Posty

Wyświetlanie postów z listopad, 2017

Zamiast uciekać

No właśnie. Na treningach jestem w stanie ledwie zipieć, ale robić swoje. To, że jest mi gorąco, to normalne, wiadomo. Człowiek ma ochotę przerwać, bo coś mu tak w mózgu mówi, ale stara się jakoś wytrzymać. Jak wczoraj, gdy robiłem sobie te "plank", czyli deski na płasko, na boku, potem jeszcze trochę podskoków. W czasie drugiej serii ćwiczeń zaczęło mi kapać z czoła na podłogę, ciało się trochę trzęsło, jak osika na wietrze, ale nie było to powodem, żeby przestać. Co się dzieje, w czasie walki z lękami? Robi mi się gorąco, check, trudniej mi się oddycha, check, mam ochotę przestać, też się zgadza. No, może z tą małą różnicą, że często po prostu uciekam od czegoś, co stwarza lęk. Uczucie lęku jest abstrakcyjne, to nie strach, gdy widzi się obiekt obaw. Zauważam coraz częściej, jak to działa. Po prostu robi mi się gorąco, gdy o pewnych rzeczach tylko pomyślę, jak o pisaniu mojego lękowego pamiętnika. - Jak wytrzymasz trening, kłopoty z zipieniem, gdy musisz zasuwać - myślę sob

Imbir i sport, dobre prawie na wszystko.

Moje migdały mają się lepiej, to znaczy, mam tylko jednego, który był ostatnio nieźle opuchnięty. Teraz już mnie w każdym razie nie boli, jak przełykam, choć bolało tylko przez pierwszych parę minut, gdy zaczynałem jeść. Uważam, że to uzdrowienie wydarzyło się po części dzięki obżeraniu się produktami czekoladowymi, miodem, masłem (o zgrozo), a także dzięki mocnej herbacie z imbiru. Dlatego wczoraj po treningu znowu sobie takiej strzeliłem, walnąłem jeszcze do termosu, żebym mógł sobie popijać przed zaśnięciem i jakbym się tak obudził. Nawet mogłem z tego pomysłu skorzystać, bo się obudziłem nocą, nawet parę razy. Rano, w przebłysku geniuszu sprawdziłem na wujku Googlu, czy nie aby imbir mi w tych nocnych pobudkach nie pomógł. Faktycznie. Imbir jest dobry, jak człowiek chce się trochę obudzić, pobudza całe ciało. Wiadomo, nie przebija kawy, ale tej sobie na stoliku koło łóżka nie postawiłem. Ogólnie, to co jest dobre na spanie. Na pewno nie imbir, w moim przypadku, nawet zmieszany z mi

Uczucie niepokoju nie zabija

No i co dalej? Wczoraj na treningu przegrałem. Od razu poczułem się zdołowany. - I po co tyle trenuję, jak przegrywam z ludźmi, którzy mało co coś robią? - pomyślałem sobie. Oczywiście, do niczego się nie nadaję, byłoby logiczną konsekwencją tego myślenia. Jednocześnie włączył się jakiś inny kawałek mojego mózgu. - Czym się przejmujesz - powiedział on - po co się masz dołować. Uprawiasz sport, bo ci to dobrze robi. - Coś w tym jest - pomyślałem sobie. Jakoś się lepiej przez to poczułem, choć ten pierwszy głos mi coś tam jeszcze gderliwie dogryzał. Olałem go, więc kiedyś zamilkł, nawet nie wiem kiedy. Próbuję robić to ze swojej listy. Możliwe, że mi to jakoś łatwiej przychodzi. - Zaraz poczuję ten znany uścisk na klacie - myślę sobie - takie życie. Siadam do stołu w kuchni, puszczam jakąś bardziej dziką muzykę i zaczynam się trochę zwijać, bo najchętniej, to bym wstał. - Uczucie niepokoju nie zabija - mówię sobie.

Słońce

NB (narkotyk-B) coś tam odpisała. - No i co z tego? - chodzi mi po głowie. Powoli zmienia się moje nastawienie do niej, po tylu latach, wypadało by. Narkotyk, dlatego, że oszałamia mój mózg, powodując może miłe chwile, polegające na myśleniu o Niej, tym Słońcu, opłacane wpadaniem do bolesnego dołu. Po co to? Instynkt, jakieś tam inne. Może dlatego podoba mi się ta piosenka. https://www.youtube.com/watch?v=StZcUAPRRac W każdym razie, coś mnie łapie, jakieś choróbsko, więc mam już za sobą całego Rittersa, prawie, do tego chyba ze 4 snickersy. Dałem sobie trochę bombą kaloryczną po garach. Jutro idę na koncert kumpla. Chciałem iść w marynarce, ale pójdę na koniec w jakiejś tam koszuli. Idę prosto z roboty, jak tam nie usnę.  

Jutro i dzisiaj

Piję herbatę z imbiru, bo mnie coś od wczoraj łapie, póki co, to lekko za gardło. Co do reszty, to trudno powiedzieć, bo zmęczony i tak bywam. Problem z lękami jest też taki, że walka z nimi kosztuje energię. Kortyzon powoduje, że człek pada trochę na ryjek. Tak przynajmniej na temat lęku i kortyzonu wysłyszałem wczoraj na YT. Na paletkach też byłem coś do niczego, kolano mnie zaczęło boleć, nic mi się nie chciało, dobrze, że to nie ten poniedziałkowy trening. Pokazywałem coś jednej, dosyć, tego, zbudowanej. Potem coś jakiemuś gostkowi. Nawet się dzisiaj nie spociłem. Teraz herbatka z imbiru i do łóżka, jutro powinno być lepiej. Jakieś takie jesienne zmęczenie, czy może zmiany pogody.

Człowiek, wysokie zwierzę.

Z rana, żebym nie musiał wstawać z łóżka, czytałem wiadomości, australijskie. Akurat było też coś o psach. "Czy psy kochają swoich właścicieli?". Robili im nawet RMI, czyli skan komputerowy, żeby zobaczyć, jak ich mózgi reagują, dając im do wąchania skarpetki. Znaczy się, psom. To znaczy,próbowali różnych zapachów, żeby wiedzieć jak zwierzę, znaczy pies, będzie reagował. Reakcja pozytywna była na skarpetkę właściciela. Kto by się tego spodziewał. Ale, oprócz tego, to jak się ludzie zakochają, czy lubią kogoś, to wydziela się oksytocyna. Im bardziej się kogoś lubi, tym więcej oksytocyny, tym bardziej się kogoś lubi. Dużo się tego hormonu wydziela w czasie miziania. Psy też tak mają. Mierzono im to. To znaczy, istnieje zależność emocjonalna nie tylko między Bobikiem i jego właścicielką, ale też między właścicielką i Bobikiem. Kto by to podejrzewał. Na koniec, to i tak nie wiadomo, czy psy swoich właścicieli nie lubią za to, że oni im do jedzenia dają i głaszczą, czy bawią się z

Wodoodporna czapka?

Znowu weekend. Ratchanok, czyli Tajlandka z którą coś tam w piątki, czy soboty razem trenowałem obróciła się na pięcie, i zeszła z boiska, jak jej coś tam mówiłem, na temat paletek, z czym się nie zgadzała. Obraza majestatu. Napisałem jej potem na Whatsapie, żeby mi powiedziała, jak jeszcze będzie chciała ze mną coś ćwiczyć, czy trenować, żebym nie miał wrażenia, że ją do tego zmuszam. Nie odpowiedziała. To było w zeszłym tygodni. Dzisiaj była na treningu. Nie przywitała się na powitanie. Przez kumpla dowiedziałem się, że nie chce trenować, bo chce mieć po prostu zabawę. - Głupia baba - pomyślałem sobie. - Dobrze, że mi na niej nie zależy. Ona ma chyba ponad 30, więc nie wiem, dlaczego mi pewnych rzeczy po prostu nie powie. Ja tam sobie w ten weekend często sam ćwiczę, choć przeważnie ktoś się jeszcze przypląta. To ten klub hobbystów. W tym innym klubie mamy na jednym z treningów normalny trening, czyli coś tam siłówki, czy sprawnościowy. Nikt nie narzeka. - Eh, co ja się nią przejmuję

Nie chcę czekać

Czekam, aż się NB (narkotyk-B) odezwie. Ona się nie odzywa, ja do niej nie zagaduję, bo to jak zabawa z wężem. Złapie się go za ogon, to on się może odwróci i dziabnie. Obejrzałem coś tam na YT, jakiś "survivor" depresji, czyli taki, który przeżył depresję, chyba głęboką, opowiadał jak sobie z tym radzi. Z zawodu jest lekarzem, co mu pewnie nie pomaga, ale może tak, bo wie jak to działa. Nie pomaga, bo sam sobie nie wstrzyknie nic do głowy, ale z drugiej strony problemy psychiczne to też stan choroby, tyle, że bardziej hormonalno-neurologicznej, niż powodowanej przez bakterie. Powiedział - jeśli czekasz, aż ci lęk przejdzie, to robisz coś źle. Nie wiesz, czy ci przejdzie, a jeśli nie zniknie, to będziesz rozczarowany, będziesz sobie pluł w brodę. Możliwe, że mi się to dlatego spodobało, bo sam do takiego wniosku doszedłem, mniej więcej, niedawno. - A co, jeśli mi lęki nie przejdą, jeśli takie będą do końca życia? - zacząłem się pytać, sam siebie, na poważnie. Kiedyś by mnie t

Chłodna sauna i gorący policzek

Co za dzień, to znaczy, poranek. Obudziłem się koło 2 w nocy, cholera wie po co i dlaczego, może sąsiedzi znowu tupali, biegając w chodakach, albo trzaskali gdzieś drzwiami? Wiem, niektórzy są zdania, że ludzie i zwierzęta mało co ze sobą mają wspólnego. Stado wrzeszczących małp, siedzących na drzewach, nie ma nic wspólnego ze zgrupowaniem na koncercie, czy jakimś meczu. Wiadomo. Kiedyś było prościej, człowiek, istota wyższa, stworzona na podobieństwo Boga, bliska inteligencją i w ogóle, niejako aniołom. Zwierzęta, to istoty bezmyślne, zero emocji, bo kierowane są instynktami. No, chyba, że czyjś pies, czy kot domowy. Spróbuj takiego kopnąć i powiedzieć właścicielowi, że ma się tak nie stawiać, bo ulubieniec i tak nic nie czuje, reaguje po prostu instynktownie. W czym problem, kurna, co się pani tak miota? Wkurzył mnie wczoraj jeden mały po..b, bo już po skończonej godzinie gry wzięło się staremu i małemu, który miał może z 10 lat, na kopanie piłki. Nie wiem skąd ją wytrzasnęli. Nawet