy i nawet jej zaproponowałem, że ją mogę ją kiedyś zabrać ze sobą, bo samą ją na halę nie wpuszczą. Miło się z nią gadało, choć miałem wrażenie, że rozmowa nie do końca się klei. Zastanawiałem się, ile tak jeszcze będziemy siedzieć, bo chciałem jeszcze odebrać rakietkę z nowym naciągiem, a czas leciał. Na koniec wstałem, żeby jej coś pokazać, ze wspinaczki, a potem, jak już wstałem, to polazłem precz, bo ile tam mogę siedzieć. Przedstawiłem się, bo jak już tyle gadaliśmy. Ona i tak miała na bluzie tabliczkę ze swoi

Czasami może idę trochę do przodu.

Wczoraj było fajnie na treningu paletek. Powoli się ludzie przyzwyczajają, że ja pierwszą godzinę zawsze trenuję. Coraz częściej ktoś chce ze mną trenować. Prowadzący ćwiczenia też się pojawił, z ceramiczną płytką teraz, między kręgami, ale wyglądał dosyć zdrowo. Dzisiaj idzie już do pracy, operację miał przed 1,5 tygodnia. Sam chce iść do pracy, bo jest nauczycielem i uważa, że uczniowie go potrzebują, bo bez niego rozrabiają, albo czują się niewyraźnie, bo prowadzi klasę sportową. Pewnie mają jakieś egzaminy, czy coś. W każdym razie, najpierw trenowałem z jednym i stwierdziłem, że w niektórych rzeczach, to ja jestem strasznie cienki, nawet w tych podstawowych. Potem trochę gry, gdzie nawet jakąś podwójną wygraliśmy, kalecząc. Potem trochę treningu z jednym Belgiem. Trochę się mogłem wyszaleć. W domu czekał na mnie mail od X. Napisała, że przeczytała mojego maila, że też lubi grać w paletki, ale z różnymi ludźmi, bo można się więcej nauczyć. Nie napisała, czy lubi grać ze mną. "N