Posty

Wyświetlam posty z etykietą wspinaczka

Wiadomości ze ścianki

Zdjęli mi dzisiaj opatrunek z golenia, wygląda na to, że się goi. Siedzę sobie w bibliotece, tu przyjemnie chłodno, bo na zewnątrz pewnie ze 30 stopni znowu dzisiaj. Pisanie nawet mi coś dzisiaj poszło, myślę, że czasami łatwiej mi się pisze.  Wczoraj byłem na ściance, trzeci dzień pod rząd, bo był ten niby trening. Wisieliśmy trochę na chwytach, 45 sekund, co było trochę dużo, bo już  przedtem czułem palce, ale było fajnie. Zagadałem do jednej osoby, która wyglądała jak dziewczyna, bardzo szczupła. Miała rzęsy ostro umalowane, była skośnooka i jej twarz pokryta była znaczną warstwą jakiegoś pudru. Przyglądałem się jej przez jakiś czas, sącząc jakiś tam napitek, przerwach między zmaganiami z prostymi drogami na pionowej ściance. Napitek kupiłem na miejscu, zawierał jakieś tam białko, podobno, ale na pewno sporo lodu i niemało cukru. W każdym razie to mówię do tej istoty:"Wspinasz się w butach do badmintona". "Tak", słyszę w odpowiedzi. "Wiem, bo też miałem taki

Plastyczność i przełączniki w mózgu, a buldering

Piję cappuccino, jestem w kafejce. Za oknem słońce. Nawet mam dobry humor, co jest w sumie rzeczą normalną, gdy piję kawę w kafejce. Kofeina poprawia mój nastrój w takim otoczeniu. Powoduje, że czasami mam stan prawie, że lekko euforyczny. Walczyłem dzisiaj z moim projektem, tym na ściance do buldering, bo tak się to chyba po polsku pisze. Już od chyba dwóch tygodni próbowałem tą drogę zrobić, raz z tej, raz z innej strony. Problem polegał na tym, że trzeba było się dwoma rękami złapać na ostatnim chwycie, który nie był zbyt wygodny do utrzymania się, taki po prostu, trochę gładki. Jedną rękę dałem radę tam położyć, na tym chwycie, ale czułem się zupełnie niestabilnie, jak czasami generalnie w moim życiu. Dzisiaj, jak jechałem na ściankę, to pomyślałem, że muszę po prostu spróbować położyć tą drugą rękę, czyli pewnie polecę, ale uczyć się spadania z wysoka. Więc wdrapałem się tam, do tego ostatniego momentu, po tym jak się rozgrzałem na prostszych drogach. Raz kozie śmierć, powiedziałe

Za dużo kawy na raz...

Siedzę sobie w kafejce. Będę musiał zaraz znowu coś kupić, bo mi się WLAN, 30 minut kończy, chociaż, może polecę przez telefon, ale, nie chcę, żeby się krzywo na mnie patrzyli. Idę na ściankę, do hali tym razem, B napisał mi smsa. Napiję się zaraz tego ichnego Czaju Starbuckowego. Po kawie jestem trochę na haju, to znaczy, stan lekko euforyczny. Czytam trochę na innych blogach, jak to się ludzie cięli, czy tną. Ja ciąłem się tylko może parę razy, tak odruchowo, nie wiedząc, co ze sobą zrobić, może próbując sam siebie ukarać, za to, że nie jestem taki, jaki jestem? Ogólnie, to przyszło mi do głowy, że nie ciąłem się, ale wbijałem sobie szpilki, czy inne ostre przedmioty w dłonie, czy przedramiona. Potrafiłem w liceum, na lekcji polskiego przebić sobie skórę na ręce agrafką, czy czymś. Nie czułem przy tym bólu, z tego co pamiętam. Wystarczyło powiedzieć sobie "nie czuję" i nie czułem. No, może z nielicznymi wyjątkami, gdy próbowałem przez dłoń od zewnątrz, koło kciuka i dochodz