Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2009

Francuzka

Byłem na wernisażu. Stwierdziłem, że pójdę, to może poznam kogoś, taki wygłodniały ciepła i seksu. Jedna z tych artystek wydawała się być miła, a przynajmniej miała duży dekolt. Niestety też chłopaka, który siedział dwa metry obok. Ale ja, jak kaczka Darwina, zafiskowałem się na pierwszy dojrzany objekt, który nie był moją kumpelką i przegadałem z nią pół wieczoru. Tematyka, od sztuki, do fizyki kwantowej ;o) No i co dalej? Ona wyjeżdża we wtorek i już jej może nigdy nie zobaczę ;o) Czekam na odpowiedź od NB. Nie mam ochoty do niej pisać, bo to ona powiedziała, że do mnie maila napisze. Chodzi ciągle o tą nieszczęsną przesyłkę, które wróciła do niej. Jakiś zmęczony jestem. Może to długei rozmowy na blogu, które też mnie trochę wysiłku kosztują, może to pogoda, bo leje. Coś dzisiaj cappucciono nawet nie pomaga. Miła była ta Francuzka. ---- PTSD Co się zmieniło? Może to, że nie czuję takich gwałtownych uderzeń uczuć, gdy widzę ładną dziewczynę. Nie czuję takiego gwałtownego smutku, że on

Gdybym

Tak mi do głowy przyszło, może ze względu na ponowny kontakt z NB. Gdybym coś zrobił, coś, nie wiem co, to było by inaczej. Gdybym może był inny, bardziej zdecydowany, nie miał moich problemów, to może by mnie bardziej chciała, może by mnie kochała. I skojarzyło mi się to coś z malowaniem. Bo malowanie, to nie znajomość farb, oczywiście, nie tylko to, to też umiejętność upaćkania nimi płótno, czy czegoś w ten sposów, żeby z tego jakaś całość powstała. Pomyślałem o tym, bo wyczytałem kiedyś, że dzieci często myślą, "gdybym był inny, może lepszy, to by mnie tata, albo mama kochała. Ale nie potrafię tego, albo tego, albo to" Nie myśli się tego głośno, ale dzieci tak sobie świat wyjaśniają. I gdzieś to pozostaje. To oczywiście teoria, ale w wielu przypadkach potwierdzana, na ile się coś takiego da potwierdzić. I dlatego myślę sobie, że mogę się starać o NB, i myśleć, co mógłbym jeszcze zrobić, żeby ona mnie pokochała. Powtarzając w ten sposób mój schemat zachowania z dzieciństwa.

Znowu i nie znowu

Znowu siedzę sobie w kafejce i wszystko wydaje się być takie, jak przed rokiem. Tyle, że teraz mam rozwalony trochę palec, nie planuję długiego urlopu, na który nie mam ochoty, w sumie. Czy chodzę mniej po ścianach? Nie wiem, bo ostatnio rzadko mi się to zdarza. Za to może czuję częściej ciężar na piersiach, jak dzisiaj. Kiedyś bym może od niego uciekał, teraz go jakoś łatwiej akceptuję. Nie wiem, czy to tylko za dużo kawy, czy tematy na blogu, fakt, że wymieniłem parę smsów z NB? Niebo jest niebieski, widzę je w oddali między budynkami domów. Jakaś taka nostalgia mnie opadła. Przed chwilą bawiłem się z dwoma córkami znajomego, który przy tym samym stole siedziały, jedna z nich robiły miny jak NB ;o) Ale nawet jak mi smutno, to mimo wszystko jakoś mi czasami milej, albo tylko się oszukuję. Brakuje mi seksu, tak mi się wydaje, albo kogoś bliskiego. Tak sobie piszę, po prostu. Muzyk, lekka, jazzowa, odgłosy z ulicy. Samotność, ale nie taka pusta jak kiedyś. Mam książki w plecaku, poczyta

Czat to siada

W sumie, to nie miałem zamiaru to otwierać towarzystwa do czatu, ale, coś takiego wyszło. Chyba zacznę prosić piszących, żeby, w miarę możliwości, nie pisali jednego zdania w każdym komentarzu, ale poskładali sobie myśli, i napisali może jeden, albo parę, ale dłuższych ;o) No, mam wreszcie internet w kafejce, znowu. Spotkałem się z kumpelką, nie będę podawał nawet akronimu, bo to zwykłe spotkanie. Była z dzieckiem. Właściciel kafejki zrobił trochę minę, bardziej radosną niż smutną, zna mnie już trochę. Wczoraj byłem tu z DzN (dziewczyna z namiotu). Tak pogadaliśmy, z DzN. Nawet mi maila napisała dzisiaj rano. NB coś się nie odzywa, ale jakoś powoli mi to wszystko przechodzi. Zmęczyła mnie ta pogoń za nią, a potem trzymanie się z dala. Teraz ona mi nie odpowiedziała, więc sobie czekam, spokojnie. Kiedyś bym sprawdzał co chwilę i miał może flash-backi ;o) I to poskładałem sobie może parę myśli. Fakt, stwierdziłem kiedyś, że chciałbym napisać o tym, co przeżyłem, w sensie terapii i czego

Chciałem

Chciałem rzucić jakąś sprytną notką dzisiaj, ale na szczęście zalałem sobie klawiaturę cappuccino. Siła nałogu i niezgrabnych kończyn ;o) Temu nic rozsądnego mi teraz do głowy nie przychodzi (nie znaczy, że mi wcześniej przychodziło, i tu wiatr z żagli niektórym komentatorom zabieram ;o) Napisałem smsa do NB (narkotyk B) i zauważam u siebie, póki co, to lekką zmianę. Już nie czekam tak na jej odpowiedź, to dobry znak. Trochę się uodporniłem. Nawet nie posłałem smsa do DN (dziewczyny z namiotu), odpisałem tylko CA coś, i wymieniłem parę maili z DT. Zapomniałem o którejś? żeby to nie były platoniczne znajomości, to pewnie bym tu teraz sam nie siedział, w pustym mieszkaniu, z ładnym widokiem na wieczorne niebo :o) Tu niebo jest chyba prawie zawsze ładne, nie wiem dlaczego, może dlatego, że na północny wschód ? Może dlatego, że nic mi go nie zasłania? Było mi dzisiaj dosyć smutno. To może było powodem, że do NB napisałem, chociaż pewnie nie jedynym. Po prostu, wracając do smutku, myślałem

Zimno

Kurcze, lato, a tu zimno w kafejce i nie mam się do kogo przytulić. Byłem wczoraj na mieście z DT (dziewczyną terapeuty). DN (dziewczyna spod namiotu) napisała mi maila, że znowu jest ze swoim starym chłopakiem. Może się spotkamy w kafejce w przyszłym tygodniu, a może nie. Z roweru nic nie wyszło, bo CA (Cannabis A) ma problemy zdrowotne, ale nie takie na poczekaniu wymyślone. Wczoraj poszliśmy z tej tutaj kafejki do innej i tam była miła dziewczyna. Jak to dziewczyny. Siedziała ze swoim chłopakiem, gdy na nią spojrzałem, to go pocałowała. Potem wyszli przed kafejkę i czasami łypnęła na mnie a ja na nią, w sumie zupełnie przypadkowo. Jak wychodzili, to powiedziała nam "cześć", na pożegnanie. I zrozum tu naród kobiecy ;o) Oczywiście, że myślę czasami o NB (narkotyk B), ale nie mam ochoty w ten stary cyrk teraz wchodzić. Ona ze swoim chłopakiem, ze mną gadu gadu, ale na skypie ;o) i nic dalej. Nie chce mi się tego ryzykować. Może jest już zresztą z jakimś innym. Czekam, aż się

Próby

Zadzwoniłem dzisiaj do DN. Powiedziała mi, że ma problem, spory i dlatego nie chce się kontaktować. Co za problem, nie powiedziała. Mówi, że woli to w sobie wgryzać. Napisałem maila, posłałem smsa. Czyli póki co, to trzymam się raczej planu. Panowie i Panie, jakiego planu? Czy ja mam jakiś plan. Dzisiaj siedzę bez cappuccino, za dużo kawy piję i chcę jutro wcześniej wstać. Zadzwoniłem jeszcze raz wieczorem, ale nie odebrała telefonu. I co teraz robić, jaką strategię obrać. Nie lepiej byłoby po prostu o niej zapomnieć? Pewnie bym o niej zapomniał, gdybym miał jakąś inną pod ręką. Nudzi mnie trochę ta moja "walka". Moje lęki mnie wpieprzają. Z tym, że jakiś czas temu chodziłem po ścianach, teraz mniej. Dlatego jak mam dołek, to pewnie lepiej myśleć o tym, jak może być lepiej, a nie o tym, jak mi teraz źle. To, że mi teraz źle, mogę potraktować jako dobrą okazję do badania tego, co jest. Ale nie jest mi aż tak źle. Gdybym miał jakiś specjalny nóż, po którym rany można znowu skle

Weź się za siebie

Siedzę sobie w kafejce i po prostu mi smutno. Może DN (dziewczyna z namiotu) tu przejdzie, ale, wiem, że nie przejdzie. Dlaczego do niej nie zadzwoniłem jeszcze, lub nie napisałem? Bo postanowiłem sobie, że tak nie zrobię. Chcę mieć uczucie, że mam jeszcze trochę kontroli nad moimi emocjami. Nie chcę czuć tej wyuczonej bezradności. Siedzę tutaj, przy stoliku, znam obsługę, znam parę osób z widzenia. Przechodzą czasami ładne dziewczyny, dużo par. DN nie działa na mnie tak, jak kiedyś NB działała, czyli narkotyk B. Może się uodporniłem, może coś innego. Gdy człowiek ma uczucie, że nie ma kontroli, to znaczy, gdy ja mam takie uczucie, to wydaje mi się, że nic nie ma sensu. Ale zbieram się wtedy w sobie i szukam wyjścia. Tak sobie myślę, że tyle lat w strachu żyłem. Bałem się po prostu wyjść z pokoju, gdy ojciec był w domu. Jakie to na mnie ślady pozostawiło? Nie chodzi mi o narzekanie. Ale w pewnym momencie kończą się inne możliwości, inne próby wyjaśnienia. Mogę walczyć, albo mogę się po

Tak dla ćwiczenia

Stwierdziłem, że nie napiszę do DN (dziewczyny z namiotu) do środy żadnego maila lub SMSa, o ile ona się nie odezwie. Co potem, to się okaże ;o) Póki co, to stwierdzam, że mam manię do plątania się w skomplikowane związki, może nie wszystkie, ale część. "A kto nie ma" - słyszę od razu głos. Tak sobie siedzę w kafejce, przy cappuccino, ale bez świecy, bo jeszcze jasno. Trochę czekałem, że się DN pojawi, ale się nie pojawiła. Myślę, że to może lepiej. Coś mi tak mówi. Ale z drugiej strony, to mi trochę żal. Smutno mi trochę, ale wolę smutek, niż ból ;o) Gdy jestem smutny, to jaki jest świat? Po prostu trochę smutny, może bardziej szary, może wzdycham częściej, trochę się zamyślę, wspomnę, uśmiechnę. Gdy czuję ból, to trudno mi myśleć. Mogę westchnąć, ale, czy to pomaga. Gdy mi smutno, to myślę o tym, że jest tyle miejsc, gdzie jest ładnie, tyle można jeszcze zrobić, odkryć, nauczyć się, poznań, pocałować, pokochać. Gdy czuję ból, to chciałbym znaleźć przełącznik do mojego mózgu

Emocje

Gdy ją zobaczyłem, to pomyślałem "tą chcę mieć". Nic to, jak nic z tego nie wyjdzie. Wczoraj poszliśmy grupą na rodzaj marszu szlagierów. To znaczy, coś w rodzaju karnawału. My staliśmy, a przed nami przejeżdżały ciężarówki, na których platformach stali rozbawieni ludzie, a przynajmniej większość z nich, i puszczali głośno muzykę mocno popularną. Nawet melodię z pszczółki Mai. DN (dziewczyna z namiotu) też tam była. Jak zwykle trudna do oszacowania. Nie wiem, czy powinienem był próbować ją pocałować w piątek w kafejce. Ale może sam nie byłem tego pewny. Może to moje lęki, może wspomnienie o NB, może jakby lekka obojętność DN. Takie mam czasami wrażenie, że powinienem się bardziej "dobierać". Chociaż, z NB jakoś inaczej to było. Jakoś to się nagle stało, nawet nie wiem jak, ale wiem gdzie i kiedy. Wczoraj w pewnym momencie obejmowaliśmy się, tak po prostu, przez chwilę, bez specjalnych intencji i byłem bliski tego, by się do przodu pochylić i dotknąć jej ust. Mówię o

Już prawie północ

Ja się lubię w coś wplątywać. Zakochałem się chyba w jakiejś dziewczynie, powiedzym sobie DN (dziewczynie z namiotu), którą poznałem pod namiotem. Jakoś nie wiem. Spotkaliśmy się parę razy i coś się zgubiło, coś może na początku było, w czasie pierwszych dwóch spotkań. Nie chciałem się zakochać, bez wzajemności, i w miarę mi się to udało, ale przez moment czułem, czy czuję ból, którego nie znoszę. Kiedyś bym może uciekał od niego, szukał czegoś, a teraz próbuję go poznać, bo ile można od czegoś takiego uciekać. Ten ból zagania mnie do kąta, trudno mi trochę oddychać, ale wiedząc, że przejdzie, jest mi z nim łatwiej. Kiedyś pytałem się może sam siebie, dlaczego miałem takie dzieciństwo, pomieszane, ze skrawkami miłości, skrawkami nienawiści. I gdy ból przychodzi, to szukam jego źródeł, bo ile można uciekać ;o) A tak miło się zaczęło. Namiot, ognisko. Nic się nie wydarzyło, po prostu miła bliskość. Nie znoszę tego bólu, bo mnie spycha na krawędź sensu życia. Wiem, że przejdzie i że mogę

Luca

Akurat rozmawialem wczorj o tej piosence z jedna spod namiotu, ale nigdy nie dosluchalem sie tekstu do konca, chociaz wydawalo mi sie, ze wiem o co chodzi. Tu wycinki. Jak juz przy toksycznych zwiazkach jestesmy ;o) Jako dziecko czlowiek nie pyta, jako dorosly, reaguje jak dziecko, bo swiat jest czasami taki, jakim sie go nauczylismy. Nie znaczy, ze takim jest. Susan Vega "My name is Luca I live on the second floor I live upstairs from you Yes I think you've seen me before If you hear something late at night Some kind of trouble, some kind of fight Just don't ask me what it was ... I think it's 'cause 'Im clumsy I try not to talk too loud Maybe it's because I'm crazy I try not to act too proud They only hit until you cry And after that you don't ask why You just don't argue anymore ... Yes I think I'm okay I walked into the door again If you ask that's what I'll say And it's not your business anyway I guess I'd like to be alo

Z uczuć

Z uczuć wolę smutek od lęku.