Posty

Wyświetlanie postów z kwiecień, 2018

Białe i tłuste, atomy

No i piątek. Rano nie chciało mi się moich ćwiczeń robić, więc zrobiłem tylko minimalną ilość. Tak się zastanawiam, dlaczego nie mam już myśli samobójczych. To w sumie interesujące, bo miałem je latami. Myślę, że to po części poprzez samoakceptację, zbliżenie się do samego siebie, w moim przypadku, do "wewnętrznego dziecka". Akurat czytam wiadomości i mówią one, że Avicii prawdopodobnie popełnił samobójstwo, by znaleźć "spokój". Tak przynajmniej twierdzi jego rodzina, według australijskiej gazety internetowej. Podoba mi się jedna piosenka Avicii, która znam głównie z klubu fitnessu, australijskiego. Puszczali tam ją dosyć często, więc zacząłem jej też czasami słuchać w domu. Dlaczego ja chciałem się zabić? To w sumie proste. żyłem w odwiecznym stresie w dzieciństwie, nie widziałem możliwości ucieczki. Byłem wiecznie zakochany, w późniejszym czasie, ale nie potrafiłem być blisko nikogo. Nie potrafiłem nic zmienić, a życie było bolesne. Dlaczego znosić ból, a jeś

On, Jezus.

Oglądałem parę rzeczy o Scientology. Człowiek się zastanawia, jak do czegoś takiego dochodzi, że ludzi wpadają w sieć sekty. Myślałem sobie - dobra, zdarza się, parę sekt jest. Nie zastanawiałem się nad ilością różnych sekt. Dlaczego mnie to interesuje? Oprócz oczywiście niezdrowej ciekawości, czy żądzy poszukiwania sensacji kieruje mną też zainteresowanie przyczynami takich uzależnień. To ostatnie wiąże się z działaniem mózgu. Ja jestem w jakiejś tam mierze kierowany często irracjonalnymi lękami. Czasami zdaję sobie z tego sprawę, czasami nie. Tyle, że przynajmniej wiem o tym, że czasami się tak dzieje i staram się, na ile potrafię, zachować jakiś dystans do moich myśli i emocji. Nie znaczy to, że moich emocji nie czuję, że im nie ulegam. Po prostu staram się, może częściej niż przeciętny człowiek, spojrzeć na nie trochę racjonalnie. To jest w pewnym sensie oczywiste, gdy ma się ptsd, bo człowiek jest konfrontowany z irracjonalnymi emocjami, które są reakcją na coś, czego nauczono m

Wyjazdy

Wybieram się na urlop. Zauważyłem, że samo kupno biletów na samolot parę godzin mi zajęło. Nie kupiłem najtańszych, by zmniejszyć ryzyko, że gdzie na lotnisku będę siedział, bo się okaże, że nie zarezerwowano poprawnie. Oczywiście, gryzę się, że nie kupiłem taniej, bo ja tak zawsze, ale z drugiej strony nie mam zamiaru tego zamówienia skasować, choć mógłbym. Ja tak przeważnie. Kupię coś, a potem się zastanawiam, że mógłbym przecież coś innego kupić. Nie pierwszy i nie ostatni raz, że mam kłopoty z podjęciem decyzji. Rano obudziłem się i nic nie miało sensu. Czyli normalka. Obudziłem się w dodatku o 5 rano, nie wiem dlaczego. Może ktoś w budynku trzasnął drzwiami, jak wychodził, bo poza tym, to panowała cisza. Wczoraj wieczorem postanowiłem sobie, że odpuszczę poranne ćwiczenia, lepiej się wyspać. Tyle, że skoro już się obudziłem. Zrobiłem więc trochę ćwiczeń. Wiem, że muszę się zmusić do wyjazdu, do urlopu. Ostatni spędziłem w domu i był po prostu bez sensu, nie dość, że nic konkre

Poranny wiatr

Rano nic nie miało sensu, nie tylko to, ja byłem do niczego. - Nie radzę sobie z niczym - mówił jakiś głos w mojej głowie. W dodatku bolało mnie to ścięgno Achillesa, włosy mi z głowy wypadają, zęby się psują. Czyli normalka, jak się ma taki poranek. Mimo wszystko wstałem i zrobiłem większość moich porannych ćwiczeń, bo logika nie zawsze do końca wierzy emocjom. Wiem, że jak się z rana trochę poruszam, to po prostu lepiej się czuję, choć emocje mówią - to nie ma sensu. Na zewnątrz panował miły chłodek, tak, że nawet mimo czapki na głowie wiatr powoli wywiewał zmęczone myśli z mojej głowy, jak mgłę z górskich dolin. Niektóre drzewa już kwitną, gdzieś tam powoli wstaje słońce, choć jego tarczy jeszcze nie widać. Gdzieś przejdzie jakaś ładna dziewczyna, a poza tym, to człowiek nie może się pogrążać w depresji, bo musi uważać, żeby go coś nie rozjechało. Teraz oczywiście jest lepiej, choć nie cudownie. Staram się jednak zapamiętać, by mieć to na takie poranki, że warto się z rana porusz

Masaż piersi dobry na wszystko?

Niedziela jakoś przeszła. Nie zrobiłem nic konkretnego, ale przynajmniej obyło się bez bólu głowy, może dlatego, że poszedłem na spacer, czy coś. Oczywiście, chciałem wiele rzeczy zrobić, ale byłem jakoś zmęczony, więc skończyło się na tym, że leżałem, czy siedziałem na łóżku i oglądałem różne rzeczy na YT. Obejrzałem znowu parę wywiadów z byłymi członkami Scientologii. Próbuję trochę zrozumieć, jak to się działo, że taki kult się rozwinął. Odnoszę trochę wrażenie, że część ludzi dąży do czegoś takiego. Chcą wierzyć, że wystarczy jak się kogoś słucha, kto "wszystko wie", wtedy pójdzie się właściwą drogą. Jak jedna z tych byłych członkiń mówi - człowiekowi wydaje się, że jemu samemu coś takiego się nie wydarzy. A potem człek się budzi i zdaje sobie sprawę, że w czymś takim wylądował. Próbując to sobie wtedy racjonalizować, tłumaczyć, dlaczego jest jak jest i dlaczego tak ma być. Trudno się przyznać, że latami robi się coś bez sensu. Jakieś wytłumaczenie zawsze się znajdzie.

Teraźniejszość to nie przeszłość

Sobota rano, piję drugą herbatę. Za oknami szaro, w radiu jakaś muzyka rockowa, bo to taka stacja. Pierwsza herbata nie pomogła, temu druga. Zagryzam do tego kawałek makowca, ale bardzo mały. Czy wspominałem, że się odchudzam? NB (Narkotyk-B) napisała, że straciła 3,5 kg. Może dlatego dostałem motywacji do utraty paru kilogramów. Parę dni temu wstąpiłem na wagę i pokazała ona 77.1 kilograma. Wszedłem na nią drugi raz, wynik było trochę inny. Okazało się, że moja waga ma dokładność chyba do 2 kg. Ale na koniec wykumałem, że chodzi mniej więcej o jakąś tam orientację w przestrzeni kilogramowej. Dzisiaj rano waga pokazała tylko 75.0 kg, ale wczoraj byłem w saunie. Dlatego w nagrodę, za utratę dwóch kilogramów w ciągu 3 dni jem makowca ;) Nie, żartuję. Jem makowca, bo lubię. Postaram się po prostu nie obżerać i nie pochorować, co mi się czasami zdarza, gdy tracę trochę kilogramów na raz. Mam trochę za dużo balastu, to niewątpliwe. W każdym razie, to jestem zmęczony, ale idę trochę n

Zmienne nastroje

Moje nastroje wahają się. Trudno powiedzieć od czego to zależne, ale pewnie w dużej części od problemów jakie mam w normalnym życiu, jak każdy. Raz jest to, raz co innego. Poza tym, to jak mi coś na paletkach nie wychodzi, to też to na mnie działa, choć nie zawsze. Różnie to bywa. Dlatego jak mam jakiś dołek emocjonalny, jest mi smutno, mam wrażenie, że nic nie potrafię, to po prostu przyjmuję ten nastrój do wiadomości. Coś tam staram się argumentować logiką, że tak wcale nie jest, ale ogólnie, to myślę sobie - mam akurat taki nastrój, przejdzie mi. I faktycznie, przechodzi. Następnego dnia, albo parę godzin później czuję się dużo lepiej. Znaczy, nie zawsze, ale często. Obserwuję te moje nastroje i to mi trochę ułatwia przechodzenie przez górki i dołki. Człowiek się uczy o samym sobie.

Znowu fale

NB się dzisiaj odezwała, NB czyli, Narkotyk-B. Napisałem jej, że tu wiosna, to mi odpisała, że u niej też, posłała swoje zdjęcie, oczywiście, nie ma koszulki pod samą szyję, ale też nic przesadzonego. To po prostu zdjęcie, gdzieś tam akurat w jakimś ogrodzie była. może ona często ma taki dekolt. Tutaj słońce. Ja jak zwykle, czasami się trochę duszę, czasami nie. Pooglądałem sobie znowu o dużych falach. Facet, Australijczyk, opowiadał, że raz siedział pod wodą trzy minuty. Bo wiadomo, jak taka fala ponad 10 metrowa się na człowieka zwali, jak się ma pewny, to szybko się nie wyjdzie. https://youtu.be/BWzLiPO2EHI?t=42 I tyle. NB już mniej na mnie działa, ale ciągle jakoś działa. Trudno powiedzieć jak.

Fale

Piję czarną herbatę, jest krótko przed 9 rano, sobota. Czuję się zmęczony. - Położę się na chwilę na łóżku - przechodzi mi przez głowę. - Wiesz dobrze, że Ci to nie pomoże, zamiast zasnąć będziesz znowu siedział w internecie - mówi jakiś głos. - Dopiję herbatę, pozbieram się i idę na targ - planuję. Za oknami słońce, niebieskie niebo. Przypuszczam, że moje zmęczenie jest po części spowodowane lękami. Trudno jest mi rozróżnić, to prawdziwe zmęczenie, od tego innego, próbującego mnie obezwładnić, jakby miało gumowe macki, jak ośmiornica. Nie, żebym nie lubił ośmiornic, one są dosyć cwane. Bywało, że ulegałem temu "zmęczeniu", mając nadzieję, że "wypocznę" i potem będę tryskał energią. Kończyło się to raczej na rozlezieniu. To jakby siedzieć na kanapie, wcinać chipsy, popijając coca-colą, oglądając biegaczy na ekranie telewizora, mówiąc - jak tak jeszcze sobie posiedzę, to nabiorę energii do biegania. Zamiast doświadczyć napływu energii, człowiek często po prostu

Jakoś się da wytrzymać.

Oczywiście, gdyby to było takie proste, zamienić teorię w praktykę. Powiedzieć sobie, że wrażenie braku tlenu, czy fale gorąca to po prostu generalizowane lęki, reakcje po przeżyciach traumatycznych. Wtedy one by sobie zniknęły. Proste to jednak nie jest. Było wolne, święta. Nie zrobiłem wiele, ale przynajmniej popisałem tych 20 minut, czy może trochę więcej i poszedłem na spacer. Zawsze coś. Bywało, że nie zrobiłem nic, zupełnie nic i miałem na koniec dnia ból głowy. W tym sensie to postęp. Z drugiej strony patrząc na to, co mogłem zrobić z moim wolnym czasem - Nie zrobiłeś nic - mówię sobie. Albo jakiś głos w mojej głowie tak mówi. - Weź sobie odpuść - mówi inny głos - lepsze to, niż zupełnie nic. Też tak uważam, to znaczy, może Ja, ten trzeci głos, czy jak to nazwać. Obejrzałem za to sporo o Scientology. Może dlatego, że jakiś kabarecista powiedział, że oni wierzą, że na ziemi wylądował statek kosmiczny i jesteśmy teraz przez Obcych nawiedzeni, czy jakoś tak. Sprawdziłem i rz

Park dla siebie

Święta, na śniadanie jadłem daktyle, zagryzając czekoladą (92% kakao), popijając gorzką czarną herbatą, moją misulubioną. Teraz jestem po drugim śniadaniu. Wczoraj padał śnieg, jak wychodziłem z hali. Trenowaliśmy sobie z Japonką i Gadaczem, jej partnerem do gry podwójnej. Gadacz, bo komentuje prawie, że każdy krok, każde uderzenie. Oczywiście, jest oczytany w temacie, naoglądał się też różnych zawodów międzynarodowych i wygrywa w niższych klasach. Jest więc niejako ekspertem. Jak z nimi ćwiczę, to nie dyskutuję z nim, po prostu mi się nie chce. Niezależnie od tego, że nie jestem żadnych fachowcem. W każdym razie, miło się z nimi trenuje, bo to w sumie fajni ludzie. Japonka, to prawdziwa Japonka, tyle, że wyszła kiedyś za Niemca i mieszka tutaj. O, słońce wyszło. Pójdę znowu na spacer dzisiaj. I tak pewnie bym poszedł, bo mam to w moim rozkładzie jazdy. Pisanie na komputerze, tych moich niby pamiętników, ale także wyjście na spacer. Z tym spacerem to od niedawna się zaczęło. Zauważy