Posty

Wyświetlanie postów z maj, 2009

Pojedynek gigantów lub myszy

NB (narkotyk B) nie odzywa się od 2 tygodni. Ja też nie. W sumie, to ona napisała ostatniego smsa, na który nie odpowiedziałem, w sumie, ale nie pytała w nim o nic, tak, że nie musiałem odpowiedzieć. Ma chłopaka, jest dużo młodsza, zerwała ze mną, jak "doszła do siebie". Ale też nie chciała zrywać kontaktu, no bo i po co, jak jej z tym dobrze, a ja jej jeszcze pomagałem w niektórych rzeczach. Więc ja nie piszę i z każdym dniem mi trochę lepiej. Najtrudniej jest ze świadomością, czy z myślą, że może to była ta, o którą warto było walczyć. Ale walczyłem przez 2 lata, i wystarczy chyba. Póki co, to nie mam seksu na razie, i mam takie dziwne wrażenie, że unikając pewnych komplikacji unikam go też ;o) Byłem na kawie z DT (dziewczyną terapeuty), nawet się chciała ze mną wspinać, ale, to za skomplikowane, psychologicznie, czy terapeutycznie na to patrząc. Czasami martwię się o NB, ale co z tego, może to po prostu tricki mojego mózgu, by o niej myśleć. Lepiej mi bez kontaktu z nią, n

Chcica

Ale mam ochotę do NB (narkotyk-B) napisać. Wiem, że to nic nie zmieni i że mi jeszcze gorzej będzie, bo ta gra się już od 2 lat  toczy,ale jak każdy uzależniony "wiem", że mogę w każdej chwili przestać. Tyle, że tak przeważnie na każdą "byłą" czekam. Myślę, że coś się zmieni, że ona jakimś cudem będzie ze mną chciała być, że jej źle beze mnie. Ano, na pewno jej źle ;o) tyle, że o tym nie wie i pewnie nigdy się nie dowie ;o) Ale tak powstają różne dziwaczne rzeczy, gdy człowiek się łudzi. Nadzieja umiera na końcu. Trza mi po prostu seksu i muszę się trochę za to wziąć, a nie żyć ucieczką od rzeczywistości. --- PTSD Czytam sobie "Bunt ciała". Niespecjalnie mi się podoba, ale coś w niej jest, fajne opisy ludzi uzależnionych, od narkotyków, od rodziców. Wiadomo, dzieci chcą być kochane. Ja też bym chciał, żeby mój stary mnie przytulił i powiedział, że mnie kocha. Sama myśl o tym jest dosyć abstrakcyjna. Więc to ja próbuję ludziom, dziewczynom coś dawać, myśląc

Pogoń

Goniłem dzisiaj mój lęk, a potem on mnie trochę do ściany przycisnął. Tyle, że już wiem, przychodzi i idzie sobie. Więc nie napisałem do NB (narkotyku-B). Nie napisałem do nikogo. Wiem, że NB gra sobie ze mną i nie chcę być myszką, to ja wolę być kotem, jeśli ktoś ma być kotem, ale, tyle co do teorii. Szukam reguł życia, nie chcąc przekroczyć progu, który mnie znowu w coś wrzuci, "narkotyki", albo pozostawi bez broni. --- Uzależnienie od muzyki Grał na niej, jak na instrumencie, tworząc melodię i przysłuchując się powstającej muzyce. Przebiegał dłońmi po płaszczyznach jej ciała, wypukłościach, zagłębieniach, miejscach gładkich, chłodnych, delikatnych, wilgotnych, gorących, tulących się do jego dotknięcia lub uciekające od niego, tylko po to, by je gonić. Jak według kanonów fugi. Wsłuchiwał się w dźwięki jej oddechu, cichego westchnienia wzbudzonego przypadkowym jakby dotknięciem. Czasami w harmonijny ruch, będącym przedłużeniem muśnięcia palców lub wnętrza jego dłoni. Towarzy

Telecośtam

Nie wierzę w telepatię, ale pomyślałem sobie, że miło byłoby spotkać DT (dziewczynę terapeuty). Ale ze względu na komplikacje, jakie by mogły wyniknąć z tego rodzaju spotkania, nie podjąłem żadnych prób kontaktu. Nie zaprzeczam, że ciekaw też byłem jej przyjaciółki, która ją podobno odwiedzała. Nie muszę teraz dodawać, że spotkaliśmy się przypadkowo. One akurat wyszły z promu, idąc dosyć szerokim  mostkiem, zatłoczonym ludźmi, a ja szedłem na prom, ale inny, starając się nie nawiązać z nikim kontaku za pomocą metalowych pedałów roweru, czyli patrząc częściej pod nogi, niż na twarze, bo ludzi było jak mrówków, jak wspomniałem, wioska to ponad milionowa, a do plaży blisko. Timing był dość dobry, okienko około 60 sekund, bo każdy w inną stronę szedł. Nie wierzę w telepatię, czy inne, ale gdy coś takiego mi się zdarza, to się poważnie zaczynam zastanawiać na ile statystykę w ogóle pojąłem ;o) -- ? uzależnienie Wczoraj na plaży widziałem dziewczynę podobną trochę do NB (narkotyk B), gdybym

Blogi

Stwierdziłem, że lubię blogi, które czytam regularnie. Mają coś w sobie, chociaż trudno mi powiedzieć co. Poczytałem właśnie jakiegoś przypadkowego bloga i stwierdziłem, że wydaje mi się bardzo nudny. Trudno mi może powiedzieć dlaczego. Ani chybi to tak, jak z innymi rzeczami, jednemu podoba się to, drugiemu coś innego. Więc pewnie nie jest nudny dla kogoś innego. Byłem przed laty na koncercie gitarowym, w akademii muzycznej i ktoś w przerwie zaczął coś krytykować. Wszystko prawie studenci. Na to odwraca się gościu niedaleko mnie i mówi "Jeden lubi banany, a drugi jak mu śmierdzą skarpetki". Byłem nad jeziorem rano, czyli nad ślepą odnogą rzeki. Byłem pobiegać i było jeszcze przed 8-ą. Słońce skrzyło się na kropelkach rosy, na długich, zwisających liściach trzciny, na trawie, na innym badziewie, które tam jeszcze rosło ;o) Po prostu kropelki rosy, parę promieni słonecznych i niebieskie niebo, zakłócane tylko gęganiem dzikich gęsi, które już pewnie dawno powinny były odlecieć

Rower

Odkryłem, że mam całkeim blisko od promu do mojej ulubionej kafejki. Zacząłem od paru dni jeździć tam rowerem, chociażby po to, by się poruszać i ze względu na ładną pogodę. Poszedłem do kafejki z dziewczyną, albo byłą dziewczyną mojego terapeuty. On mówił, że była. Dziwne uczucie, bo wiem, że mu na niej jeszcze zależy, ale nasze spotkanie było po części trochę oficjalne. W każdym razie nie próbuję się do niej zbliżyć, unikając kolizji na wszystkich możliwych poziomach. Piję sobie cappuccino, a na zewnątrz zaczyna padać. -- PTSD Ktoś powiedział, że piekło jest gorące, pełne ognia i hałasu. Jakie jest w takim razie niebo? Zimne? Może tak, bo jeśli to ktoś tam u góry jedną ręką tyle nieszczęści potrafi spowodować. Dziwne, że nikt nie mówi, że to diabeł spowodował trzęsienie ziemi, tsunami, czy inne katastrofy. Gdy się coś złego dzieje, to mówi się, że to "plan boski i człowiek nie jest w stanie go pojąć". Ale, zanim mnie stąd skasują, kończę, te dywagacje ;o) Chciałem tylko pow

Las

Tak sobie tu siedzę i piszę i moje myśli uciekają gdzieś, może do lasu, może do NB. I nic z tego co piszę mi się nie podoba. Ale wiem, że kiedyś pisałem jeszcze nieporadniej, może byłem bardziej schowany w sobie. Ale też piszę dla siebie, próbując rozwikłać wstęgi moich myśli, marzeń, obaw. Zacząłem pisać o lesie, bo lubię las i związane z nim wspomnienia, ale wspomnienia, to nie wszystko. Ludzie jadą pod namiot, ja bym może z nimi pojechał, ale oni jadą się wspinać, a ja mam jeszcze szlaban, bo inaczej się tego problemu z palcem/dłonią nigdy nie pozbędę. Ale dzisiaj nie miałem czasu, by czuć lęk, uczę się zagadywać kobiety, bo wiosna, bo lato, bo jestem sam. -- Las Leżeliśmy w lesie, na posłaniu z miękkiego mchu, na ciemno granatowego kocyku. Mech był soczysty, powikłany, ciemno zielony, pachnący jeszcze trochę zimą, ale też drobnymi białymi kwiatuszkami, wystawiającymi gdzieniegdzie swoje główki spośród jego kłębów. Słońce przebijało się przez korony drzew, rzucając nam na twarz swoj

Sympatycznie

Kurt Tucholsky kiedyś stwierdził: "Man möchte immer eine große Lange, und dann bekommt man eine kleine Dicke, Ssälawih!" "Człowiek by zawsze chciał jakąś dużą Wysoką, a na koniec dostaje małą Grubą, takie życie (C'est la vie)". Upijam się cappuccino i nie czekam na jutro, albo na za chwilę, albo tak mi się tylko wydaje ;o) --- PTSD A ja sobie walczę z lękiem, stawiam sobie ostatnio jakieś zadania i obserwuję, co się ze mną dzieje. Kiedyś nie byłem chyba do tego w stanie. Ale ciągle jeszcze nie rozwiązałem tego problemu z nim. Używam tricków, żeby pewne rzeczy zrobić, ale na dłuższą metę jest to cholernie męczące, dlatego pracuję nad tym. Jak w surfowaniu, technika jest niezbędna i doświadczenie, ale bez kondycji to się czasami daleko nie wypłynie. Podobnie ze wspinaniem się, czy innymi rzeczami. żeby wyjść z dołka, na górkę, trzeba trochę energii, potem się wpada w następny dołek, ale kiedyś te dołki już nie będą takie męczące. Wtedy się może szuka następnej prz

El hombre

Tak mi się już parę lat temu ten kawałek z Antonio Machado spodobał: " El hombre es por natura la bestia paradójica , / un animal absurdo que necesita lógica " Człowiek jest z natury bestią paradoksalną, zwierzęciem absurdalnym, które potrzebuje logiki. W moim wolnym tłumaczeniu ;o) Coś miałem ciężki dzień dzisiaj, bo nie umiałem się za nic wziąć. Oprócz paru drobiazgów. Ja bym to stanem lękowym nazwał. Zajmuję się nim, próbuję coś z tym zrobić, albo z tym żyć. Dlatego wylądowałem w kafejce, w której znam właściciela, miła obługę i mogę tu godzinami siedzieć i pisać sobie. Wiem, "nie każden jeden" ma taki luksus. I tak cały dzień przesiedziałem oglądając głupie seriale z internetu. Ale czasami są takie dni, albo lata ;o) Tyle, że teraz lepiej wiem, co się ze mną dzieje. Zdefiniowanie problemu to czasami połowa rozwiązania.

Spalanie

Chciałem napisaś "spalam się od środka", ale poszukałem na internecie, i chyba tak co x-ta/y w swoim blogu przynajmniej raz w życiu napisał. Więc mi się odechciało. Prozaika życia. Ciekawe ile ludzi siedzi w klatkach nie wiedząc o tym. W sumie, to ważne, żeby było dobrze, w ten, czy inny sposób. Oglądam filmy BBC, o naturze. Mimo, że wiele ludzi nie pochodzi od małpy, jak jeden afrykańczyk-muzułmanin, którego znałem, ale część może pochodzi. On wiedział o tym, a ja nie wiem. Może też nie pochodzę od małpy, ale od mhmm, a tu jeszcze istnieje reinkarnacja, wszystko mi się miesza. Jak się wierzy w kościół katolicki, to jest wszystko jednak czasami dużo prostsze. W sumie, to chciałem napisać o tym, że się spalam, trochę, ale mi przeszła ochota na pisanie tego. Może się po prostu żarzę. Ale NB nie odpisałem jeszcze. Ale radocha, a niech to ;o)

Pokusa

NB mi znowu smsa napisała, chyba nie mam siły jej nie odpisać ;o) wiem, to nie do śmiechu... Eh, odpisałem jej. Muszę trochę więcej na świat wyjść, chociaż i tak akurat w kafejce siedzę. Poczytałem trochę o nerwicach, czy to nerwice, czy PTSD, to jedno, wiadomo, specjalista by się do terminologii przyczepił, ktoś inny by to mógł inaczej zdefiniować. W gruncie rzeczy, to chodzi o kłopoty jakie się ma i o to, jak sobie z nimi radzić.

Taki tydzień

Parę rzeczy złożyło się na to, że mógłbym powiedzieć, że mam pecha od tygodnia, albo, że myślenie o NB (narkotyk-B) a dokładniej mówiąc niemyślenie o NB (może zbyt usilne) spodowdowało, że jak zwykle w takich przypadkach nabawiłem się lekkiej kontuzji (tym razem palca serdecznego i jego flexora ;o) Akurat mnie jedna dziewczyna ubezpieczała, a druga też się z nami wspinała, CA (cannabis-A). Ja poniesiony ambicją, nie zważając na przemęczenie, no tak, ... tyle razy już to miałem, że ze względu na ładne dziewczyny mało rozsądny się robiłem ;o) ---PTSD Czasami świat jest dalej, a czasami bliżej, tego "rzeczywistego". Staram się nie oddalać za bardzo, bo wtedy jest jeszcze  samotniej. Ale czasami nie chce mi się słuchać tego, co ludzie mówią, patrzeć na szczęśliwe pary na ulicach, matki, czy ojców z dziećmi. Czasami czuję się bliżej tych, których nie ma w pobliżu.

Oczekiwanie

Gdy mi smutno, albo dziwnie się czuję, albo za dużo kawy wypiję, to mam ochotę do NB (narkotyk B) napisać. To rzeczywiście jak z narkotykiem. Człowiekowi czegoś brakuje, czuje się smutny, bardziej podatny na zranienie (vulnerable) i wtedy ucieka do tego, co mu daje chwilowe ukojenie. Napisać do Niej, albo zjeść kawałek czekolady, strzelić sobie coś, żeby odwrócić uwagę od tego, co naprawdę boli, albo za czym się naprawdę tęskni. A chwilę potem, dłuższą, lub krótszą, przemija ten moment ekstazy i uczucie pustki, smutku, bólu, czy innych emocji, wraca. I co wtedy? Walka ze samym sobą, by nie sięgnąć po następną dawkę? Albo lepiej sobie powiedzieć, że akurat jest trudniej i przeczekać, próbując robić to, co się w tym momencie da, po prostu żyć? ;o)

Pokręcone

Zastanawiam się cały czas, co się ze mną dzieje i dlaczego. Skąd te lęki. Kiedyś nie wiedziałem, że to po prostu lęk. Było mi gorąco, jak coś miałem zrobić, nie umiałem się skoncentrować, ani za wiele rzeczy wziąć, tak po prostu. Musiałem stosować tricki, uciekałem w różne rzeczy. Teraz szukam żródła tych lęków w przeszłości. Dlatego tyle o tym. Ostatnio staram się bardziej na szukaniu przygód (słabe rezultaty ;o) i sprzątaniu (lepiej) koncentrować, niż na NB (Narkotyku-B). --- PTSD Nie wiem jak mnie dojrzał, może zawołał, może wróciłem z podwórka, czy ze szkoły, ale ciągnie mnie teraz za ucho do lustra w przedpokoju, by mi pokazać, jaki jestem nieuczesany. „Nie widzisz? Nie widzisz?” - pyta mnie. Ucho mnie cholernie boli, bo moją głową prawie potrząsa za jego pomocą. No cóż, zdarza się, kiedyś może częściej, że opiekun dzieciaka w celach „wychowawczych” za ucho je ciągnął. Ale to nie zmienia problemu, który teraz przede mną stoi. Mam się czesać z przedziałkiem. Nie muszę dodawać, że m

Es-Eks

Chyba wiem, czego mi w tym momencie najbardziej brakuje, seksu. Bo tak, to myślę o mojej "ex", czyli "narkotyku-B", chociaż, czy ona, to moja "ex"? Byliśmy razem tylko krótko i to w sumie na odległość przez większość czasu. No właśnie, kumpelka mi o jakiejś imprezie mówi, a mnie się akurat nie chce, bo się parę godzin wspinałem. Nie chce mi się, bo mi się nie chce, czy może boję się kobiet? Jakby tu to było za rogiem, to bym wpadł, ale muszę kawałek samochodem jechać, szukać parkingu, zajadę i pewnie będzie tak po niemiecku, czyli siedzenie, palenie papierosów, picie piwa. Chociaż ludzie pewnie po części ciekawi, dostali jakąś nagrodę za film animowany. Nie przepadam za nocnymi imprezami, bo przeważnie i tak nic dla mnie z nich nie wychodzi ;o) NB się martwiła, że się nie odzywałem, bo nie wiedziała, że mi telefon komórkowy też ukradli. Tak, że nawet zadzwoniła potem, jak komórka zaczęła działać, co jej się raczej nigdy nie zdarza. Szukam dalej źródeł lęku

Nudne

Nudne się coś moje notki zrobiły. Aż mi się nie chce ich czytać. Może normalnieję? życie bez bólu, bez wielu lęków, z kimś bliskim. Ciekawe, ciekawe. Patrzyłem dzisiaj na zielone korony drzew, jakby rzucone na niebieskie niebo w oknie. Wziąłem prysznic po bieganiu i leżałem po prostu na łóżku, chmury przesuwały się po niebie, a ja sobie mówiłem "ciesz się, że Cie nic akurat nie boli, powtarzaj to sobie, niech się tego thalamus uczy (a może cortex)" ;o) --- PTSD Siedzę przy stole w środkowym pokoju. Mama jest w szpitalu a ja czekam, aż się wigilia skończy. A może nie była to wigilia, ale jeden z wieczorów po wigilii, albo przed. Przychodzą kolędnicy i ojciec ich przepędza. Nie wiem co im mówi, ale idą sobie, w milczeniu. Trzeba znowu pochylić głowę i jeść bezgłośnie, starając się nie podpaść. Wszystko w tym pokoju pokryte jest brązowym cieniem. Może to barwa jego oczu.

Hatred

Dzisiaj po prostu nienawidzę większości ludzi, w tym mnie samego, że mi tak źle ze względu na moje uczucia. Ale próbuję z tym walczyć. Zaraz sobie chyba jakieś ciacho strzelę. A zaczęło się wczoraj. NB (Narkotyk-B) napisała w mailu, że jedyne co mi może dać, to miłe rozmowy i radość z tego, że ona jest. Dzisiaj rano kamień mi zrobią małą dziurkę w szybie samochodu, ale nie na wylot. Potem byłem się wspinać, i co? Ktoś się włamał do mojego schowka i ukradł telefon komórkowy, rozerwał kurtkę i ukradł trochę pieniędzy. Nie znoszę takich ludzi, chociaż wiem, kto to mógł być, bo chyba to była grupa trudnej młodzieży, to jest mającej problemy z integracją, czy szkołą  (wiek 12-14), której zafundowano próbę wspinania się. Młodzież to, czy tamto, bo też nie jestem święty, a strata boli, jeszcze bardziej przez to, że jestem na odwyku od NB, ale coś z tego nic nie wychodzi, bo właśnie do niej smsa napisałem ;( Oczywiście, zrobiło mi się smutno, z przelotami do bardzo smutno i zacząłem mieć myśli

Myśli

Za długie się moje notki zrobiły, nie o to chodzi. Wspinałem się wczoraj z NA (narkotyk A). Nie ma ona niewątpliwie takiego działania jak NB (narkotyk-B). O NA potrafię zapomnieć. Jak nie mam kontaktu, to jest ok, chociaż widzimy się prawie codziennie, albo co drugi dzień. Ale w sumie, to tylko na wspinanie się, albo na rower, jak wczoraj. Często wspomina o swoim chłopaku, niech się wypcha. NB jest coś podejrzanie ugodowa ostatnio. Nawet odpisuje na maile, jak o tym wspomnę. Dziwne. Ale ja też już nie jestem taki od niej zależny. Próbuję dotrzeć do źródeł mojego lęku. Nie ma sensu z nim walczyć, codziennie, co drugi, czy trzeci dzień. Za dużo energii to kosztuje. Chciałbym mieć jakąś aferę, tak po prostu. Jestem do tego w stanie? Zobaczymy. (Parę godzin później: zapytałem się w mailu jak z chłopakiem, chociaż bałem się bólu, lęk, ten znajomy ;o) Tak sobie myślałem, że NB się z chłopakiem może rozstaje, ale on był na wyjeździe, wrócił i zrobił jej dobrze. Ona to oczywiście inaczej sform

Czytam

Czytam sporo o Nirvanie ostatnio, o Kurcie Cobain. Dzieciństwo miał, jakie miał, ale dlatego łatwiej zrozumieć mi jego teksty. Mogę sobie wyobrazić, że miał porąbane. Mnie tylko może ze dwa razy brzuch ze stresu bolał. Zginało mnie w pół i tyle, przeażnie po tym, jak pracowałem nad sobą za mocno. Po prostu ściskało mnie w okolicach przepony i tyle, łatwiej było, gdy płytko oddychałem. Ból, czy smutek, a może to tylko ciężar na piersiach. Wiem tyle, że nie wystarczy być z kimś, Moje życie, to rodzaj walki. Mam coraz więcej momentów w których jest mi lepiej. Jak się wspinam, to nie czuję tego uczucia zagubienia i tęsknoty za kimś. Podobnie gdy piszę. Czasami robiło mi się strasznie smutno, gdy widziałem ładną dziewczynę, może dlatego, że coś we mnie budziła, pewnie jakiś "flash-back". Wtedy uciekałem automatycznie od tego świata. Byłem, ale jakby mnie nie było. Pewni to każdy zna. W psychologii nazywają to dysocjacją, z tego co pamiętam. Nie jestem wariatem, nie jestem chory ps

Sieć

To trochę jak pajęcza sieć. Próbuję się z niej mozolnie wyplątać. NB (narkotyk-B) nie chce być ze mną, ale też nie chce, żebyśmy zerwali kontakt. Mam na nią czekać, bo mówi, że się zmienia. Wczoraj powiedziała mi, że przeniesie się do miasta bliżej mojego. Nie użyła tego słowa "bliżej Twojego". Po prostu powiedziała o tym mieście, które jest po prostu bliżej mojego miasta, niż to, gdzie teraz mieszka. "Zaufaj mi" odrzekła, gdy nie wiedziałem jak na jej zły humor reagować. Niewidzialne, delikatne nitki oprządają moje życie. Współuzależnienie? Dzisiaj na rowery z NA (narkotyk-A), i paroma osobami. Może wpadną do mojego mieszkania. Musiałbym posprzątać i czuję lęk. Przytłumię go kawą, to przeważnie działa. Wczoraj się wspinałem z tą grupą. Chciałbym się po prostu z kimś miłym pokochać, zerwać te pajęczyny.

Szyba

Pytanie: "Ja nie rozumiem, jak Ty z tym żyjesz. Z tym byciem obok kogoś, ale jakby za szybą. Przecież to tak wyniszcza, tyle siły się traci..." To ciekawe pytanie i nie znalazłem na nie od razu odpowiedzi. Albo znalazłem za dużo myśli i słów, z których spróbuję teraz coś sensownego ułożyć. 1. Jaka jest na to alternatywa. życie obok innych? To nie jest coś, co się robi z wyboru i nie robi się tego chętnie. To normalna reakcja, wyuczona, niezbędna do przeżycia kiedyś, w dużej mierze niepotrzebna teraz. Najczęściej człowiek nie wie co się z nim dzieje, wie, że coś jest nie tak, jak fałszywa nuta w melodii. 2. To nie jest proste i kosztuje wiele sił. Może dlatego też piszę te notatki, by pokazać, że są ludzie jak ja, że można ich zrozumieć, chociaż sam kiedyś myślałem, że się nie da. Jest się nie zrozumianym przez większość. Bo czasami żyby zrozumieć, trzeba się zmierzyć ze swoimi własnymi lękami, albo po prostu przeżyć coś takiego. Mogę uciec, jak mi źle, i myśleć, że wszystko j