Posty

Wyświetlam posty z etykietą ból

Czasami moment spokoju

Dzisiaj rano trening, nawet nie miałem czasu czuć lęku w domu, potem byłem zmęczony, bo wieczorami do późna oglądam olimpiadę. Teraz nawet jakoś się da znieść. Coś czasami jakby się w mojej głowie na "spokój" przestawia. A może to też dlatego, że wieczorem jeszcze graliśmy, bo mamy co środę coś w rodzaju zawodów klubowych.

Emocje nie są niezmienne

Im dłużej się nad tym zastanawiam, im więcej sobie o tym piszę, tym bardziej wyraźny jest obraz tego wszystkiego, emocji, reakcji, bólu, lęku, smutku. Większości oczywiście nie rozumiem, o wielu rzeczach na pewno nie mam pojęcia, ale moje podejście niewątpliwie się zmieniło. To co się ze mną dzieje, było dla mnie kiedyś zupełnie niezrozumiałe. Coś mnie bolało, nie wiedziałem co, czułem głęboki smutek, chciałem się zabić, czułem się bezradny. Robiłem różne zwariowane rzeczy, narażając swoje życie i zdrowie. Emocje, te które miałem, były jakie były, bo jestem popieprzony, uważałem. Owszem, nadal mam ich wiele, lęku, bezradności, tyle, że teraz wiem, że to wyuczone, w dużej mierze, schematy reakcji. Reakcje emocjonalne nie różnią się wiele od jazdy na rowerze. Zostały one zapamiętane, w Amygdali, Hipokampusie, Thalamusie. Ktoś wspomina starą miłość, dlatego, że tak mu się to w głowie utrwaliło, pogłębia się, poprzez powtarzanie. Jest się nagradzanym dopaminą za wspominanie. Jak alkoholik

Relatywne emocje

Reakcje i emocje nie są przylutowane na stałe, jak druty wysokiego napięcie do słupów, czy kable w komputerze, czy choćby ścieżki mikroprocesorów. No właśnie, czym są emocje, albo po co one są? Mają one nam pomóc w podejmowaniu pewnych decyzji dotyczących czasami naszego przetrwania, ale też kontaktów socjalnych i innych aktywności. Gdy jakiś kawałek jedzenia nieprzyjemnie pachnie, czy wygląda, tak, że czujemy obrzydzenie, to raczej nie przyjdzie nam do głowy, żeby to wziąć do ust, bo może to być trujące. Chyba, że ktoś nam powie, że to „super ser i on tak ma właśnie pachnieć”. Jesteśmy cali zestresowani, gdy nas na zielonym świetle, na pasach, o mało jakiś wariat samochodem nie rozjechał. Następnym razem pewnie będziemy się lepiej rozglądali, bo „światła, światłymi, a idioci kierowcy się zdarzają”. Wiadomo, takie przykłady można mnożyć, każdy zna coś podobnego. Pytanie tylko, czy wszyscy odczuwają podobną sytuację tak samo? Ja nie wyobrażam sobie wzięcia do ust tłustego, białego robak

Nauka samoobrony

Poczytałem sobie zapiski, z 2008 roku. Już wtedy mi NB (narkotyk-B) nieźle po głowie chodził. Potem wyszła ona za mąż, urodziła dziecko, rozstała się, a ja ciągle za nią tęsknię. Myślę, że jest parę powodów, które się na to złożyły. Jednym z nich jest fakt, że NB miała różne przeżycia, znam ją, jak jeszcze była nastolatką i może odzywa się we mnie jakiś "obrońca". Nie potrafiłem obronić mojej Mamy przed starym, to chociaż NB obronię? Niezależnie od faktu, że to nie moja mama obrywała, ale ja. Jej nie bił, za to na mnie się wyżywał. Mama jeszcze czasami przychodziła, mówiąc "przeproś tatusia". Myślę, że podkładała mu się jak dywanik. Mam bardzo mieszane uczucia z tym związane. Niestety moja siostra, która jest starsza, bardzo niechętnie o tym mówi, więc nie wiem, jak ona to widziała. To znaczy, siostra wspomnie coś może parę razy do roku, rzucając jednym zdaniem. Ją stary w miarę lubił, może dlatego, że była dziewczyną. Ale jej też się obrywało. Innym z powodów jest

Przekładać deski

Dzisiaj rano smutek i bezsens. No trudno. Wstałem i poszedłem na siłownię, poćwiczyć na kortach do squasha. Bo co mam robić, za każdym razem siąść w kącie i płakać, albo oglądać coś tam w telewizji, złoszcząc się, że nic nie robię, obżerając się i frustrując, że mi sadło na brzuchu rośnie? To kosztuje trochę wysiłku, znaczy, nie to leżenie na kanapie przed TV, ale poderwanie się. Udaje mi się często przezwyciężyć te emocje. One sobie są, jak robię swoje. ćwiczyłem, a coś w mojej głowie mówiło mi "po co to robisz, to nie ma sensu". Nie podejmowałem tego dialogu, jak i nie dyskutuje się czasami z dzieckiem, gdy ono coś uparcie twierdzi. Czasami ma to sens, czasami nie ma, dzisiaj najwyraźniej nie miało. Gdy brałem prysznic po siłowni, to nagle zauważyłem, że mam dobry humor. Przyszłość wydaje się być bardziej różowa. Potem w domu znowu lekki dołek. Za to w kafejce powspominałem trochę dzieciństwa, czasami uda mi się trochę wrócić w przeszłość. Nie jest to takie proste, ale czas

Schematy "nie lubią" zmian

Dzisiaj rano zamiast lęku poczułem smutek. Czym różni się on od uczucia lęku? Czasami chyba nie ma aż tak wiele różnic. Też coś trzyma za splot słoneczny, trudniej jest oddychać. Jest jakaś różnica, ale trudno mi ją teraz opisać. muszę się temu smutkowi dokładniej przyjrzeć. Mnie może niepokoju? Wczoraj zgubiłem zamek do schowka, taki cyfrowy. Szkoda. Przybiło mnie to. Zauważyłem to dzisiaj w szatni, jak chciałem iść poćwiczyć na korcie. Poczułem się bezradny, całe to ćwiczenia straciło jakoś sens. To był taki smutek, ze stylu bolących. Coś boli. Ogólnie, to centrum bólu chyba nie odróżnia, czy to smutek, lęk, czy ból fizyczny, bo boli, to i tak w głowie. Dlatego ludzie potrafią się uszkodzić, żeby nie czuć tego innego bólu. Pamiętam, jak na jakimś filmie drwal uciął sobie palec, bo go jakaś dziewczyna nie chciała. Ból palca, czy jego braku, zagłusza ten inny ból w głowie. Wiadomo, po jakimś czasie drwal może pożałował tego, co zrobił, kto wie. Nie wiem, czy obejrzałem ten film do końc

Zwykły dzień, z lękami.

Siedziałem sobie dzisiaj w bibliotece. Po skosie przy dużym stole siedziała jakaś młoda dziewczyna, ze stosem książek. Jedną z nich była statystyka, ta na samej górze, reszty tytułów nie widziałem. Czasami spojrzeliśmy na siebie, jak to w bibliotece, nawet się w pewnym momencie do niej uśmiechnąłem, bo tak robię czasami, wydawało mi się być sympatyczna. Gdy pakowała książki do torby, spojrzałem na nią, a on uśmiechnęła się, bo widać było, jak się męczy z taką ilością papieru. A może była to odpowiedź na mój poprzedni uśmiech? Zapytałem ją czego się uczy, powiedziała, że statystyki, nie znosi, ale ogólnie, to studiuje psychologię. Okazało się, że interesują ją zachowanie ludzi, nie ma ochoty być terapeutą. Gdy widzę ładną dziewczynę, to mi czasami trochę słówek brakuje, tym bardziej, że akurat robiłem intensywnie Chiński. Najczęściej wpadają mi wtedy słówka z innego języka, niż angielski. "Trudno o pracę", dodała. Tak sobie od razu pomyślałem, że tak to bywa, kobieta studiuje

Parytety w IT

Siedzę w kafejce, przy drugiej kawie dzisiaj. Z jednej strony mówią po Chińsku, z drugiej po angielsku. Jakieś dwie dziewczyny opowiadają coś po tym angielsku. Jak to jakaś kumpelka chce mieć trójkę dzieci i takie rzeczy. Akurat przeczytałem dzisiaj, że jakieś kobiety chcą zaskarżyć Silicon Valley, to znaczy, jakąś tam firmę, że jej utrudniali karierę, bo jest kobietą. Zapomniałem, że czytałem to na stronie gazety komputerowej, dlatego zdziwiłem się na takie "ostre" komentarze, mówiące, że feministkom odbija. Nie przebierano tam za bardzo w słowach i o dziwo, nie zgłaszały się feministki. Dolina Siliconowa to miejsce pełne firm komputerowych, nazwa bierze się z silicon chip, czyli procesorów komputerowych. W niemieckiej gazecie, którą codziennie czytuję, takie komentarze, to by w ogóle nie przeszły. Tyle, że która feministka czyta gazety komputerowe? Jakaś się pewnie znajdzie, ale nie jest ich chyba za dużo. Tym bardziej, że większość dziatwy komputerowej, to jednak faceci. T

Lekko pokiereszowany dzień, małe mrówki

W poniedziałek byłem posurfować. Fale były spore, tak pod dwa metry chyba. Wiedziałem ile mnie ostatnim razem wysiłku kosztowało, żeby się przez nie przebić. Poszedłem więc śladami faceta, który wyglądał na miejscowego, by podpatrzeć jak on to robi. A ten poszedł jakoś przez skałki przy brzegu. Polazłem za nim. Trzeba było iść kawałek, czasami przez miejsca z ostrymi spiczastymi skałkami i ostrygami. Na koniec podszedł on do małej skalnej zatoczki, tuż na wodą, tam gdzie fale  się o skały rozbijały, postał tam chwilę, a potem wrzucił deskę do wody i wskoczył na nią, na płask. Ja też podszedłem do tego miejsca, parę metrów za mną stał jakiś następny gościu. Stało się dosyć niewygodnie, bo było sporo ostryg i skałka też była dosyć poszarpana. W każdym razie musiałbym rzucić deskę i wskoczyć na nią z pół metra. że moja deska była mniejsza, patrz, cieńsza niż ta tego faceta, to czekałem na falę, która się bardziej wyrówna ze skałą. Nie wiedziałem, czy mi się deska nie złamie, jak z pół met

Trochę nieźle pokręcony.

Pustka przychodzi i odchodzi. A może jest ona cały czas we mnie, czekając, by ja wypełnić? To tylko taki obraz, gdzieś jakaś dziura w człowieku. Od razu przychodzi mi do głowy, że to moje blokady wytwarzają pewien rodzaj próżni, a może ściskają się za bardzo, tłumią, nie potrafiąc wyjść, komunikować ze światem? Wczoraj rozmawiałem z W, z Taiwanu, miała rozmowę o pracę. Nie podobało jej się, że mało płacą, że nie wiadomo, czy ją będą sponsorować, bo ona jest na wizie wakacyjnej, no i to, że nie jest to w centrum miasta. Miała by pracować jako "junior" inżynier. Zdziwiłem się trochę, że ona taka drobna, jakoś bardzo dziewczęca, a studiowała coś tam z inżynierią. Powiedziała, że mama jej tak doradziła, ale ona nie lubi swojej pracy. "Co byś chciała robić", pytam. "Nie wiem, w tym problem", mówi. Więc tak trochę żartem, trochę na poważnie mówię, że może by rodzina, mąż, dzieci. "Tak", ożywiła się. "Rodzina, dzieci, to by mi się podobało", p

Gorsze dni.

Słabe dni, to takie, kiedy nie wiem co dalej. Czyli codziennie? Nie, to raczej takie, gdy czuję się fizycznie i psychicznie wykończony. Wczoraj poszedłem na targ, jak zwykle w niedzielę, z A, UA i innymi. Chciałem potem do biblioteki, ale nie umiałem się zebrać. Oglądałem coś tam w telewizji, przysnąłem na chwilę, coś mnie brało, jakieś choróbsko, albo może znowu silniejsze lęki. Lęki, to taka mała bariera emocjonalna, czasami niższa, czasami jak pionowa ściana, na której nie widać chwytów. Nic wtedy nie ma sensu. Myślę, że jakiś czas temu zgubiłem marzenia, albo może odstawiłem je na półkę? Nie wiem. Trudno coś planować, gdy emocje skaczą jak zające na łące, czasami ciesząc się słońcem, czasami uciekając w popłochu, pozostawiając pustkę i zamieszanie. Kupiłem sobie muffina, nawet nie wiem, jak się to po polsku nazywa, taka babeczka z czymś tam w środku. Cukier i kawa dają mi lekkiego kopa. Córka NB (narkotyk-B) chyba poważnie chora. W szpitalu od tygodnia, mają ją chyba przewozić do s