Posty

Wyświetlam posty z etykietą depresja

Pagórek

Obraz
Rana na goleniu nadal mi się goi, ale jest już dużo lepiej. Nie poszedłem dzisiaj na ściankę, bo mi się nie chce, może dlatego, że byłem od wtorku przez trzy dni pod rząd. Za to siedziałem od rana przed biblioteką. Muszę następnym razem jakie zdjęcie zrobić, choć widok jest po prostu zielony, ale można się wyluzować. Nie chciałem robić zdjęć, bo koło mnie jakieś trzy dziewczyny siedziały, to znaczy, przy sąsiednim stoliku. Zacząłem czytać książkę, biografię kobiety, która miała depresję. Założyła ona "Elle" w Wielkiej Brytanii. Książka jak książka, ale interesuje mnie też, jak jest technicznie napisana. Od kiedy zacząłem na poważnie coś nad tą moją książką pracować, to znaczy, więcej niż 5 minut dziennie, to zainteresowały mnie pytania, jak się coś takiego w ogóle pisze. Czy używa się czasu teraźniejszego, czy przeszłego i tak dalej. Teraz zaczynam takie rzeczy zauważać. Musiałbym się wziąć za szukanie jakiej dziewczyny, myślę sobie i na tym się kończy. Może zrobię sobie jedn

Skoki nastrojów

Byłem wczoraj na rentgenie, to następny krok w stronę operacji, na którą oczywiście mam średnią ochotę. Oczywiście, przyglądam się moim emocjom, które sobie skaczą jak zające na łące. Wczoraj rano beznadzieja, w sumie, to zastanawiałem się, czy bym się zabił, jakby był jakiś przycisk, który by mnie po prostu usunął z tego świata. Myślę, że jakby coś takiego istniało, to ludzie by częściej znikali. Tak, to trochę głupio, powiesić się i potem co. Ktoś kiedyś zauważy, że się nie odzywam i tak dalej. Mało przyjemna perspektywa. Z drugiej strony, jak ktoś ma depresję to trudno mu się gdzieś wybrać, wyjść z domu i wędrować gdzieś, gdzie można by z mostu do zimnej wody wskoczyć. Takie tam rozważania. W każdym razie, wskoczyłem na rower i wyruszyłem w stronę rentgena, do którego miałem ze 40 minut jazdy, pod warunkiem, że mi się droga nie pomiesza. Oczywiście, coś mi się pomieszało i dłużej mi zajęło, ale nie szkodzi. Przyjęli mnie szybko i jeszcze szybciej to zdjęcie zrobili. Nawet mi rentgen

Obuchem w łeb

Tak sobie pomyślałem, parę dni temu, że mi całkiem fajnie nawet, oczywiście, jestem sam, co mi się nie podoba, ostatnio nawet bardzo, może przez tą pogodę, ale da się wytrzymać. Fakt, dokuczało mi to biodro, ale zacząłem je rozciągać i wydawało się być lepiej. Oczywiście, ciągle mam te moje lęki, bariery, ale jakoś udawało mi się to wyprzeć z mojej świadomości. W środę poszedłem do dermatologa, dzisiaj jest piątek. Miał mi coś tam usunąć, miałem nadzieję, że laserowo. Niestety, takie rzeczy się wycina, plamki, inaczej by się to nie zrosło, dowiedziałem się. Dobra, powycinał, wstawił samorozpuszczalne szwy i na moje pytanie o sport odpowiedział, 2 tygodnie przerwy. Potem dodał, 10 dni, ale na początek piano, czyli powoli. Chodzi o to, żebym tych szwów nie pozrywał, on wie, że ja na ściankę, albo paletki. Dobra, myślę, wytrzymam to jakoś, choćby parę dni, pójdę może pobiegać, bo tylko jeden szew na nodze. W czwartek, czyli wczoraj, idę wreszcie po roku, z tym moim biodrem. Lekarze krótko

Plastyczność i przełączniki w mózgu, a buldering

Piję cappuccino, jestem w kafejce. Za oknem słońce. Nawet mam dobry humor, co jest w sumie rzeczą normalną, gdy piję kawę w kafejce. Kofeina poprawia mój nastrój w takim otoczeniu. Powoduje, że czasami mam stan prawie, że lekko euforyczny. Walczyłem dzisiaj z moim projektem, tym na ściance do buldering, bo tak się to chyba po polsku pisze. Już od chyba dwóch tygodni próbowałem tą drogę zrobić, raz z tej, raz z innej strony. Problem polegał na tym, że trzeba było się dwoma rękami złapać na ostatnim chwycie, który nie był zbyt wygodny do utrzymania się, taki po prostu, trochę gładki. Jedną rękę dałem radę tam położyć, na tym chwycie, ale czułem się zupełnie niestabilnie, jak czasami generalnie w moim życiu. Dzisiaj, jak jechałem na ściankę, to pomyślałem, że muszę po prostu spróbować położyć tą drugą rękę, czyli pewnie polecę, ale uczyć się spadania z wysoka. Więc wdrapałem się tam, do tego ostatniego momentu, po tym jak się rozgrzałem na prostszych drogach. Raz kozie śmierć, powiedziałe