Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2013

Deszcz i słońce

Dzisiaj piłem dużo kawy, w miarę dużo, może dlatego, że mi się herbata skończyła. Zadzwonił do mnie ojciec NB (narkotyk B). Nie wiem, co go tak wzięło, bo nie odzywał się może przez 2 lata, czy coś, a może tylko rok. Może się chciał pochwalić, że drugą książkę napisał, może tak zadzwonił. Wspomniał NB i fakt, że ma wnuczkę. Na szczęście nie miałem czasu, więc mogłem go szybko spławić. Nie mam ochoty na to, żeby mnie coś bolało. Ogólnie, to raczej rzadko dzwonię do kogoś, gdy nie muszę. Wyjątek, to może J, dobra kumpelka i dwa razy do roku D, czy może czasami G. Fakt, G, to może częściej, ale raczej bardziej w interesach. A co z moją książką? Ojciec NB po prostu pisze, a ja się zastanawiam. Całe życie się zastanawiam. Nie robi mi się zimno, gdy pomyślę o samobójstwie, robi mi się zimno, gdy pomyślę, że mam coś zrobić, że muszę coś zrobić. Samobójstwo kojarzy mi się raczej ze spokojem, ciepłym przytulnym miejscem, w którym się nic nie czuje. I gdybym je popełniał, to pewnie było by mi tr

Obserwacja lęku

Gdyby mi to nie przeszkadzało, to było by to prawie zabawne, obserwować, co mój mózg robi. Pomyślę, że muszę przy biurku z papierami porobić i od razu zaczyna mi się robić duszno, czasami gorąco. Coś, jakby niewidoczna sieć obezwładnia mnie. Tak, jakbym nie miał własnego ciała, ale był częścią łóżka, na którym leżę, oglądając jakiś tam serial po angielsku. Jak ma napisy, bo nie wszystkie odcinki mają, to ściszam głos i czekam, aż się zrobi ciekawiej. Chciałbym mieć znowu swoje życie, ale czy je kiedyś miałem? Czasami je mam, czasami je miałem. Gdy ćwiczyłem na gitarze, albo na treningu, czy gdy biegłem przed siebie. W sumie, gdy człowiek sobie coś pomyśli, to jest to inaczej, niż wtedy, gdy to zapisze. Czy miałem swoje życie? Mieszkałem w paru krajach, gorących i zimnych, siadywałem nad różnymi morzami, czy oceanami, jeziorami, czy rzekami. Kiedyś żyłem może bardziej dwoma życiami, tym jakimś, mało realnym, marzeniem o dziewczynie, o czym, życiu nad oceanem i tym rzeczywistym, gdy nawe

Podobny, czy inny? A może tylko instankt samozachowawczy.

Spoglądanie w przeszłość, w której miało się problemy. Zależy, co człowiek przeżył. Zaangażowanie, krok do przodu, przezwyciężenie lęku, jest w niektórych sytuacjach na pewno pomocne. Tyle, że niektórzy ludzie, jak ja, muszą reflektować, właśnie przez schematy przeszłości. Można nauczyć się miłości, można nauczyć się nienawiści, albo nieczułości. Ciekawe są wywiady z Kuklińskim, "The Iceman", był zawodowym mordercą mafii. Matka biła go kijem od miotły, czasami go na nim złamała, jak opowiadał. Jego ojciec zabił chyba jego brata, zrzucając go ze schodów, już dokładnie nie pamiętał. Ale w czasie wywiadu z nim wydaje się być normalny. On po prostu "nic nie czuł", jak mówił, za to przeżywał coś w rodzaju gwałtownej fali, wściekłości, czy czegoś. Widać to było, gdy reporter go zaczął krytykować. Ale mu przeszło i był w stanie o tym mówić. Uronił nawet łezkę, gdy powiedział, że źle się obchodził ze swoją rodziną. Szczerze mówiąc, to czasami łatwiej mi się z kimś takim per

Zakwasy

Byłem wczoraj na kondycyjnym. Przez tą rozwaloną rękę mało co ostatnio robiłem. Przedtem chodziłem na workout, w tej samej sali był zaraz fit-fight, a na koniec wykańczałem się na kondycyjnym. Teraz byłem tylko na kondycyjnym i mam zakwasy, jakbym dwa inne też zrobił ;) Była za to S, na tym kondycyjnym. Miłe towarzystwo. Pokazywałem jej dzisiaj parę rzeczy z paletek. Sam w sumie tylko trenowałem trochę. Nie chciało mi się grać, bo nie było też żadnego zaawansowanego początkującego, jak ja, a z zakwasami nie chciało mi się biegać bezładnie po boisku, jak większość tam. Zastanawiam się nad Australią. Oczywiście, czuję lęk. Ale lęk to mój codzienny towarzysz. W sumie, to uczucia, które miało moje wewnętrzne dziecko. Gdy przychodzi lęk, to wsłuchuję się w niego i wtedy przypomina mi się, jak to czułem kiedyś, gdy wracałem do domu, albo widząc samochód starego przekradałem się za wałkiem rzeki, szedłem na łąki, czy do lasu. Czasami mój kumpel patrzył najpierw, czy coś widać. P

Za dużo kofeiny?

Piję kawę w pracy. Myślę, że za dużo, choć nie wiem ile tego wypijam, bo mam małą filiżankę i rzadko kiedy dopijam. Nie przepadam za zimną kawą. Siedziałem sobie dzisiaj w pracy i czułem, jak coś mnie dusi. Jak mnie niepokój ogrania. Taki zwykły. Bywało gorzej. Bywało, że siedziałem i łzy spływały mi z oczu, bo mnie bolało, że mnie jakaś dziewczyna nie chciała. W sumie, to prawie śmieszne. I nie chodziło o NB (narkotyk B). Choć i tak uważam, że NB jest dla mnie kimś wyjątkowym, a może wyjątkowym narkotykiem? Byłem dzisiaj na paletkach, tak sobie było, trochę treningu, potem grałem z S i byłem niezadowolony, na koniec, bo nie tak chciałem grać. Ale S ma niebieskie oczy i miły uśmiech i dotyka czasami mojego ramienia, gdy ze mną rozmawia, więc chciałem żebyśmy wygrali, w sumie, to dla niej. Gdy budzę się rano, to mówię sobie, że jestem bezpieczny, że starego tu nie ma i nie wejdzie do pokoju. Gdy zasypiam, to samo. Kiedyś myślałem, że jestem pokręcony, że tak po prostu jest, że jest mi ź

Kiedyś chciałem... nie wiem czego

Jedna z moich byłych dziewczyn zarzucała mi, że nie wiem, czego chcę. Lata, przed tym, zanim ją spotkałem, chciałem być muzykiem, naukowcem. Chciałem być kimś, zawsze tęskniłem za kimś. Potem biłem głową w ścianę, wbijałem sobie szpilki, siadywałem na poręczach balkonów, lub biegałem po szerszych balustradach mostów. Nie chciałem umrzeć, ale nie miałem też nic przeciwko śmierci. Nawet nie wiem, co chcę napisać, żadne zdanie nie pasuje do pozostałych. Czego chcę teraz? Wiem czego nie chcę. Nie chcę, żeby mną lęk pomiatał. Czasami nie wiem, co z nim zrobić. Chcę jechać do Australii, nawet nie wiem po co, może, żeby chwilę pożyć trochę jak kiedyś, ale inaczej. Wiem chyba, czego nie chcę, nie wiedząc, co mogę chcieć. Nie chcę już uciekać, szlag mnie trafia, gdy to robię. "Quiero paz quiero una pausa quizás morir de amor en tu mirada sin pasado, sin temores y sin prejuicios que me nublen " "Chcę spokoju, pauzę, może umrzeć z miłości na Twój widok. Bez przeszłości, bez bez oba

Paletki i Sambaye

Wczoraj paletki, dzisiaj paletki, Chiński, praca, myśli, lęk, samotność, dobre hamulce w rowerze. W dzieciństwie miałem pozorną bliskość do mamy, bo jak stary był w domu,to nie mogła tak sobie, po prostu wejść do mojego pokoju, żeby pogadać. Paranoja ;) Cały czas partyzantka. Nic dziwnego, że czasami jestem taki zakręcony. Ale, i tak uważam, że wolę walczyć, szukać mojej drogi, czasami na oślep, niż poddać się bezradności, albo uciec gdzieś. Kiedyś uciekałem, chowałem się za grubym murem. Teraz staram się być bliżej rzeczywistości, która "czasami skrzeczy", mówiąc słowami poety. Ale, od kiedy jestem bliżej mojego "wewnętrznego dziecko", czyli moich wspomnień z dzieciństwa, to jest mi chyba łatwiej. Nie tęsknię już jak szalony za NB (narkotyk B). Wiadomo, mam dalej różne górki i dołki emocjonalne, czasami może na granicy "borderline", ale jakoś idzie. Choćby fakt, że nie myślę tak często o samobójstwie, co kiedyś było normalnym refleksem, gdy mi coś nie szł

Podbite oko zmienia barwy

Moje oko zmienia barwy. Wyglądam, jakby mnie ktoś pobił, czerwono fioletowy krąg pod okiem, po brzegach robi się żółty, a w sumie to po prostu pukną mnie ktoś rakietką. Fakt, na tyle, że trochę krwi poleciało, ale widać spływa to gdzieś w dół. Powiekę też mam, niezłą. Staram się siadać do biurka, w miarę codziennie, na 15 minut, takie założenie. Dzisiaj było mi zimno, potem oglądałem coś na laptopie, objadając się byle czym. Ale, 15 minut nie jest takie straszne, nawet dla moich lęków, a może jest ich mniej? Parę razy dziennie, gdy czuję lęk, staram się myślami wracać do jego źródła. Gdy coś mnie dusi, to myślę, że tak było, gdy wracałem do domu, ze szkoły, albo gdy musiałem się przed starym zameldować. Wiem, że go kiedyś nienawidziłem. Co teraz do niego czuję? Tego nawet nie wiem. Wiem, że czuję też coś w rodzaju miłości, co jest w sumie absurdalne, ale też wiadomo, dzieci tak mają. Małe gęsi, czy inne, uznają gumową kaczkę za swoją matkę. Dorośli często uważają, że to i

Kroki...

Postanowiłem sobie, że siądę codziennie do biurka, żeby coś przynajmniej 15 minut porobić. Kończy się na tym, że siedzę dłużej. Zanim siądę, to moje lęki szukają wymówek, robi mi się gorąco, albo zimno, albo spać mi się chce. Ale myśl o tym, że to tylko na 15 minut, to pomaga. Lepiej tak, niż świadomość, że jest góra do zrobienia. A tak, to robię coś, kawałek po kawałku. Mam prawie fioletową powiekę i pod okiem też niezłe kolory. Ale powoli chyba zaczyna przechodzić, choć trochę boli przy mruganiu. Pomyślałem sobie, że pojadę w sierpniu do tej Australii i jak mi się spodoba, to zostanę dłużej. W sumie, to chyba to lekki luksus, móc sobie pojechać i zostać, choćby na zawsze, bo w sumie, to moja wiza jest emigracyjna, tyle, że po wrześniu nie mogę Australii opuścić, jeśli jej nie przedłużę. Tak już zwlekam od 5 lat z tą Australią, ale teraz trochę popracowałem, więc może trza wyruszyć w świat. Kiedyś było mi chyba gorzej, temu łatwiej było pewnie coś zmienić, tak po prostu, rzucić się w

Podbite oko...

Byłem na paletkach i jeden osioł walnął mnie rakietką koło oka, tak to jest z zaawansowanymi początkującymi. Pół centymetra dalej i było by nieciekawie, a tak, to tylko parę kropel krwi i wyglądam jak po wypadku, albo bijatyce ;) Miałem dzisiaj stany lękowe w robocie, czyli jak zwykle. Robi mi się gorąco, trudno mi wytrzymać, więc co robię, piję kawę. Bezsens, ale jakoś mi to pomaga. Inni muszą brać narkotyki, żeby uciec od rzeczywistości, choć kawałek, a ja mam kawę, za którą w dodatku firma płaci ;) Obudziłem się w nocy, nie wiem dlaczego. Ale, to dobry czas na medytację, czy coś w tym rodzaju, na zastanowienie się, co jest tak naprawdę ważne. Oko jest ważne, to jest pewne. Coś ostatnio bałem się, że coś mi się może z oczami wydarzyć, tak, jakbym wywoływał wilka z lasu. Jest mi lepiej z samym sobą. Staram się wracać do mojego dzieciństwa. Czasami wraca coś więcej, ale mnie chodzi głownie o lęk. Myślę, że miałem takie samo uczucie lęku, gdy siedziałem w domu, w swoim pokoju. Co dzieje

Dalsze próby

Wyczytałem dzisiaj w internecie, że znowu ktoś dosyć znany się zabił. Depresje. Czy ja mam depresje? Nie wiem, mam lęki to wiem. Postanowiłem sobie, że pójdę w niedzielę po ściance, to znaczy dzisiaj, do kafejki na rogu. Na ściance nie byłem, bo D miała bóle głowy, czy coś i nie chciała iść, a samemu mi się też nie chciało. Ostatnio gram sporo w paletki. Wczoraj, czyli w sobotę z 5 godzin. Najpierw 2 godziny lekki trening z szalonym Aleksem, potem gra z godzinę. Potem dwie godziny przerwy i potem lekkie gierki. To wszystko na ludzie i w miarę tak zwani "hobby"-gracze, czyli tacy, którzy nie grają w klubach. Ale mimo wszystko padałem potem na pysk, bo mi kondycja siadła od tego wypadku z rowerem, bo nic nie robiłem. Ale sport to dla mnie rodzaj ucieczki. Zapominam wtedy o moich lękach, smutkach, mojej frustracji i samotności. Ekipa też jest zakręcona, bo szalony Alex też grał 5 godzin. Więc poszedłem do tej kafejki, choć mi dziwnie było, coś w brzuchu ściskało i tak dalej. I w

Próby

Nadal czuję lęk, niepokój. Przychodzi on tak sobie, czasami na zebraniu, gdy nagle robię się zmęczony, nie w sposób naturalny, ale jakby mnie ktoś usypiał. Chciałbym wreszcie dojść do tego, co i dlaczego, dogrzebać się do tego, co to powoduje. Równocześnie staram się normalnie żyć. Dzisiaj cieszyłem się, że przychodząc do domu mam spokój, mogę uciec od wszystkiego. Byłem na ściance i gram dużo w paletki. Ciekawe, kiedy kogoś poznam. Brakuje mi wiary w przyszłość, tak sobie myślę. Próbuję zbudować jakiś swój świat. Postanowiłem sobie, że będę codziennie trochę z moimi papierami robił, żeby mnie na koniec miesiąca nie przysypały. 15 minut dziennie, choć wydłuża się to. Mniej myślę o NB (narkotyk B), ale myślę, że dopóki kogoś nie znajdę, to będę o niej myślał. Za pół roku może Australia na parę miesięcy. Co potem, nie wiem. Pamiętam, jak kiedyś żyłem z dnia na dzień, każdy dzień bolał czasami. Teraz czuję "tylko" lęk, albo smutek, ale istnienie tak nie boli. Codziennie staram s

Pustka

Budzę się rano i czuję niepokój i pewnie samotność. Dlaczego nie wyskoczę z łóżka i nie zrobię tych rzeczy, które chcę zrobić? Prawie każdy dzień to walka. Myślę, że się do tego trochę przyzwyczaiłem, ale to jakby płynąć pod prąd. Człowiek macha rękami i jakoś się nie porusza do przodu, gdy na chwilę przestanę, to nie jest lepiej. Więc płynę dalej. Nie wiem chyba, jak to jest żyć beztrosko, możliwe, że nigdy tego nie miałem. W sumie, to jest mi lepiej niż kiedyś, jestem może bliżej rzeczywistości, nie miotają tak mną emocje, gdy mam kontuzję, to odpuszczam sobie sport, prawie. Przyszło mi do głowy, że mnie jeszcze prawa dłoń boli, a gram już w paletki, starając się ją oszczędzać, no i tyle na temat teorii. Kiedyś wypełniałem tą pustkę marzeniami o dziewczynach. Tych odległych, które mnie nie chciały. Parę razy szalałem za jakąś, potem z nią byłem, potem się rozstawaliśmy, w sumie, to najczęściej z mojego powodu. Potem za nią tęskniłem, chciałem wrócić. Bo gdybym z nią był, gdybym jeszc

Fear...

K...a, zrobiłem długi wpis, a potem przypadkowo zamknąłem Firefoxa, żeby to k...a szlag trafił. Czuję fale gorąca. Dzisiaj w robocie czułem lęk, może trochę więcej niż normalnie, a może mi się tylko wydawało. Bo bywa różnie. Może czuję się bardziej samotny, po tym jak mi J swojego chłopaka przedstawiła, obudziłem się potem w środku nocy. W pracy myślałem o tym, jak to było, gdy musiałem iść pomagać staremu w garażu. Jak się wtedy czułem. Moment, gdy wchodził do mojego pokoju i mówił „Przebieraj się, pomożesz mi w garażu”, czy coś takiego. Jak się wtedy czułem? Myślę, że trochę jak teraz, gdy czuję fale gorąca i nacisk w uszach. Jak w pracy, gdy trudno mi się było skoncentrować, gdy trudniej mi się oddycha, gdy muszę wstać z krzesła i zrobię parę kroków. Jakieś to bez sensu, co piszę, bez emocji. To co napisałem na blogu było chyba ciekawsze, ale się skasowało. Łatwiej mi się pisze na blogu, to jakby bardziej bezpośredni kontakt ze światem. Nie lubię tego uczucia lęku, nie znoszę go. To