Walka z myślami

Budzę się rano i nic nie ma sensu. Czuję zmęczenie, coś mnie lekko dusi, to moje lęki i może trochę depresji, pomieszane z bezradnością. Przyglądam się temu, trochę z boku i mówię sobie, że to tylko emocje i myśli z przeszłości. Tyle lat uciekałem przed rzeczywistością, że mi tak zostało. Po prostu uciekać wgłąb siebie, znosić ból, bo tak już jest i nie da się tego zmienić. Czuję się sam, leżąc w łóżku, nie mając się do kogo przytulić.
Więc mówię sobie, że to tylko jakiś schemat w mojej głowie, który się włączył. Robię parę ćwiczeń i może nie jest lepiej, ale po prostu coś robię.

W takie dni czasami sobie trochę odpuszczam, próbuję spojrzeć na pewne sprawy z innej perspektywy. Robota mi się kończy, jeszcze tylko dwa miesiące. Pewnie mógłbym umowę przedłużyć, ale nie chcę. Myślę, że dobrze mi zrobi, jak trochę spróbuję z tego kółka chomika wyskoczyć. Boję się tego, codziennie o tym myślę, ale co z tego, że się boję. Tylu rzeczy boję się codziennie, tyle rzeczy mnie dusi, jak chociażby wyniesienie śmieci. Wczoraj powiedziałem sobie, że wyniosę wieczorem śmieci. To było prawie zabawne, przyglądać się argumentacji mojego mózgu, dlaczego miałbym tego nie zrobić. Bo, w sumie nie jest tak dużo tych śmieci, bo można to jutro zrobić, bo pojemniki na śmieci pewnie pełne, bo to niedziela wieczór. Nawet nie wiem, tak do końca, dlaczego ta, czy inna rzeczy tyle mi kłopotów sprawia. Ale, po prostu walczę z tym. Wiem, że wyniesienie śmieci, to prosta rzecz. Jak i wiem, że mam z tym kłopoty, czasami.
Dlatego mówię, że walczę codziennie. Ktoś może tego nie zrozumieć, ale, mnie to wsio ryba. Może dlatego wolę być sam. By mnie nikt kijem nie szturchał, mówiąc mi, że to śmieszne, że mam z czymś takim problemy.
Jak podobno Einstein powiedział, że:
"Zwei Dinge sind unendlich, das Universum und die menschliche Dummheit, aber bei dem Universum bin ich mir noch nicht ganz sicher."
"Dwie rzeczy są nies­kończo­ne: wszechświat oraz ludzka głupo­ta, choć jeśli chodzi o wszechświat, to tu nie jestem do końca pewny."
;)Staram się mieć dużo kontaktu z wewnętrznym dzieckiem. Poszedłbym na terapię, ale szkoda mi kasy na jakiegoś cienkiego terapeutę, po doświadczeniach z ostatnim. Fakt, ta poprzednia terapia coś mi pomogła, ale nie wiem, czy mam akurat ochotę na następną. Wolę sam próbować.

NB (narkotyk B) się czasami odzywa. Wymieniamy sobie "miłego dnia", czy coś w tym rodzaju. Myślę, że uzależnienie mi powoli przechodzi, ale nie miałbym ochoty jej spotkać. Kojarzy mi się to z problemami.

Komentarze

  1. I ta mieszanka bezradności... Cholernie tego uczucia też nie lubię. A ten psychoterapeuta to może jednak jest jakaś myśl... lekarzy trzeba zmieniać, żeby trafić na odpowiedniego. Tak jest we wszystkich dziedzinach leczenia, nie tylko w psychoterapii. Ile razy już internistę zmieniałam, ktoś inny neurologa.
    Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja mam tylko taki problem, że uważam, że medycyna tym się różni od psychologii, czy psychoterapii, że ta ostatnia jeszcze dosyć w powijakach. Jeśli się popatrzy na to, że kupę wierzy w Hellingera, ex-księdza i neo-naziste, podszywającego się pod psychoterapeutę ;) Tytułu "psychoterapeuta" nie wolno mu używać, bo żadnym nie jest. Jest tylko po "kursach". To trochę jak Voodoo ;)
    Ale jak jakiego fajnego psychoterapeutę spotkam, niezależnie od płci, to może pójdę na terapię jeszcze raz.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahaha. No wiesz- rozumiem, że może nie jest tak rozwinięta jak psychoterapia, ale znam już dwa przypadki z mojego otoczenia, których psychoterapia +leki wyleczyły, więc chyba aż tak fatalnie nie jest ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie mówię, że jest fatalnie, tyle, że homeopatia też działa, na zasadzie "placebo". Mnie też terapia coś tam pomogła, ale jest też sporo osób, które miały kasę na dobrego terapeutę i ten im nie potrafił pomóc. Można powiedzieć, że jak w medycynie, niektórym przypadkom trudno jest pomóc, ale kiedyś ludzie umierali wcześniej, nawet na grypę, teraz na coraz mniej chorób się umiera i ludzie żyją dłużej.
    Ja też znam parę osób, którym psychoterapia nie pomogła ;) Nie chodzi o to, że ona nikomu nie pomoże, ale o to, że cięższym przypadkom czasami nie potrafi pomóc ;) Inaczej, to by chyba nie było tylu tysięcy samobójstw rocznie i tyle alkoholizmu, itp. Samobójstwa 2011, 3.294-faceci, 545-kobiety ;)
    Ja sobie kiedyś historię medycyny poczytałem, pouczające ;)
    PTSD zdiagnozowano dopiero po wojnie w Wietnamie, a na to też sporo ludzi umiera.
    "Według raportu opracowanego przez Inter Press Service każdego dnia średnio trzydziestu weteranów wojennych próbuje odebrać sobie życie. Osiemnastu z nich się to udaje. Statystycznie samobójstwa częściej próbują kobiety, jednak mężczyznom częściej się ono udaje. "
    https://prawda2.info/viewtopic.php?t=11681
    Nie wiem, czy to prawda, ale znam parę osób, którym terapia coś tam pomaga ;) ale tylko coś tam ;)
    Sam się tym interesuję, dlatego mam wrażenie, że w sumie, to mało co się wie na temat tego, jak działa głowa ludzka, a w dodatku istnieją jeszcze bijatyki między różnymi podejściami ;)
    Jeden mówi, że leki, drugi, to, trzeci tamto. Myślę, że trzeba paru generacji psychoterapeutów, żeby sytuacja bardziej się wyklarowała. Jak kiedyś w fizyce, czy medycynie. Też kiedyś upuszczali krew, czy smarowali pajęczyną rany, nie myjąc rąk w sala porodowych, nie wiedząc, że istnieją bakterie, czy wirusy. Wcale nie tak dawno temu.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. No, niestety często czujemy się samotni w tłumie. Też czasami zastanawiam się czy ze mną wszystko ok? Kiedyś mogłam pracować dzień i noc, robiłam wszystko z pasją. Teraz zanim wstanę do pracy, bluzgam na czym świat stoi, w pracy robię tyle ile muszę, żeby obciachu nie było, no i pozostało to moje cholerne moje poczucie obowiązku, ale męczę się z tym okrutnie. No ale co trzeba jakoś żyć, więc jakoś się motywuję i żyje. Mam nadzieję, że kiedyś to samo minie i wróci pasja i chęć do życia.

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak, cos słyszałam, że to PTSD zostało zdiagnozowane dopiero jakoś po Wietnamie. Ale ZDIAGNOZOWANE i NAZWANE, więc nie jest az tak fatalnie ;-) Widzę, że w medycynę masz jeszcze mniejszą wiarę ode mnie ;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dlaczego? Uważam, że medycyna spore postępy zrobiła, wystarczy popatrzyć na ilość chorób, które już nie są śmiertelne, no i średnią długość życia. Można to porównać z tym, co było 500 lat temu ;) Więc na medycynę nie narzekam, choć wiadomo, że są konowały. To raczej psychologia jest dla mnie jeszcze trochę średniowieczna ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Moją pasją jest w sumie sport. Zauważyłem, że jak gram w paletki, czy jestem na ściance, to zapominam najczęściej o całym świecie, o ile nie chcę na siłę wszystkiego wygrać, czy coś ;)
    Czasami człowiek żyje z rozpędu i dopiero po jakimś czasie zaczyna mu czegoś brakować. Ja miałem od dzieciństwa pod górkę, więc jest mi lepiej niż kiedyś, też poprzez pracę nad problemami.
    Myślę, że jak człowiek nad czymś pracuje, szuka swojej pasji, to ją szybciej znajdzie, jak ją gdzieś zgubił. Czasami może wychodzą stare problemy, różnie to bywa. Ale oczywiście nie mam pojęcia, jak to u Ciebie jest.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!