Posty

Wyświetlanie postów z maj, 2014

Uczyć się moich lęków i siebie samego

Byłem dzisiaj na paletkach, w tym bardziej amatorskim klubie i stwierdziłem, że mi tam trochę nudno. Czy wynika z tego, że się czegoś nauczyłem i dlatego mi teraz nudno? Możliwe. Chociaż, z drugiej strony, to pogadałem z jednym, dziwnym trochę. Umie po persku i chyba miał pokopsane dzieciństwo, bo porównał je też trochę do obozu. Myślę, że u wielu ludzi to wychodzi, jak się ktoś nad nimi w dzieciństwie znęcał. Są po prostu inni, może też nie myślą tak, po prostu. Ten akurat dużo czyta i da się z nim pogadać. Myślę, że ważne jest dla mnie to, że mam wrażenie, że się nowych rzeczy uczę. Nie chcę pozostać sam, z moimi lękami, z tym uczuciem, które tak trudno określić. To jakby ciemność, czy zimno, gdzieś w środku, jakby czarna dziura, który czasami coś wsysa, choćby ciepło. NB (narkotyk B) napisała, że ześlizguje się w dół na krzywej Gaussa. Ale nie napisała konkretnie o co jej chodzi. Też znam takie zachowanie, robienie jakichś niby tajemnic, jakiegoś nierzeczywistego świata, pełnego zau

Myślę, że jak się walczy, to człowiek się uczy czegoś. Jak się ucieka, to trudno coś zmienić.

Czasami budzę się rano, jak wczoraj i wszystko jest do kitu. W niedzielę byłem na turnieju i graliśmy beznadziejne deble. Ale już nie mam zamiaru grać z tym kumplem, za dużo mnie to nerwów kosztuje. On jest dobry w mixta, z Japonką. W podwójnej coś nam nie wychodzi. To znaczy, wygraliśmy coś tam, a to przegraliśmy, to tylko paroma punktami, ale nie była to płynna gra. W każdym razie budzę się w poniedziałek i projektuję te przegrane mecze na moje życie, w stylu "nic mi nie wychodzi", "po co się starać, jak i tak nic z tego nie ma". Albo "jestem sam", czy "wszystko jest do kitu". Wiadomo, potęguje to bezradność. Mając do tego jeszcze lekki ból głowy, jest mi po prostu fantastycznie. Tak się zaczął poniedziałek. Ale wstałem, wiadomo, do roboty i lubię być wcześnie w robocie. W sumie, to jestem najczęściej pierwszy. Czy to o czymś świadczy? W każdym razie wstałem i powtarzałem sobie, że to tylko myśli, że to dołek, który trzeba przeskoczyć, albo z k

Wolę smutek od lęku. Jak bije, to kocha?

Budzę się rano i czuję smutek. Robię parę ćwiczeń, a smutek jest ciągle ze mną. Jakaś część moich myśli mówi mi, że to tylko smutek, że pewnie moje wewnętrzne dziecko jest smutne. To znaczy, że jakiś schemat z przeszłości się włączył. Fakt, smutne to może, że jestem sam, że mam tyle problemów, czasami z bardzo prostymi sprawami, jak napisanie jakichś maili, czy wyrzucenie paru starych rzeczy. Nie mówię tu już o uczuciu niepokoju, czy nacisku, na klatce piersiowej, albo fal gorąca. To po prostu lęki, które mi przeszkadzają. Ale wracając do porannego smutku, który może zaczął się wczoraj wieczorem, nie wiem dokładnie. To ten smutek mi mówi, że jest mi źle. I tyle. Nie dusi mnie on. Nie ignoruję go, ale też nie wsłuchuję się specjalnie w to, co on mojej logice chce powiedzieć. Robię moje brzuszki, czy inne, bo wiem, że emocje przychodzą i przechodzą, niektóre po prostu z przeszłości. Więc po prostu muszę iść dalej, robić swoje, nie słuchając tego, że mówię mi, że nie daję sobie rady, że c

W sumie, to dobrze, że nie piję.

Czytam regularnie niektóre blogi. To znaczy, te, które nie znikają. Mam wrażenie, że blogi kobiet częściej zmieniają nazwę, lub znikają z sieci. Po części, bo ktoś znajomy je "odkrył", po części, bo może ich blogi nie spełniły oczekiwań. Ja zacząłem z moim blogiem głównie dlatego, że wyczytałem, że to pomaga, statystycznie. Poza tym, to lubię czasami pisać. I właśnie, na niektórych blogach widać, że ludzie coś próbują zrobić, samemu, szukają dróg. Na innych, że ktoś czeka, aż coś się zmieni, zwala niejako winę na świat. Jak ktoś zawodzi, to są to leki, albo psychoterapeuci, czy psychiatrzy. Moim zdaniem, to trochę tak, jakby zwalać na nauczyciela, że język obcy do głowy nie wchodzi. Ale słówek nikt nikomu na siłę do głowy nie wbije, może pomóc znaleźć metody, czy ułatwić przez ćwiczenia, ale bez własnego wysiłku, to raczej mało co z tego wychodzi. Nie mówię o przypadkach, gdy jest się w obcym kraju i człowiek jest zmuszony do komunikacji w obcym języku. Podobnie myślę, jak z

Codzienna walka, tak to już jest.

Walczę o każdą godzinę, w której nie uciekam. Mówię, o tych godzinach, gdy jestem w domu, czy w pracy. W pracy piję kawę, sporo kawy, to jakoś pomaga, dodaje odwagi, myślę sobie. W domu piję mocną herbatę. To też pomaga, czasami. Najprościej jest leżeć na łóżku i oglądać seriale. Odkryłem nowe, stare, z Dr.Proton, z serialu Big Bang Theory. Mam nieczyste sumienie, że leżę na łóżku i życie ucieka, ale oglądając często po prostu jestem gdzie indziej. Nie chcę uciekać, więc piję mocną herbatę, co czasami pomaga i próbuję przełamać tą niewidzialną barierę, czy ścianę. Mówię sobie, że nie chcą żyć życiem ludzi z seriali, chcę żyć swoim życiem. Czasami, jak wczoraj rano, czuję po prostu ciężar, na klatce piersiowej, trudniej mi się oddycha. Teraz czuję drobne dreszczyki, gorąca, czy nie wiem czego. Jakby moje nerwy były pod napięciem i się przegrzewały. To mocna herbata, już druga dzisiaj. Idę zaraz na ściankę, sport pozwala mi wytchnąć trochę, chyba, że się za bardzo sportem stresuję, bo co

Jak chłopek roztropek versus mafiosi i imam'y

Męczą mnie te moje lęki, uczucie zmęczenia, niepokój, ataki jakby senności, czy po prostu to wewnętrzne uczucie niepokoju. W sumie, to mam to prawie cały czas, chyba, że jestem na sporcie, czy czymś interesującym zajęty. Wtedy nie muszę się z tym niepokojem męczyć. Staram się obserwować, co się ze mną dzieje, jak się to czuje, po części zrozumieć, jak to działa, że tak trudno mi się za wiele rzeczy zabrać. Gdy nic nie robię, wtedy przychodzi uczucie bezradności. Boję się chyba tej bezradności, tego, że będzie tak jak kiedyś. Choć może nie mam już takich fal gorąca, jak rok temu, ale z wieloma rzeczami sobie nie radzę.  Wczoraj pomyślałem sobie "co z tego, jakoś i tak sobie poradzę". Myślę, że coś w tym jest. Moje obawy nie mają realnych podstaw, bo jakoś sobie radzę, mimo tych stanów niepokoju. No właśnie, dlatego czuję się może bezradny, bo gdy mam te stany, to trudno mi się na czymś skoncentrować, trudniej pracować i poza tym, to boję się, że popełnię jakiś nieodwracalny bł

Walka z myślami

Budzę się rano i nic nie ma sensu. Czuję zmęczenie, coś mnie lekko dusi, to moje lęki i może trochę depresji, pomieszane z bezradnością. Przyglądam się temu, trochę z boku i mówię sobie, że to tylko emocje i myśli z przeszłości. Tyle lat uciekałem przed rzeczywistością, że mi tak zostało. Po prostu uciekać wgłąb siebie, znosić ból, bo tak już jest i nie da się tego zmienić. Czuję się sam, leżąc w łóżku, nie mając się do kogo przytulić. Więc mówię sobie, że to tylko jakiś schemat w mojej głowie, który się włączył. Robię parę ćwiczeń i może nie jest lepiej, ale po prostu coś robię. W takie dni czasami sobie trochę odpuszczam, próbuję spojrzeć na pewne sprawy z innej perspektywy. Robota mi się kończy, jeszcze tylko dwa miesiące. Pewnie mógłbym umowę przedłużyć, ale nie chcę. Myślę, że dobrze mi zrobi, jak trochę spróbuję z tego kółka chomika wyskoczyć. Boję się tego, codziennie o tym myślę, ale co z tego, że się boję. Tylu rzeczy boję się codziennie, tyle rzeczy mnie dusi, jak chociażby w

Ale, tak już jest. Ice Pilots.

Blog co chwilę coś tam zmienia. Pewnie chcą zwiększyć liczbę użytkowników, by mieć lepsze wpływy, a potem go sprzedać. Pożyjemy, zobaczymy. Nie ma im się co dziwić. Byłem na ściance, z ładną C, ale, ani dalej, ani bliżej z nią nie jestem. Po prostu wspólna ścianka. Bardzo ładne dziewczyny często są trudniejsze w obsłudze, niż te mniej śliczne. Po prostu bardziej rozbestwione. Wiem, że nawet dziewczyny jej komplementy robią, jak ładnie wygląda. O facetach nie wspomnę. Nadal mnie moje lęki denerwują. Tak, jakby gdzieś we mnie istniał obszar, którego unikam. To znaczy, coś w mojej głowie unika, powodując, że robi mi się zimno, albo chce mi się spać, albo po prostu, mnie trochę blokując. Tak się nad tym zastanawiałem, wracając ze ścianki rowerem. Boję się, że przegram tą walkę, ale w sumie, to przegrywam niektóre bitwy. Myślę, że chodzi o to, żeby poznać przeciwnika i teren walki. żeby wiedzieć co się da, czego się nie da, albo do czego trzeba wiele pracy, czy tricków. Łatwiej powiedzieć,