Posty

Wyświetlanie postów z grudzień, 2019

Mnisi budyjscy, spokój i tomograf

Czytałem wczoraj w książce o tym jak badano mnichów buddyjskich, to znaczy aktywność ich mózgu. Używano do tego głównie tomografii komputerowej. Mnisi mieli wchodzić w stan medytacji, na minutę, czy dwie, a potem się znowu wyluzować. Istnieją różne formy medytacji. Jest taka, żeby o niczym niejako nie myśleć, ale też taka, żeby myśleć o innych istotach, albo koncentrować się na jednej rzeczy. W każdym razie, to naukowcy zainteresowani byli różnicą między przeciętnymi ludźmi, a takimi mnichami, którzy spędzili tysiące godzin na medytacji.W dodatku mieli do dyspozycji takich mnichów, którzy medytowali tylko koło 10 tysięcy godzin w swoim życiu, ale też takimi, którzy robili to przez 30, albo 50 tysięcy godzin. Robiono z nimi małe eksperymenty, żeby stwierdzić jak ich mózg reaguje, bo fakt, że oni łatwiej wchodzą w stan "gamma", czyli ten spokojny, nie jest niczym zaskakującym. żeby nie wchodzić w szczegóły, tym bardziej, że nie doczytałem jeszcze do końca, to łatwiej jest im

Znowu na ściance i co dalej?

Siedzę tu znowu w kafejce i dumam sobie. Muzyczka, jedna z moich byłych, posłała mi zdjęcia swoich dzieci, męża, siebie też Kupili sobie dom. Sam do niej napisałem, tak mnie jakoś wzięło, bo w sumie to ona dosyć fajna jest, mieliśmy dobry kontakt po rozstaniu. Wiadomo, jakoś ta żałuję, że to nie ja z Nią jestem i nie ja mam z nią dwójkę dzieci. Obserwuję tak sobie swoje myśli, emocje. Rozstaliśmy się, bo nie działało. Po części pewnie dlatego, że ja byłem jeszcze bardziej emocjonalnie zdestabilizowany niż teraz. Nie mówię, że teraz jestem bardzo stabilny, ale myślę, że w pewnym sensie jest lepiej. Nie mam takich ciemnych momentów, gdy czuję się, jakbym w pustkę spadał. NB (narkotyk-B) jest u swojego ojca, w innym kraju. Mógłbym tam teoretycznie pojechać, czy nawet tak ją odwiedzić, ale nie mam ochoty na tą huśtawkę emocjonalną. - Po co mi to? - pyta coś w mojej głowie. Pamiętam czas, gdy nie wiedziałem co ze sobą zrobić, emocje potrafią boleć, każdy to zna. Mnie prawie całe życie bo

Ładna ruda i plastyczność mózgu

Siedzę sobie znowu w kafejce do bouldern. Dosyć pusto tu dzisiaj. O mało co nie zostałem w domu, bo pomyślałem, że będzie pełno, że przyjdą może rodziny z dziećmi, bo mają wolne. Jak mi jednak ten w kafejce powiedział, nie spodziewali się tłoku, bo większość ludzi wyjechała. Coś w tym jest, bo dużo ludzi tutaj to jednak młodzież, studenci, czy jacyś inni tacy. Takich w moim wieku to procentualnie mniej. W każdym razie, to tłoku nie było. Zgadałem się trochę z jedną parką, może dlatego, że ona była wyjątkowo urodziwa, pod każdym względem, a może dlatego, że próbowali zrobić jedną z moich ulubionych dróg, a ja byłem dwa metry dalej, próbując zwalczyć inna, taką z mini skokiem. Chyba drzwi wejściowe są otwarte, bo tu coś ciągnie, ostatnio mnie gardło bolało. W każdym razie to pokazałem im jak ja robię tą drogę, a ten chłopak jak robi się tą, z którą ja się męczyłem. Nie znaczy, że ja ją wymęczyłem. Za to dziewczyna też ją próbowała i od razu wpadła na pomysł, żeby łatwiejszy wariant ćwi

Wesołych świąt i zupa z ciecierzycy

Życzę wszystkim zdrowych, radosnych i słonecznych świąt! :) Ja sam odpaliłem odkurzacz i siedzę w kuchni. Wygoda z tym automatycznym odkurzaczem, fakt, trzeba mu pomóc wejść do łazienki, czy zainstalować zbiornik na wodę, jak ma robić coś na mokro, ale za to mam odkurzone. Już dawno coś takiego chciałem mieć, bo pod łóżkiem często gnieździły się myszy z kurzu. Teraz jest tam czysto. Wiadomo, muszę wszystko z podłogi pozbierać, żeby miał wszędzie dostęp, to znaczy, małe stoliki, matę i takie, ale poza tym, to on sobie jeździ, według jakiegoś algorytmu i czyści. Nie robi tego przypadkowo, tylko po prostu pasek po pasku ogarnia, a wkoło nóg mebli robi dodatkową rundkę. Teraz puściłem go na "mokro", żeby resztę kurzu starł, czy to jaką różnicę robi, to nie wiem, może trochę. Muszę kiedyś "normalnie" odkurzyć, bo wiadomo, to jednak nie to samo i na listwy przy ścianie się jeszcze nie wspina. Myślę, że za jakiś czas coś takiego też będzie. Robię sobie zupę, z ciecierz

Zakup książek, zdjęcia

Obraz
Wrzucę wreszcie zdjęcia nowych książek.

Plastyczny mózg

Jestem na kawie w hali wspinaczkowej, to znaczy, tej do bouldern. Jest na czym oko zawiesić, muszę powiedzieć, choć przeważnie to młode niewiasty, w sumie, to ja się starzeję, w szybkim tempie, rok po roku. Po dwóch godzinach tego bouldern, bo tego się wspinaczką nie nazywa, mam tak ściorane opuszki palców, że moja komórka nie rozpoznaje moich linii papilarnych, muszę kod wrzucić. Czytam dalej tą książkę, o mózgu. W sumie, to wiem o tym, ale często muszę sobie to przypominać, że mózg ludzki jest dosyć plastyczny. To znaczy, pewne "wyuczone" rzeczy mogą się zmienić, albo możne próbować je samemu zmienić. To nie takie abstrakcyjne. Wiadomo, że ludzie się zmieniają, "on był kiedyś inny". Można się zmienić w bardziej radosną, albo ponurą stronę. Jakie to ma znaczenie, gdy świat jest do niczego, a ludzie to już w ogóle? Kiedyś przyszło mi do głowy, że chciałbym być ekstrawertykiem, bo tacy mają łatwiej. Po co to robić, jak świat jest do niczego? żeby było łatwiej. Co

Bez zmian i bojaźliwe szczury

Muszę sobie notebooka do pokoju stołowego kupić, bo nie mam telewizora, więc dużo czasu spędzam na łóżku, oglądając coś na YT. Blondi miała przyjść do kafejki, ale na koniec nie przyszła, bo nie widziała mojej ostatniej wiadomości i miała coś tam do roboty. Poszłaby tutaj wieczorem, napisała. Tak z Nią ciągle. Komunikacja do kitu, czym ja się przejmuję? Wiadomo, emocje jakoś tam się jej trzymają, nie ma cudów, póki kogoś innego nie znajdę, to znaczy, poznam. Frustracja, rodząca się z bezradności, braku wiary w siebie i przyszłość. Nawet szczury już tak mają, że są różne, niektóre bardziej bojaźliwe, niektóre odważne. To się może u ludzi zmienić, w zależności od warunków zewnętrznych, tego, co przeżywają. U szczurów pewnie też. Taka bojaźliwość, czy brak wiary, czy jak to tam zwał, jest zależne od uwarunkowań genetycznych Nie każdy gen jest jednak aktywowany. Niektóre są pasywne, albo ich wpływ na zachowanie się zmienia. Jak się postawi szczura na otwartej przestrzeni, to niektóre zasty

Różne charaktery

To już chyba drugi tydzień bez wiadomości od Blondi. Ja nie mam ochoty do Niej pisać, bo myślę, że kiedyś trzeba postawić kreskę. W sumie, to hamowała mnie ona w poszukiwaniach kogoś innego, choć z drugiej strony to czasami było bardzo miło. Więc nie żałuję specjalnie, że ta znajomość była, wydaje mi się, że miała ona pozytywny balans W chwilach wolnych czytam książkę o mózgu. Facet opisuje doświadczenia jakimi doszedł do swojej teorii sześciu Charakterów Emocjonalnych. To znaczy, najpierw prowadził badania, na początku z EEG, potem za pomocą tomografii komputerowej, a potem wpadł na to, że te różne "Charaktery" istniej. Według niego to odporność psychiczna (resilience), wrażliwość na kontekst (społeczny), samoodczuwanie (siebie samego, swoich emocji, ciała), optymizm/pesymizm (outlook). Dwa były podobne, więc nie pamiętam dokładnie, jedno z nich zapomniałem. Ocenia się występowanie danego charakteru w skali 1-10. Jak ktoś ma koło 1, to ma najmniej. Autyści mają małą wrażli

Koniec z Blondi i zmęczenie

Tydzień temu, czy w sumie, to już będę dwa, Blondi zaprosiła mnie na kolację. W sumie, to mieliśmy się spotkać na kawie, gdzieś tam, ale wyszło, że u Niej i ona coś tam upichci. Zastanawiałem się już, jak się ten wieczór skończy, bo z Nią to nigdy nic nie wiadomo. Mogą zostać na noc, ale też mogę po prostu iść do domu, po zjedzeniu kolacji, jak dobry kolega. Kolacja była dobra, coś tam gadaliśmy. Na koniec, przy kieliszku wina, które ona wyciągnęła, powiedziała, że poznała kogoś. Jeszcze tam parę detali dodała. Nawet nie wiem, czy mnie to bardzo zabolało, ale do przyjemności taka wypowiedź nie należy, bo Blondi mi na pewno bliska. Pożegnałem się i popedałowałem rowerem do domu, ciemnymi uliczkami. Wiadomo, ugryzło mnie to i gryzie nadal, z drugiej strony było to z Nią poplątane. Na ściance byliśmy dobrymi przyjaciółmi, tak samo, jak gdzieś jechaliśmy się wspinać, na dwa dni, ale jak ona gdzieś dłużej jechała, to raczej beze mnie. Jak ostatnio do Grecji. Nawet mi powiedziała, że nie