Pojedynek gigantów lub myszy

NB (narkotyk B) nie odzywa się od 2 tygodni. Ja też nie. W sumie, to ona napisała ostatniego smsa, na który nie odpowiedziałem, w sumie, ale nie pytała w nim o nic, tak, że nie musiałem odpowiedzieć. Ma chłopaka, jest dużo młodsza, zerwała ze mną, jak "doszła do siebie". Ale też nie chciała zrywać kontaktu, no bo i po co, jak jej z tym dobrze, a ja jej jeszcze pomagałem w niektórych rzeczach.
Więc ja nie piszę i z każdym dniem mi trochę lepiej. Najtrudniej jest ze świadomością, czy z myślą, że może to była ta, o którą warto było walczyć. Ale walczyłem przez 2 lata, i wystarczy chyba. Póki co, to nie mam seksu na razie, i mam takie dziwne wrażenie, że unikając pewnych komplikacji unikam go też ;o) Byłem na kawie z DT (dziewczyną terapeuty), nawet się chciała ze mną wspinać, ale, to za skomplikowane, psychologicznie, czy terapeutycznie na to patrząc. Czasami martwię się o NB, ale co z tego, może to po prostu tricki mojego mózgu, by o niej myśleć. Lepiej mi bez kontaktu z nią, nawet się znowu wziąłem za poprawianie jednego z języków.
NB dobrze wie, że specjalnei nie piszę, bo mi w przedostatnim smsie "twardzielu" napisała, bo się przestałem odzywać, a średnio pisaliśmy sobie raz dziennie. Kto pierwszy nie wytrzyma? Jestem tego ciekaw.
Siedzi tu ciemnowłosa dziewczyna i musiałem o "zabójczej-" pomyśleć, bo pewnie cieszy się ona swoją młodością i urodą, akurat ja jakiś facet próbował podrywać, ale go spławiła. Coś sobie pisze w notatniki, koło niej książka. Słońce, wiosna, lub prawie lato.
-- PTSD--
Zastanawiam się nad tym, jak mnie ukształtowano. W sumie, to ja najwięcej obrywałem w rodzinie, moja siostra prawie wcale, a moja mama raz oberwała, z tego, co kiedyś mówiła, ale to porządnie i próbowła od razu popełnić samobójstwo. Muszę sobie to wszystko poukładać.

Komentarze

  1. zabojcza-w-uwodzeniu1 czerwca 2009 01:48

    Na samym początku chciałam podziękować Ci za wsparcie- teraz to niesamowicie dla mnie ważne. Biorąc pod uwagę szczególnie fakt, że zostałam sama jak palec bez faceta (Pe.), z którym byłam prawie 3 lata i bez mamy, która została w USA razem z tym facetem. Właściwie to nie facet tylko dzieciak (młodszy ode mnie o 3 lata) i zawsze wiedziałam, że to nie wypali, że nie ma szans na przetrwanie, ale trwałam w tym związku, może trochę z przyzwyczajenia, może trochę z wygody, a może dlatego że "dobrze karmił moją miłość". Od jutra idę na polowanie- potrzebuję jakiegoś opiekuna, chociaż na chwilę- jacyś chętni? ;)

    Ale nie o tym chciałam pisać. -Doskonale wiem jak to jest mieć ochotę na kontakt, nawet paru-zdaniowy z kimś, kto kiedyś był bliski. Wiem, jak cieszy każde zdanie napisane w mailu lub smsie. Wiem, jak boli trochę dłuższa cisza i wiem jak wtedy się pragnie jakiegokolwiek kontaktu... Sama jestem w podobnej sytuacji (to dotyczy Ka.- tego o którym czasem piszę na blogu, a Ty nigdy nie możesz się połapać, o którym w danej chwili mowa). I szczerze przyznam, że ja w tej wojnie sms-owej czy mailowej zawsze przegrywam. Ja zawsze piszę pierwsza, ale za to on się pierwszy odzywa na gg ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!