Przekładać deski

Dzisiaj rano smutek i bezsens. No trudno. Wstałem i poszedłem na siłownię, poćwiczyć na kortach do squasha. Bo co mam robić, za każdym razem siąść w kącie i płakać, albo oglądać coś tam w telewizji, złoszcząc się, że nic nie robię, obżerając się i frustrując, że mi sadło na brzuchu rośnie?
To kosztuje trochę wysiłku, znaczy, nie to leżenie na kanapie przed TV, ale poderwanie się. Udaje mi się często przezwyciężyć te emocje. One sobie są, jak robię swoje. ćwiczyłem, a coś w mojej głowie mówiło mi "po co to robisz, to nie ma sensu". Nie podejmowałem tego dialogu, jak i nie dyskutuje się czasami z dzieckiem, gdy ono coś uparcie twierdzi. Czasami ma to sens, czasami nie ma, dzisiaj najwyraźniej nie miało.
Gdy brałem prysznic po siłowni, to nagle zauważyłem, że mam dobry humor. Przyszłość wydaje się być bardziej różowa.
Potem w domu znowu lekki dołek. Za to w kafejce powspominałem trochę dzieciństwa, czasami uda mi się trochę wrócić w przeszłość.
Nie jest to takie proste, ale czasami, nawet śmieszne, z perspektywy czasu.
Bo nie byłem zupełnym idiotą. Gdy wracałem do domu, koło 14 godziny, to z daleka starałem się wykumać, czy stary jest w domu. Czasami wysyłałem kumpla, żeby zobaczył, czy samochód gdzieś tam stoi, a jak stoi, to gdzie. Gdy stał przed garażem, to mogło to oznaczać, że jedzie do pracy, tak samo, gdy stał na ulicy.
Wtedy po prostu nie wracałem do domu, przemykałem się za wysokim płotem ogrodu, lub za wałami rzeki tak, że mogłem iść gdzieś precz.
Podobnie zabawne wydaje mi się to, że unikałem otwartych przestrzeni, przynajmniej przy ulicach. Bo jak stary mnie zobaczył, mogło to oznaczać, że mi się oberwie. Mogło, nie musiało, ale po co ryzykować. Gdyby mnie zauważył, mógłbym mnie zawołać na przesłuchanie, gdy wrócił do domu. Wtedy trzeba było ostro kombinować, gdzie mnie widział, co wtedy robiłem. W związku z tym, że sporo rzeczy było zabronione, per se, czyli z założenia, to wiadomo.
Dzieci nie zarobiły na chleb, darmozjady, więc albo mają się uczyć, czyli siedzieć w domu, albo robić coś pożytecznego na podwórku. Przekładać deski lub prostować gwoździe.

Ja sobie walczę dalej. Zobaczymy, co będzie. Idę dzisiaj znowu na paletki, bo w weekend zawody. Wczoraj grałem z jedną C, która przypominała mi Jessicę Biel, tyle, że o ciemniejszej karnacji, bo była z Malezji.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!