Posty

Wyświetlam posty z etykietą Bez kategorii

Słońce

NB (narkotyk-B) coś tam odpisała. - No i co z tego? - chodzi mi po głowie. Powoli zmienia się moje nastawienie do niej, po tylu latach, wypadało by. Narkotyk, dlatego, że oszałamia mój mózg, powodując może miłe chwile, polegające na myśleniu o Niej, tym Słońcu, opłacane wpadaniem do bolesnego dołu. Po co to? Instynkt, jakieś tam inne. Może dlatego podoba mi się ta piosenka. https://www.youtube.com/watch?v=StZcUAPRRac W każdym razie, coś mnie łapie, jakieś choróbsko, więc mam już za sobą całego Rittersa, prawie, do tego chyba ze 4 snickersy. Dałem sobie trochę bombą kaloryczną po garach. Jutro idę na koncert kumpla. Chciałem iść w marynarce, ale pójdę na koniec w jakiejś tam koszuli. Idę prosto z roboty, jak tam nie usnę.  

Jutro i dzisiaj

Piję herbatę z imbiru, bo mnie coś od wczoraj łapie, póki co, to lekko za gardło. Co do reszty, to trudno powiedzieć, bo zmęczony i tak bywam. Problem z lękami jest też taki, że walka z nimi kosztuje energię. Kortyzon powoduje, że człek pada trochę na ryjek. Tak przynajmniej na temat lęku i kortyzonu wysłyszałem wczoraj na YT. Na paletkach też byłem coś do niczego, kolano mnie zaczęło boleć, nic mi się nie chciało, dobrze, że to nie ten poniedziałkowy trening. Pokazywałem coś jednej, dosyć, tego, zbudowanej. Potem coś jakiemuś gostkowi. Nawet się dzisiaj nie spociłem. Teraz herbatka z imbiru i do łóżka, jutro powinno być lepiej. Jakieś takie jesienne zmęczenie, czy może zmiany pogody.

Człowiek, wysokie zwierzę.

Z rana, żebym nie musiał wstawać z łóżka, czytałem wiadomości, australijskie. Akurat było też coś o psach. "Czy psy kochają swoich właścicieli?". Robili im nawet RMI, czyli skan komputerowy, żeby zobaczyć, jak ich mózgi reagują, dając im do wąchania skarpetki. Znaczy się, psom. To znaczy,próbowali różnych zapachów, żeby wiedzieć jak zwierzę, znaczy pies, będzie reagował. Reakcja pozytywna była na skarpetkę właściciela. Kto by się tego spodziewał. Ale, oprócz tego, to jak się ludzie zakochają, czy lubią kogoś, to wydziela się oksytocyna. Im bardziej się kogoś lubi, tym więcej oksytocyny, tym bardziej się kogoś lubi. Dużo się tego hormonu wydziela w czasie miziania. Psy też tak mają. Mierzono im to. To znaczy, istnieje zależność emocjonalna nie tylko między Bobikiem i jego właścicielką, ale też między właścicielką i Bobikiem. Kto by to podejrzewał. Na koniec, to i tak nie wiadomo, czy psy swoich właścicieli nie lubią za to, że oni im do jedzenia dają i głaszczą, czy bawią się z

Wodoodporna czapka?

Znowu weekend. Ratchanok, czyli Tajlandka z którą coś tam w piątki, czy soboty razem trenowałem obróciła się na pięcie, i zeszła z boiska, jak jej coś tam mówiłem, na temat paletek, z czym się nie zgadzała. Obraza majestatu. Napisałem jej potem na Whatsapie, żeby mi powiedziała, jak jeszcze będzie chciała ze mną coś ćwiczyć, czy trenować, żebym nie miał wrażenia, że ją do tego zmuszam. Nie odpowiedziała. To było w zeszłym tygodni. Dzisiaj była na treningu. Nie przywitała się na powitanie. Przez kumpla dowiedziałem się, że nie chce trenować, bo chce mieć po prostu zabawę. - Głupia baba - pomyślałem sobie. - Dobrze, że mi na niej nie zależy. Ona ma chyba ponad 30, więc nie wiem, dlaczego mi pewnych rzeczy po prostu nie powie. Ja tam sobie w ten weekend często sam ćwiczę, choć przeważnie ktoś się jeszcze przypląta. To ten klub hobbystów. W tym innym klubie mamy na jednym z treningów normalny trening, czyli coś tam siłówki, czy sprawnościowy. Nikt nie narzeka. - Eh, co ja się nią przejmuję

Odbijanie o ścianę i łapanie za piersi

Chcę zaraz zjeść snickersa, kupiłem sobie całą paczkę, chyba drugi raz w tym roku, a może pierwszy. Jestem jeszcze trochę jakiś dziwny, więc próbuję coś kombinować z moim systemem immunologicznym. Wiem, że kiedyś mi pomagało, snickersy i mocna herbata. Teraz piję kawę. Mam bana na internet po 22.30. Sam go sobie ustawiłem na routerze, tak, że mi się WLAN po 22.30 wyłączy, oprócz weekendów. Teraz mam urlop, ale mimo wszystko staram się nie włączać tego WLANu zbyt późno. Podobnie mam bana na czytanie wiadomości, niemieckich, do godzin popołudniowych. Prosta piłka. Chodzi o to, żebym nie siedział cały czas w internecie. Tym bardziej, że w tej gazecie którą czytam zeit.de ludzie mogą komentować artykuły, tak, że czasami jest z 1000 komentarzy, w zależności od tematu. Wtedy można sobie godzinami nad tym siedzieć, nie wspominając już o kleceniu własnych komentarzy. W każdym razie, to czytam sobie australijskie wiadomości, tam nie a komentarzy, więc godzinami nad tym nie siedzę. Ostatnio jest

Znowu sobota

No i sobota, znowu. Wczoraj było nawet trochę słońca. Dzisiaj dzień sportu, jak to sobota. Dlaczego idę na sport? Chociażby dla towarzystwa. Może też dlatego, że chcę się nauczyć wygrywać, no właśnie, poprzez trening? Na tym ostatni aż tak bardzo chyba mi nie zależy, inaczej bym więcej ćwiczył, bo mogę też w domu pewne rzeczy robić. Wczoraj po treningu byłem jakiś spokojny. Może dlatego, że sobie tylko ćwiczyłem, wcale nie grałem. To trochę jak medytacja, takie ćwiczenie. Jestem wtedy trochę we własnym świecie, skoncentrowany na tym, co robię. Innym powodem do tego, że jestem tutaj to możliwość pogadania z ludźmi. Nie siedzę sam, jak kołek, czy ciołek w domu. Sobota, mimo wszystko obudziłem się koło piątej nad ranem. Wiadomo, internet. Pooglądałem sobie jakichś kabarecistów, potem napiłem się mocnej herbaty. Teraz dwa tygodnie urlopu. Zobaczymy jak to będzie.

W czapce, z krótkim rękawkiem.

Jakiś dziwny jestem. Może powinienem zacząć długi rękaw zakładać, jak rano jadą na rowerze, choć i tak mam na sobie kamizelkę wiatrołap. Już z daleka rozpoznaję jadących mi z naprzeciwka rowerzystów. Jeden, cały na zielono, trochę starszy. Potem młody, w krótkich spodenkach. Często też blondyna, ciemnych okularach, niezależnie od pogody. Ta blondyna była chyba nawet w czapce. Ja też już z rana w czapce i rękawiczkach, tyle, że w koszulce z krótkim rękawkiem. Najtrudniej jest przez pierwszych 5 minut, potem się robi cieplej. Mimo wszystko, łatwiej mi się jeździ w zimnie na rowerze, niż robi cokolwiek w domu. Takie życie.

Znikające smsy

No i życie toczy się dalej. NB (narkotyk-B) odpisała mi dzisiaj, MMS-em, bo SMSy od niej nie dochodzą. Tak, jakbym mieszkał na Marsie. Moje SMSy dochodzą, za to są jakieś numery z MMS-ami. To znaczy, moje smsy dochodzą, mmsy nie, a od Niej na odwrót. Czasami jakiś sms od niej chyba dojdzie. Pewnie zależy to od aktywności plam na słońcu. Dlaczego Ona nie chce używać WhatsApp, czy innego takiego, to pozostanie pewnie jej tajemnicą. Wczoraj nie robiłem nic sportowego, oprócz paru ćwiczeń w domu. Za to trochę posprzątałem, może pod wpływem mocnej czarnej herbaty. Nadal obserwuję jak mną lęki kierują. To interesujące, gdy człowiek przebije się jakoś przez barierę frustracji, tą, że jest kierowany lękami, łatwiej jest je obserwować. To trochę, jakby być w dżungli. Wiadomo, są ograniczenia, gdzieś tam na drzewach, czy pod kamieniem jakieś trujące dziwolągi, ale człowiek idzie dalej, nie umiera, tak sobie od razu. Tubylcy to nawet tam normalnie żyją. W każdym razie, za oknem słońce świeci, ja

Pasje i inne

Już piąty dzień bez kawy. Piję za to zieloną herbatę, tyle, że chyba dosyć słabą. Przed zaśnięciem czułem jak mi serce trochę niespokojnie chodziło, ale poza tym, to chyba nic. Cieszę się, że przez jakiś czas tej kawy nie piję, bo miałem wrażenie, że się uzależniam. Ona też przestała już działać, a przynajmniej działała słabo. Człowiek jednak się inaczej ustawia do wstawania rano, gdy wie, że nie ma tego turbo, gdy chce się spać. Wiadomo, mam jeszcze zieloną herbatę, ale to nie to samo, chyba. W każdym razie, to chyba więcej śpię, to też dlatego, że nie chodzę na sport, bo chcę dać kostce odpocząć, do jutra. Muszę sobie też pewne rzeczy poukładać, w tej mojej oszołomionej głowie. "Poukładać", to może zbyt wielkie słowo, po prostu spróbować jakoś coś tam uporządkować. NB (narkotyk-B) nie odpowiedziała na smsa z zeszłego tygodnia, czy kiedy to było. Takie życie. Oglądałem wczoraj parę filmików o sportowcach. Między innymi o 70 letnim dziadku, mistrzu karate z Japonii. Facet mia

Krótka notka

Spać mi się chce, ale to w sumie nic nowego. Budzę się wcześnie rano, ale nie idzie za tym wczesne chodzenie spać. W dodatku budzi mnie chyba sąsiad z góry, gdy późno wraca. Tak do końca, to nie wiem. Myślę, że lepiej wracać późno ze sportu, zmęczony, niż zostawać w domu, próbując spać, budząc się w nocy. Nawet nie wiem o czym mam pisać, tak powolne są moje myśli, więc pewnie będzie to tylko krótka notka.

Inny świat

Spać mi się chce. To nic nowego, choć jest sobota. Eksperymentowałem z herbatą rooibosh, czy jak jej tam jest. Wiem, inni eksperymentują z ekstazy, ice (crystal meth),  kokainą, jak eksperymentuję z herbatą ziołową, miętową i tą właśni na r. Napiłem się jej przed pójściem spać. Wyczytałem w internecie, że jest uspakajająca. Kładąc głowę na poduszce czułem jak mi serce bije, w skroniach, czy gdzie ono tam bije. Tak byłem wyluzowany, że aż się z tego luzu w nocy obudziłem. Napiłem się jej też do śniadania, zamiast kawy, chociaż kawę potem też chlapnąłem. Teraz jadę na herbacie, po wycieczce do sklepu i na targ. Nie, żebym musiał po coś iść na ten targ, czy do sklepu, ale to taka jedna z rutyn pozwalających mi na zachowanie jakiegoś tam schematu dnia. Wychodząc z domu spotkałem mojego sąsiada, wczesnego emeryta. Wybierał się z dwoma butelkami wody na spacer po dzielnicy. Chociaż nie wiem, może te butelki wody do samochodu zanosił? To ten sąsiad, który boi się wychodzić z domu. To znaczy,

Burza w szklance wody

Ka, taka Japonka, gra od lat z Ax. Nawet wygrywają na wielu turniejach, najczęściej w najniższej klasie, to znaczy trzeciej, bo przeważnie są trzy, ale mimo wszystko. Z tym, że Ka teraz zaczęła wygrywać, grając sama, w drugiej klasie. -- Masz teraz dwie noce, żeby się móc zastanowić dlaczego przegraliśmy na ostatnim turnieju - napisał jej Ax, przed dwoma tygodniami. Ax uważa, że Ka się nie stara, bo przecież powinni byli dużo lepiej grać. - Zobacz co on mi napisał -- pisze do mnie Ona, czyli Ka. Mnie to akurat niespecjalnie obchodzi, ale to trochę jak oglądanie jakiegoś serialu. - Na następnym turnieju znowu wygracie - mówię Ka. I rzeczywiście, tydzień temu znowu wygrali. Pojechali na turniej jakichś 300 kilometrów w jedną stronę. Przedwczoraj znowu wiadomość - Jestem na turnieju, w Wiewiórkowie Dolnym - pisze mi Ka. - Ax pojechał już do domu, nawet się nie pożegnał -- pisze dalej. Ano, przegrali znowu. Co najlepsze, albo najgorsze, to Ka wygrała drugą klasę, bo grała następnego dnia,

Po świętach

święta jakoś przeleciały. Była B i było miło. Idę zaraz na paletki, bo mi brzuch urósł przez święta. Upiekliśmy z B ciasto, to znaczy, ja robiłem za pomocnika. Aż strach było patrzeć ile tam masła i cukru weszło. I ciasta już nie ma :P Masakra. Napisałem smsa do NB (narkotyk-B), posłała mi nawet zdjęcie swojego nowego psa, bo tamten się przekręcił. Taki życie. Nie odpisywałem dużo więcej, bo i po co. Chciałem po części zobaczyć jak się to czuje, mieć z Nią znowu jakiś kontakt. A poza tym, to składamy sobie dwa razy do roku życzenia, Wielkanoc i Boże Narodzenie. Dalej walczę z lękami, próbując je jakoś rozgryźć, zrozumieć, nauczyć się z nimi obchodzić.
Znowu jestem trochę niedospany, bo razem z Blondi oglądaliśmy dosyć wesoły. Wczoraj wieczorem padałem na pysk, ale Ona wpadła dosyć niespodziewanie, więc temu film. Teraz padam jeszcze bardziej, ale idę na sport, trochę głowę zresetować. B jedzie do pracy, ciekawe, kiedy znowu przyjedzie. W każdym razie, to jest z Nią miło. Myślę czasami o NB (narkotyk-B). Ciekawie było by ją spotkać, ale ona, pewnie z 1000 km stąd, to dosyć dobra bariera. Mam afty, łykam witaminę B jak pelikan. Ciekawe czy mi przez to kiedyś jakaś wątroba czy inne nerki siądą. W środę nawet trochę pograłem w paletki, bo moja noga ma się lepiej, to znaczy, kontuzja.

Raz na temat polityki

USA ma nowego prezydenta. Nie lubię ani Clinton, ani Trumpa, ale szczerze mówiąc, to wolę tego popieprzonego Trump, od tej zimnej Clinton, o której mówią, że lubi kreować wojny, bo to dobre dla businessu. Poza tym, to, co sobie Trump wymyśli, musi przejść przez ten ichny parlament, więc może zbyt wielu idiotyzmów nie zrobi. I tak nie mam na to wpływu :P Dzieje się podobnie jak w Europie, gdzie ludzie wybierają nacjonalistów. Nic dziwnego, po tym, jak bankierzy dostają miliony za wciskanie ludziom kitu, a normalny człowiek musi się ostro napracować, by nigdy takiej kasy nie zarobić. Clinton, to właśnie te elity, zarabiające kasę. Trump ma podobno gadać z Koreą Północną. Ja wspieram organizację próbującą pomagać ludziom uciekającym z Korei Płn. Jak ktoś ucieknie, to często ląduje jako niewolnik, przeważnie kobieta, u jakiegoś Chińczyka. Chińczycy wysyłają koreańczyków z powrotem, gdzie na nich często czeka jakiś obóz zbliżony do koncentracyjnego. że nie lubię takich obozów, to wspieram c

Nowe wtyczki

Trochę dla zabawy dodałem wtyczki "pinup", czy inne badziewie, którego nawet nie widzę, więc nie wiem, co robi. Zrobiłem nawet krótką notkę o sobie. Nie wiem, co mnie tak wzięło, ale, trzeba czasami coś zmienić :P A może to dlatego, że łatwiej się czymś takim bawić niż pisać tą moją książkę? :D Może mi ktoś zda relację, czy takie wtyczki mają sens. :P

Lost in Translation

Jest taki film "Lost in Translation", z Murray i Scarlett Johanson, czy jak oni się tam nazywają. Zgadałem się z jedną Japonką, Na, że gramy razem na jednych zawodach tutaj. -- Dobra -- mówię, to nie zapomnij się zgłosić na te zawody. Każdy z nas musi się zgłosić osobno. Dowiaduję się, przez SMSa, bo ja nie mam facebooka, że coś jest nie tak. Ona zgłosiła się najpierw z kumpelką, z którą gra, ze mną nie. Potem chciała się zgłosić, ale coś nie działało. To wszystko trwa dniami, bo ona nie pisze zbyt często. Jakoś, skończyło się na tym, że przez telefon pomogłem jej się zgłosić. Tak przynajmniej myślałem. Ona coś tam klikała, na swojej komórce, coś wychodziło, coś nie, coś tam mruczała, w tym jej bardzo łamanym angielskim. -- Zapłaciłaś -- pytam na koniec. -- Tak, zapłaciłam -- mówi. -- Ale teraz muszę już iść. -- Dobra -- myślę sobie -- jak zapłaciła, to spoko, bo to ostatni krok, więc wszystko ok. -- Czy muszą coś jeszcze zrobić? -- pyta Na w SMSsie. -- Nie, wszystko ok -- od

I tyle, bez rytmu.

Coś wypadłem z rytmu. W nocy spocony jak mysz, po raz któryś pod rząd. Pospinane plecy, boli mnie koło łopatki, choć jest lepiej. Idę na trening.

Dzień we mgle.

Dzisiaj nie ruszyłem się z domu. Otaczała mnie jakaś mgła zmęczenia. Teraz, pod wieczór coś się budzę, nie wiadomo dlaczego, może dlatego, że mogę iść spać? Jutro się może ruszę, muszę choćby kwiatki u znajomych podlać, bo opiekuję się ich mieszkaniem.

Zabijanie, a dwa światy.

Akurat 18 latek zabił 9 osób w Monachium. Podobno miał depresję. Ano, depresja jest śmiertelną chorobą, jak widać, nie tylko dla chorych, ale też dla otoczenia, gdy jest połączona z innymi problemami psychicznymi. Interesujące jest dlaczego ktoś coś takiego robi. To, że ludzie czasami mają ochotę kogoś zabić, to nic nadzwyczajnego, ale większość ludzi nie myśli o tym na poważnie, to znaczy, nie robi tego. Jest nawet książka o tym "Morderca za ścianą". -- A taki spokojny był i uśmiechnięty -- wyczytałem o relacjach sąsiadów. Ja też byłem "taki spokojny" i uśmiechnięty. Fakt, nie zabiłem nikogo, co nie znaczy, że nie potrafiłbym, ale uważam, że takie zabijanie jest bez sensu. Na tym to polega, że myślenie zmienia się z powodu depresji, czy innego problemu psychicznego. Właśnie, myślenie, spojrzenie na świat. Jesteśmy sterowani po części hormonami, schematami zachowań, inaczej byśmy się nie rozmnażali, nie gonili za partnerem, nie bronili swojego życia, nie budowali gn