Posty

Wyświetlanie postów z listopad, 2022

Pozostaję w Europie

 Właśnie zwróciłem bilet do Australii. Stwierdziłem, że nie jest to teraz mój największy priorytet i wcale bym się nie cieszył, żebym tam jechał. To tylko stres. Ten psychoterapeuta pokazał mi ćwiczenie, na podejmowanie decyzji. Bierze się dwie linki, idzie po jednej z nich i wyobraża jedną decyzję. Potem idzie po drugiej i wyobraża tą drugą decyzję.  Mnie wychodziło, że mało mam radości w myśli o Australii, nie widzę się tam jakoś. Za to w Europie myślę o skończeniu książki. Gdybym miał tylko rok do życia, to nie chciałbym się teraz włóczyć gdzieś po Australijskich plażach, ale skończyć pisać. Nie wiem, dlaczego mi na tym zależy, ale zależy. To może trochę jak powrót do źródeł, bo kiedyś chciałem być muzykiem. Potem myślałem coś o pisaniu. A może nie ma sensu się nad tym zastanawiać dlaczego chcę coś napisać? Po prostu chcę i tyle. To jakby rozmowa z samym sobą, taka, której mi jakoś może brakuje. Może jestem po prostu zmęczony. Choćby tym życiem na walizkach. Poza tym, to nie widział

Szachy i ścianka

  Byłem akurat na boulderingu. Tak na luzie, na koniec sobie trochę więcej poćwiczyłem na kondycję. Mam więcej motywacji po tym, jak przedwczoraj wspinałem się z liną, z Blondi. Ciągle bawię się zagadkami szachowymi, bo mnie to jakoś uspakaja. Zacząłem jednak znowu coś tam pogrywać na gitarze. Co do szachów, to chcę się nauczyć otwarcia także dla białych figur. Chociażby po to, żeby móc grać ze sobą samym. Jeden z moich ulubionych YTerów, taki od szachów. Powiedział, że nie gra na zawodach, bo się za bardzo stresuje. Pokazał przykład gry, którą na sam koniec zupełnie bez sensu rozwalił, dlatego, że taki był zdenerwowany. Znam to. Poza tym to wiadomo, to znaczy, badania naukowe pokazały, że wyższy poziom kortyzolu może spowodować osłabienie zdolności kognitywnych, to znaczy, racjonalnego myślenia. Istnieją metody na to, jak sobie z tym radzić, tyle że trzeba je trochę poćwiczyć. Na przykład ten "podwójny wdech", ale także inne. Postaram się skoncentrować na książce, żeby ją sk

Decyzje

 Spać mi się chce. Chyba jednak nie jadę do AU, bo za dużo stresu. Byłem u psychoterapeuty-poradnika. W sumie, to trochę po to, żeby się potwierdzić w mojej decyzji, co mi się udało. Mimo wszystko, to ten ostatni czas kosztował mnie sporo energii.  Wczoraj padałem na pysk, nawet po wypiciu czterech espresso. Pojechałem jednak na ściankę, to z liną. Wspinałem się z Blondi. Fajnie było, choć żadnej trudnej drogi nie wyrwałem, bo jakoś zmęczony byłem. Ostatnia droga miała chwyty podobne do prawdziwych kamieni. Bardzo fajne były. Jak mi się będzie chciało, nie będę taki zmęczony, to napiszę więcej o tym psychoterapeucie-poradniku.

Szachy i inne

 Coś mnie ciągle lekko drażni w gardle. Nic nie boli, ale trochę drażni. Może muszę znowu trochę miodu zjeść, każda okazja dobra. Byłem dzisiaj na ściance, tak, dla odprężenia. Chciałem tylko z godzinę coś lekkiego porobić, ale zgadałem się jak zwykle z grupką ludzi i coś tam próbowaliśmy wspólnie porobić. Głównie, to się siedzi i gada. Z tego wszystkiego posiedziałem tam z nimi ze dwie godziny, fajnie było.  Kumpelka, była Sąsiadka, posłała mi wykład jednej Niemki, to znaczy, jego nagranie na YT. Chłopak Sąsiadki jest z Rosji, przynajmniej z pochodzenia i popiera chyba tą wojnę, przynajmniej z tego, co była Sąsiadka mówiła. Niemka dostała jakiś medal kiedyś od Putina, dosłownie, więc cały wykład był w tym kierunku, że Ameryka i Europa w sumie winni, a biedny Putin się boi, dlatego napadł na Ukrainę. Ogólnie, to rozumiem, dlaczego niektórzy chcą w takie coś wierzyć, bo to też wygodnie. Posłałem Sąsiadce wypowiedzi Hitlera. Ten twierdził, że musieli się bronić, bo Polska na nich napadła

Zmęczenie i decyzje?

 Powoli dojrzewam do decyzji, że nie jadę do Australii. Nie byłby to urlop, ale raczej wyjazd by jakąś decyzję podjąć. Zmęczony jestem tym wszystkim i wydaje mi się, że gra nie warta świeczki. Gdybym tam pojechał, to mógłbym zostać ile chcę, pracować, mieć ubezpieczenie zdrowotne. Tyle, że zauważam, że coraz trudniej jest mi żyć "nigdzie", czyli na walizkach. Bo będąc w Europie nie kupuję sobie na przykład samochodu, bo się "nie opłaca", bo przecież zaraz mam lecieć na inny kontynent. Tam jakoś nie umiałem się zatrzymać. Teraz to kwestia wyboru, na którym kontynencie chcę pozostać.  Oczywiście, teoretycznie mogę mieć jakieś plany, by na tej wielkiej wyspie coś robić, ale co mi z tego wyjdzie? Mieszkałem tam już ze 2,5 roku, ale jakoś nie zostałem, choć mogłem. Miałem tam fajny samochód, miałem gdzie mieszkać.  Teraz jest może inaczej, bo chociaż biodro mam w miarę naprawione, to czuję kolano. Nie, żebym je super oszczędzał, bo nadal chodzę na paletki, ale tylko raz

Na ściance

 Jestem znowu na ściance. Nie chciało mi się, ale poszedłem, bo w domu i tak nic sensownego nie robiłem. Udało mi się zrobić parę trochę trudniejszych dróg. Ciekawe. To może dlatego, że miałem ostatnio przerwę, a może dlatego, że te drogi były łatwiejsze, niż zwykle w tym stopniu trduności?

Rozmyślania

 Byłem parę dni w Polsce. Fajnie było, choć jak zwykle, zamieszanie. Byłem w Krakowie. Ogólnie, to w Polsce wszędzie dobre jedzenie. Coś mnie może złapało w drodze powrotnej, bo we wtorek wypiłem 5 espresso, poszedłem na paletki, bo miałem zastępstwo i na koniec obudziłem się w nocy z bólem głowy, czy jakoś tak. Możliwe, że było to po prostu odwodnienie. Całą środę ból głowy, potem kaszel, do niedzieli. Wczoraj byłem na ściance, z byłą Sąsiadką. Kaszel się skończył. Kupiłem sobie nawet dzisiaj testy na covida, ale jakbym się zbadał i okazało by się, że mam covida, to nie mógłbym iść jutro na paletki, gdzie znowu mam zastępstwo.  Słucham sobie muzyki i obijam się. Byłem w sklepie i udało mi się nie kupić nic słodkiego. Ciągle się zastanawiam nad AU, bo byłby to wyjazd na ponad rok. Nic to, jak nic nie wymyślę, to i tak to będzie decyzja, wtedy po prostu nie polecę.

Ludzie odchodzą

 Siedzę właśnie na lotnisku, wracam do domu. Fajnie było, w Polsce, trochę zamieszania, byłem w Krakowie, spotkać się z Australijką i Młodym, czyli jej synem. Chodziliśmy trochę po starówce i pogadaliśmy. Ona zresztą przyjechała też wczoraj w moje okolice tutaj. To dlatego, że jej to zaproponowałem wcześniej, bo nie chciało mi się do Krakowa jechać. Okazało się, że można dosyć dobrze autobusem przejechać, do Krakowa i z powrotem, dosyć wygodne. Myślę, że gdy chodzi o pisanie książki, to łatwiej mi się pisze w moim obecnym mieszkaniu, niż by mi się pisało w Australii. To kwestia priorytetów. Co jest dla mnie w tym momencie ważne. Może skończenie tej książki i znalezienie dziewczyny? Mniej mi już na surfowaniu zależy, może ze względów zdrowotnych, a może po prostu priorytety się zmieniły? Tą książkę chciałbym skończyć, by to mieć z głowy, a nie dlatego, że uważam się za wielkiego pisarza.  Obejrzałem z Ciemnowłosą i jej chłopakiem film, nie był w moim stylu. Na drugi dzień poszedłem z ni