Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2022

Trochę sportu

 Wczoraj byłem na paletkach, pośmiałem się z H, z którym sobie bez biegania coś tam ćwiczyliśmy. On miał covida w zeszłym tygodniu. Mówił, że spore bóle, w okolicach klatki piersiowej i ramion. Brał środki przeciwbólowe co 6 godzin. On jest raczej twardy, tak, więc pewnie go musiało ostro boleć. Wczoraj też nie był jeszcze całkiem mocny.  Dzisiaj byłem na ściance, ćwiczę sobie tam trochę na tej desce, powoli, bo jestem cienka dętka. Piszę dalej książkę. Ciekawe, jak się tak spojrzy na to, co kiedyś było, to inaczej się pewne rzeczy widzi.  Tu cudna pogoda. Wysokie temperatury mi nie straszne, bo po tych w Australii, gdzie w nocy spokojnie koło 20, a w ciągu dnia ponad 30.  Jem dużo pomidorów, nawet nie ekologicznych, bo te jeszcze drogi. Kupuję normalne, wystawiam na parapet i po dwóch dniach na słońcu są całkiem dobre.

Ruscy POW

 Oglądałem znowu trochę wywiadów z ruskimi żołnierzami, jeńcami wojennymi. Powoli zaczyna się to jednak robić monotonne. Oni nic nie wiedzieli, dali im rozkaz, to przyjechali. Niektórzy przyznają, że najechali oni, to znaczy, Ruscy, na obcy kraj, jak naziści, niszcząc wszystko i zabijając ludność cywilną. Część używa dobrze znanego argumentu "taki miałem rozkaz". Wiadomo, po części można to rozumieć. Po pierwsze to część może rzeczywiście się nie interesuje co się dzieje w świecie, mam też takich znajomych w Niemczech. Po drugie, to dali im za tą "misję" sporo kasy, bo zarabiając czasami tyle przez miesiąc, ile przez rok, jak są z jakiejś zapadłem wioski. Czasami zarabiają tyle, co przez pół roku, bo niektórzy mieli w miarę dobrą pracę.  Mogą zadzwonić do rodziny i wtedy też standard. Matka płacze, Ruski mówi, że u niego wszystko w porządku, wszystko dobrze. Nie wspomina, że udało mu się przyczynić do zrujnowania kawałka kraju. Potem dziennikarz pyta tą matkę, czy o

Powoli lato

 Siedzę sobie w kafejce, byłem na boulderingu. Regularnie tu teraz chodzę, bo dobrze mi to robi, tym bardziej że jadę w jedną stronę rowerem z 15 minut. Trochę ruchu wcale nie jest złe, bo 3 godziny siedzenia nad książką są na razie moim limitem.  Zacząłem sobie ćwiczyć na "campus board", czyli takiej drewnianej ściance z listwami, czy półkulami. Bawię się na tych półkulach, bo mnie to relaksuje. Poza tym to jestem tutaj trochę wśród ludzi. Dziwię się trochę, że nie mam jakichś strasznie szarych poranków, czy nie czuję się tak samotny, jak kiedyś. To może dlatego, że mam cel, napisanie tej książki, a może coś się w mojej głowie zmieniło? Tak się przyglądam temu, co się na Ukrainie dzieje, nadal oglądam te wywiady z rosyjskimi jeńcami wojennymi. Niektórzy z żołnierzy zdaje sobie chyba sprawę z tego, że zrobili coś złego, część mówi, że tak im kazali, to tak zrobili. Jak to w życiu. W sumie to jest to chore, żeby zamiast swój własny kraj poprawiać, bo tam gdzieniegdzie bieda w

Niemcy i Ukraina

Ciekawe, jak tak posłucham i poczytam co Niemcy piszą, to odnoszę wrażenie, że oni to najchętniej tylko by parę granatów dali Ukrainie. W sumie, to obiecywali i obiecywali i nic nie dali z cięższej broni. "Za drogo", mówią niektórzy. Część chce mieć święty spokój, a reszta, jak to reszta, nie interesuje się w ogóle. Ja byłem na siłowni i potem w saunie, życie da się znieść, tym bardzie, że słońce świeci.

Pisanie nie jest takie proste

Stresuje mnie pisanie tej mojej książki, takie życie. Dla mnie to jak wchodzenie na K2, czy jaką inną górę, tyle, że nie tak niebezpiecznie, bo tam, to mniej więcej co trzecia osoba ginie, 29%. Coś zaczyna mnie dusić ze stresu, jak mam pisać, ale, takie życie. Dlatego może porównanie z Himalajami, bo tam też brakuje tlenu. Oglądam sobie Volodymyra Zolkina, ukraińskiego dziennikarza, który robi wywiady z rosyjskimi żołnierzami, jeńcami wojennymi. Powoli zaczynam coraz więcej rozumieć, tym bardziej, że większość oglądam z napisami. Interesujące, bo to oglądanie na żywo tego, co mnie ciekawiło. Jak ludzie sobie to tłumaczyli, żeby napaść na inny kraj. Dużo z tych ruskich żołnierzy mówi "mnie kazali, to pojechałem". Część z nich była wzięta niby na ćwiczenia, a potem z linii frontu trudno wrócić. Część robiła to dla kasy, zasłaniając się tym, że uważali, że tam naziści są na Ukrainie. Co tam naprawdę myśleli, nie wiadomo. Paru z tych żołnierzy było z wiosek, gdzie nawet gazu nie