Uczucie niepokoju nie zabija

No i co dalej? Wczoraj na treningu przegrałem. Od razu poczułem się zdołowany.
- I po co tyle trenuję, jak przegrywam z ludźmi, którzy mało co coś robią? - pomyślałem sobie. Oczywiście, do niczego się nie nadaję, byłoby logiczną konsekwencją tego myślenia.
Jednocześnie włączył się jakiś inny kawałek mojego mózgu.
- Czym się przejmujesz - powiedział on - po co się masz dołować. Uprawiasz sport, bo ci to dobrze robi.
- Coś w tym jest - pomyślałem sobie.
Jakoś się lepiej przez to poczułem, choć ten pierwszy głos mi coś tam jeszcze gderliwie dogryzał. Olałem go, więc kiedyś zamilkł, nawet nie wiem kiedy.

Próbuję robić to ze swojej listy. Możliwe, że mi to jakoś łatwiej przychodzi.
- Zaraz poczuję ten znany uścisk na klacie - myślę sobie - takie życie.
Siadam do stołu w kuchni, puszczam jakąś bardziej dziką muzykę i zaczynam się trochę zwijać, bo najchętniej, to bym wstał.
- Uczucie niepokoju nie zabija - mówię sobie.

Komentarze

  1. Mam nadzieję, że nie cierpisz na dziką ambicję...

    OdpowiedzUsuń
  2. Eh, ta dzika ambicja. Na dziką pewnie nie cierpię, ale na półdziką, choć da się wytrzymać :P Kiedyś bywało gorzej ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!