Zimny wiatr

Na śniadanie czekolada, czy jakieś inne słodkości, na kolację akurat też, to znaczy, po kolacji. Niedziela. Kiedyś nie lubiłem niedziel, bo musiałem być w domu. Dzisiaj nigdzie nie wychodziłem, nie licząc krótkiego spaceru wieczornymi uliczkami. Chciałem iść może do kafejki, napić się cappuccino, ale uznałem, że to jednak słaby pomysł, o 6 wieczorem.

Myślę, że nieźle tu przytyłem, przez te pierwsze 3 tygodnie, od kiedy tu jestem. Inny styl życia, siedzenie na tyłku w pracy, jedzenie ze stresu, bo mnie lęki gonią i trochę mniej sportu, tym bardziej, że mi zaczęły mięśnie nóg siadać.
Wczoraj byłem się powspinać, z Blondi i K. Blondi nie jest naprawdę blondi, bo chyba farbowana, z tego co pamiętam. W dodatku ma doktorat, więc nie pasuje do obrazka.

Dostałem zdjęcie od kumpla. Pusty kort na którym przez rok co tydzień trenowałem.
-- Brakuje nam Ciebie -- piszą mi, albo -- Kort bez Ciebie jest pusty.
Ktoś inny pyta - Jak jest w domu? -- Dodając zaraz - Jesteś w Polsce, czy w Niemczech?
Co to jest "dom"? Gdzie on jest? Pewnie gdybym miał jaką dziewczynę, czy coś, to może łatwiej by to było zdefiniować, a tak, to jem na kolację ciemną czekoladą z orzechami i wycieram okruszki o spodnie, albo polara, żeby nie pobrudzić klawiatury,

Dzisiaj nie zrobiłem prawie, że nic. Głównie to spałem, albo czytałem opowiadania SF, ze starych magazynów, które nadeszły, gdy mnie nie było.
- Po prostu sobie jestem -- mówię sobie, tak, czy coś w tym stylu.
Codziennie walczę z lękami. Takie życie. Denerwuje mnie, że mam grube uda i gruby brzuch, choć inni uważają, że nie jestem gruby. Jem czekoladę z orzechami i narzekam, że tyję. Dlatego myślę sobie, że ludzie z alkoholem mają gorzej, czy tacy z papierosami, gdy chcą przestać. Albo ja z moimi lękami, tyle, że wiem, że mam lęki, wiem, czym one są.
Czasami czuję smutek, jak wczoraj po ściance, gdy powiedziałem na pożegnanie "cześć" do Blondi. A może był jakiś inny powód. Tyle, że emocje przychodzą i odchodzą, wiem o tym.
Myślałem sobie trochę o narkotyku-B (NB). Nie mam ochoty się do niej odzywać, bo po co się kopać z koniem, ale jest ona na pewno seksy, w moich wspomnieniach. Łatwiej jest wyrwać się u uzależnienia, gdy człowiek nie daje sobie w żyłę, czy gardło, czy jak tam się ludzie odurzają. Czasami jest to dawka dopaminy, bezpośrednio do mózgu, gdy człowiek sobie o kimś pomyśli. Zakochanie i rozstanie.
- Od kiedy odszedłeś, straciłam radość życia. Zimny wiatr przecina moją twarz, jak nóż.
Przynajmniej tyle rozumiem z jednej z moich ulubionych piosenek.
Trzeba iść spać, jutro do roboty. Łatwiej się pracuje, niż siedzi w gorące poranki, próbując nie uciekać, przed gorącą klawiaturą komputera.
Tu ptaki nie drą się rano, tylko sąsiad wieczorem, czy nocą hałasuje.
- Po prostu robić swoje - mówię sobie. - Emocje przychodzą i odchodzą.

Komentarze

  1. Cytując Pumbe, a każdy wie, że to mentor i guru; "tam Twój dom, gdzie Twój zadek jest" :D
    czekolada jest zawsze spoko, ale nie gorzka... dla mnie to herezja.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mam pojęcia, kto to Pumba :P
    Gorzka to może herezja, ale nie znika tak szybko jak mleczna z orzechami ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pumba z "Króla Lwa" - ten guziec :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie widziałem nigdy Króla Lwa, widziałem za to Madagaskar, chyba Nemo i czytałem Księgę Dżungli za małego.
    Z opinią "tam dom twój, gdzie zadek twój nie za bardzo się zgodzę", ale nie muszę się ze wszystkim zgadzać :P

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!