Posty

Wyświetlanie postów z maj, 2019

życie innych

Zmęczony jestem coś, takie mam dni. W nocy słabo spałem, nawet nie wiem dlaczego, może brakuje mi sportu? W poniedziałek nie poszedłem na paletki, bo miałem spore zakwasy po tym bouldern w niedzielę. Byłem w tej hali do bouldern z Blondi. Ona się kurcze lepiej wspina ode mnie, takie życie, ma silniejsze palce i lepsze poczucie równowagi, nie wspomnę już o porozciąganiu. W każdym razie, to wczoraj też mi się nic nie chciało, ale poćwiczyłem krótko na desce do podciągania się. Powoli coś tam może wychodzi. Wymyślam sobie nowe ćwiczenia. To znaczy, nie są one nowe, bo cóż można nowego na desce z dziurami wymyślić, ale nowe dla mnie, bo nigdy ich nie robiłem. Staram się na przykład zmieniać uchwyt, bo jest ich parę na desce. Póki co, to robię tą najłatwiejszą wersję, gdy ręce są na tym samym poziomie. Poza tym, to wczoraj znowu oglądałem zawody w bouldern. Mówili po japońsku, bo to akurat jakieś finały w Japonii były, ale ich nazwiska często są zapisywane za pomocą chińskich znaków. Oni m

Czy wiewiórki dramatyzują?

Za oknami szaro, powoli robi się już ciemno. Tu na północy jest dłużej jasno, wiosną, czy latem. Jestem jakiś zmęczony, może dlatego wciąłem właśnie małe Prince Polo, które jeszcze mam z Polski. Mam ich jeszcze parę, nie dlatego, że tyle kupiłem, ale staram się nimi nie objadać. W zeszły weekend byłem na "bouldern", w niedzielę. Dlatego nie poszedłem na paletki w poniedziałek. Byłem wczoraj, ciągle miałem jakieś zmęczone nogi. Po powrocie do domu piję kawę, bo nie mam ochoty po prostu paść na pysk. Może to też ta pogoda? Ciągle nie umiem utrzymać się na jednej ręce, choć to już od dwóch tygodni ćwiczę. W paletkach też nie jest specjalnie lepiej, choć pewne rzeczy chyba jakoś tam wychodzą. Nie, żebym tyle ćwiczył. W robocie zamieszanie. Wprowadzają jakiś nowy system, czy wprowadzili i teraz się wszyscy muszą dopasować. Tak czasami najprościej. W sumie, to zwalili robotę na nas, do czego się nikt nie chce przyznać, a może to ja się mylę? "Król jest nagi", póki co,

Raz w Polsce

Byłem przez parę dni w Polsce. Bardzo fajnie było, choć jak zwykle sporo biegania i odwiedzania ludzi, by byłem zbyt krótko na to, żeby to zrobić na spokojnie. Teraz siedzą tutaj i duszę się trochę, nawet nie wiem dlaczego. Powodów może być parę, bo akurat coś tam z jakimiś urzędowymi rzeczami robiłem. Z drugiej strony, to idę się zaraz wspinać z Blondi. Czy to się do tego uczucia ciężaru na piersiach przyczynia? Nie wiem. - Po prostu się trochę duszę, bo jestem zestresowane - mówię sobie. - Za jakiś czas mi to pewnie przejdzie, bo zawsze jakoś przechodzi. - Oddychaj głębiej - dodaję w głowie. Jak jestem w takim stanie, to wiem, że ważne jest ruszanie nogami, robienie czegoś. Wtedy coś tam mniej lub bardziej sensownego potrafię zrobić, choćby zebrać pranie z suszarki. Wszytko w mieszkaniu wydaje mi się nagle jakieś brudne i nieporządne. Po części to pewnie stan faktyczny, a po części wmawiam to sobie. Ciekawe, jak różne części mózgu się odzywają. Logika mówi, że nie jest tak źle,