Obserwacja lęku

Gdyby mi to nie przeszkadzało, to było by to prawie zabawne, obserwować, co mój mózg robi. Pomyślę, że muszę przy biurku z papierami porobić i od razu zaczyna mi się robić duszno, czasami gorąco. Coś, jakby niewidoczna sieć obezwładnia mnie. Tak, jakbym nie miał własnego ciała, ale był częścią łóżka, na którym leżę, oglądając jakiś tam serial po angielsku. Jak ma napisy, bo nie wszystkie odcinki mają, to ściszam głos i czekam, aż się zrobi ciekawiej. Chciałbym mieć znowu swoje życie, ale czy je kiedyś miałem? Czasami je mam, czasami je miałem. Gdy ćwiczyłem na gitarze, albo na treningu, czy gdy biegłem przed siebie. W sumie, gdy człowiek sobie coś pomyśli, to jest to inaczej, niż wtedy, gdy to zapisze. Czy miałem swoje życie? Mieszkałem w paru krajach, gorących i zimnych, siadywałem nad różnymi morzami, czy oceanami, jeziorami, czy rzekami. Kiedyś żyłem może bardziej dwoma życiami, tym jakimś, mało realnym, marzeniem o dziewczynie, o czym, życiu nad oceanem i tym rzeczywistym, gdy nawet żyjąc nad oceanem przeprowadzałem się stamtąd, szedłem gdzie indziej.
Oglądałem wywiad z jednym, który przez 20 lat niewinnie siedział w więzieniu, w izolatce, czy jak się taka cela nazywa, czasami chyba bez światła. Mówił, że zaczął sobie stwarzać świat w głowie. Dopiero po pewnym czasie zorientował się, że jest od tego innego świata uzależniony, bo musi do niego wracać. To był program BBC, o deprywacji impulsów, prowadzącej do ogłupienia i wpływu na sugestie. Ludzie mieli problemy z wytrzymaniem 48 godzin, jęczeli już po paru godzinach, mięczaki ;)
Mnie też trudno było czasami wytrzymać rzeczywistość. Uciekałem w coś, co nie było rzeczywiste. Marzyłem o NB (narkotyku B), albo po prostu uciekałem w seriale, książki, albo biegłem przed siebie, jak Rain Man. Kiedyś mnie tak jakiś czas nazywali.
Znowu oglądam trochę tego serialu "Dexter", to o seryjnym mordercy. Taka krwawa bajka. Denerwuje mnie, jak on takim poważnym tonem stwierdza "jestem jaki jestem, jestem potworem" (monster). A kobieta, z który akurat jest bliżej, bo czasami się zmieniają, poważnym głosem mówi, "jesteś jaki jesteś". "Hallo", chciałbym wtedy zawołać, a terapia? A trochę poczytać na temat swoich problemów? No tak, ale wtedy by nie było serialu, bo facet by się może wyleczył, albo doczytał, że nawet seryjni mordercy nie muszą nikogo co tydzień mordować ;) Ogólnie, to profil tego Dextera nie trzyma się kupy, równie dobrze mógłbym oglądać filmy rysunkowy o tych Ninja-żółwiach. Oglądam parę seriali, żeby uciec, od tego uczucia lekkiego zamieszania w głowie, ochoty, że najchętniej bym gdzieś pobiegł.
Na imprezie było fajnie. To znaczy, tak głośno, że nie dało się pogadać, tak, że trzeba było tańczyć, do takiej sobie muzyki. Ale zmyłem się o 2-giej, tłumacząc, że padam na nos. Pobiegłem potem do kolejki, jak oszalały, żeby zdążyć, bo chciałem złapać następną, ale pomyślałem, że tą też mogę. Lubię czasami biegać jak oszalały. Na drugi dzień, czyli w sobotę, paletki, 5 godzin, aż mi łydka zaczęła siadać, bo przed imprezą byłem na workout.
Teraz mam tik nerwowy, w oku, nawet nie wiem dlaczego. Może się stresuję myślą o Australii, może brakiem dziewczyny, może za dużo herbaty wypiłem, siekierzastej.
Przy komputerze słucham australijskiej muzyki. Znowu był artykuł o facecie, który miał PTSD i popełnił samobójstwo. Najczęściej to żołnierze amerykańscy. Więcej popełnia samobójstwo, niż ginie na wojnie, ale mniej, niż średnia społeczeństwa. Ciekawe, czy jak się ma spluwę pod ręką, to jest łatwiej, niż się powiesić? Muszę rozmawiać więcej z moim wewnętrznym dzieckiem, też na paletkach. Na paletkach zacząłem trochę ludzi trenować, czyli pokazywać im niektóre rzeczy, żeby mieć z kim lepiej grać, tak, żeby mi nie walili paletką w głowę, dlatego, że nie wiedzą, jak się biega w grze podwójnej. Poza tym, to fajnie tłumaczy się coś S, gdy na mnie patrzy jej niebieskimi oczami, o dużych źrenicach.
Nic to, walczę dalej. Póki co, to idę powiesić pranie, co kiedyś też było dla mnie problemem, a teraz już nie jest. Mała rzecz, a cieszy ;)

Komentarze

  1. Widzę, że przerzuciłeś się na herbatę... ;)To nie od niej są tiki nerwowe. Przypominam z dobrego serca :) o magnezie z wit B6! Przyglądam się ... Twojej opisywanej rzeczywistości i widzę, że naprawdę wiele robisz by "normalnie" żyć.... Jak myślisz? normalnie to dobre słowo?? Może lepsze będzie "lżej"... Widzę też, że nie możesz znaleźć miejsca, tego swojego, które by Cie satysfakcjonowało... tak jak dziewczyny, która dałaby Ci ... właśnie co?? Znam jednego amerykańskiego żołnierza... jest wyjątkiem, bo nie zwariował, Jak mówi ma tylko sny o wojnie. Jest niesamowity. Niemniej jednak widział wielu żołnierzy zniszczonych przez wojnę, tak jak i kobiet. Jeśli mowa o samobójstwach... to czasem gdy się już sięgnie ciemnego dna, odebranie sobie życia wydaje się najszybszą ulgą w cierpieniu. Trzeba jednak dojść do tego stanu... w którym człowiek nie może znieść sam siebie... i tego co go otacza. Warto więc dbać o swoją psychikę i trzymać się życia, bo przecież tyle rzeczy może się jeszcze nam przytrafić .... choć czasem trudno to jednak myślę, że warto, bo to jednorazowa przygoda. A strzelenie sobie w głowę to pójście na łatwiznę... nie sądzisz?? Dużo spokoju życzę i uśmiechu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ciesze się, że dobrze się bawiłeś :) i dotrwałeś aż do 2 ! :) mi ostatnio ciężko jest wytrzymać do takiej godziny. ogólnie przestają bawić mnie imprezy. wolę trzeźwe spotkania z ciastem i kawą, albo w ogóle bez niczego. rozmowy.
    "jesteś jaki jesteś"... największa bzdura jaką karmią się ludzie. a zmiany?? człowiek jest dla mnie pusty w środku jeśli uważa, że taki już jest i wszyscy mają się z tym pogodzić. szkoda marnować życie na takie postawy. równie dobrze można się już położyć do trumny.

    OdpowiedzUsuń
  3. Też uważam, że strzelanie sobie w głowę to ucieczka, ale myślę, że każdy ma do tego prawo, żeby to zrobić. Chyba, że jest chrześcijaninem, to wtedy jest to "grzech śmiertelny", czy "ciężki", czy jak się to nazywa. Ja próbowałem się zabić, jak miałem może ze 12 lat, nie wiem dokładnie.
    Ja znałem parę osób, które próbowały się zabić. Jednej się to udało.
    Za imprezami chyba nigdy nie przepadałem, chyba, żeby iść gdzieś potańczyć. Poza tym, to na imprezach piję raczej kawę, albo sok pomarańczowy, czy inne cuda. Wyjątkiem są polskie wesela, spróbuj tam się nie napić ;) Czasami wolałem wstać o 6 rano, żeby posurfować, jak fajne fale były.

    OdpowiedzUsuń
  4. Fakt człowiek jest wolną istotą i ma do prawo praktycznie do wszystkiego... nie ważne już czy jest chrześcijaninem czy też nie. Bo tak na marginesie to chrześcijanin z głęboką depresją nie zastanawia się chyba nad tym czy strzelić sobie w łeb czy nie... depresja nie wybiera, ale mogę się mylić. Nie będę się w tym temacie rozpisywać... Właśnie zaczęłam się zastanawiać czy ja znałam kogoś kto próbował czy chciał odebrać sobie życie... I tak, znałam ze cztery osoby, którym się nie udało... Ja też kiedyś dawno zastanawiam się co by było gdyby... ale to zastanawianie trwało chwile i wiem doskonale, że nie miałabym odwagi.... aż mi się zimno zrobiło... Zresztą nie lubie krzywdzić, a wiem że parę osób mogłabym tym krokiem skrzywdzić i to bardzo. A z tym tańcem na imprezach... to fajna sprawa....choć ja już chyba zapomniałam jak to jest:) Dobranoc :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!