Czy wiewiórki dramatyzują?

Za oknami szaro, powoli robi się już ciemno. Tu na północy jest dłużej jasno, wiosną, czy latem. Jestem jakiś zmęczony, może dlatego wciąłem właśnie małe Prince Polo, które jeszcze mam z Polski. Mam ich jeszcze parę, nie dlatego, że tyle kupiłem, ale staram się nimi nie objadać.
W zeszły weekend byłem na "bouldern", w niedzielę. Dlatego nie poszedłem na paletki w poniedziałek. Byłem wczoraj, ciągle miałem jakieś zmęczone nogi.
Po powrocie do domu piję kawę, bo nie mam ochoty po prostu paść na pysk. Może to też ta pogoda?
Ciągle nie umiem utrzymać się na jednej ręce, choć to już od dwóch tygodni ćwiczę. W paletkach też nie jest specjalnie lepiej, choć pewne rzeczy chyba jakoś tam wychodzą. Nie, żebym tyle ćwiczył.
W robocie zamieszanie. Wprowadzają jakiś nowy system, czy wprowadzili i teraz się wszyscy muszą dopasować. Tak czasami najprościej. W sumie, to zwalili robotę na nas, do czego się nikt nie chce przyznać, a może to ja się mylę? "Król jest nagi", póki co, dostawa tanich ubrań z Chin jeszcze nie doszła.

W każdym razie, to piszę sobie codziennie w domu mój pamiętnik. Jako ćwiczenie, naukę dyscypliny, czy mi się podoba, czy nie. Przeważnie, to nie mam na to ochoty, czasami w ogóle, ale co z tego? Uważam, że to dobre ćwiczenie, by móc potem walczyć z lękami. Rano i wieczorem robię pompki. Nie dlatego, żebym uważał, że mi to do czegoś się przyda, ale po  prostu jako ćwiczenie, siły woli. Wtedy łatwiej jest się poderwać, gdy lęk zaczyna dusić. Prościej, bo ćwiczyłem robienie rzeczy na które nie zawsze mam ochotę. Interesujące. Jak mówię, eksperyment na samym sobie.
Kiedyś było gorzej, bo miałem myśli samobójcze. Teraz ich raczej nie mam. Czasami, przeważnie rano, nic nie ma sensu. - Nic nie ma sensu - mówię sobie wtedy - to taki stan, pewnie mam za mało dopaminy w mózgu.
Stan się przez to nie zmienia, ale wiem, że to po prostu jakiś taki emocjonalny dołek. Jak śnieg i szaruga za oknem. Jest bo jest, nie ma sensu się martwić, czy wściekać. Kiedyś przejdzie. Wiem, że śnieg stopnieje jak i wiem, że mam lepsze momenty, bez lęków, czy bez myśli o sensie bycia, czy jego bezsensie. Dzisiaj pada, jutro będzie słonecznie, jak i wczoraj, czy przedwczoraj. Co tu dramatyzować. Wiewiórki chyba też nie dramatyzują, że pada, chociaż, kto je tam wie.

Komentarze

  1. Czyli na razie nie ma tych zwolnień w pracy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie są zwolnienia, bo sporo część ludzi pracuje na zlecenie, więc po prostu kontrakty nie są przedłużane. Fluktuacja jest spora. Ja też mam tylko do końca sierpnia, ale tak ma większość, bo przedłużenia zlecenia są przeważnie na 3 miesiące ;))

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!