Posty

Wyświetlanie postów z kwiecień, 2012

Wpienia mnie

Siedze tu i czuje jak mi cos sciska klatke piersiowa, przeszkadzajac w oddychaniu. Cos miesza mi znowu w glowie. W sumie, to dziwne, tak po prostu czuc lek, wiedzac, co to jest. Moze nie tyle dziwne, bo normalne, ale nie ma do tego powodu, zeby go czuc. Zastanawiam sie nad Australia, jechac tam, nie jechac. Poki co, to staram sie pozbyc zbednych rzeczy, co mi powoli idzie, bardzo powoli. Chcialbym umiec spakowac sie w duza torbe i zostawic wszystko za soba. Dochodzi do mnie coraz bardziej, jak to kiedys bylo. Ze czesto obrywalem, w sumie, to za istnienie. Wpienia mnie to, wole zlosc, czy nienawisc, od bezradnosci, ktora mnie lubi ogarniac. Ku..., co za rodzina.

Granice szaleństwa i Bach

Wczoraj nie robiłem cały dzień nic, leżąc na łóżku, oglądając filmy. Dzisiaj muszę parę rzeczy zrobić, bo życie idzie dalej. Wiem, że spędzając czas przed internetem tracę kawałki mojego życia, uciekając przed rzeczywistością, przed pustką i lękiem i cholera jeszcze wie czym. Teraz coś robię i czuję, jak zalewają mnie fale gorąca. Najchętniej bym wył, ale w bloku się nie da. Więc siedzę, piję kozie mleko i próbuję nie uciec. Czy będzie lepiej? Nie wiem. Muszą podjąć parę decyzji finansowych. Gdy zaczynam się za to brać, zaczyna mi dech zapierać. Więc się najczęściej nie biorą, aż muszę. Niech mi ku.. nikt nie mówi, że trzeba się tylko wziąć w garść. Rozumiem ludzi, którzy biorą giwera i strzelają do innych. Jeśli mnie jest źle, to dlaczego ma być tym uśmiechniętym gębom dobrze. Tym, którzy i tak przejmują się tylko sobą, czy tym, co posiadają, żoną, kochanką, dziećmi, samochodem. Dlaczego mam takie spojrzenie z zewnątrz i widzę małpowatość rasy ludzkiej. Jeden kumpel powiedział, że nie

Trauma, tak sobie po prostu

Czytam troche o traumatycznym dziecinstwie. Kiedys trudno mi bylo o tym czytac, czyli jakis postep jest. Ostatnio przeklinam ostro, w tym, co pisze, mam wrazenie, ze mi to pomaga, tak sie po prostu wyzyc na papierze, ze tak powiem, bo pisze na notebooku. Wczoraj na poczcie widzialem ladna dziewczyne, spojrzelismy sobie gleboko w oczy, ona przy swojej paczce przy okienku, ja przy mojej. Nie osmielilem sie odezwac, ona tez nic nie powiedziala. Wot, cala historia, moze szkoda, moze nie. W sumie, to przewaznie szkoda, jak sie czlowiek nie odezwie. Zawsze sobie potem znajde pare wymowek, dlaczego to akurat nie jest dobry czas na poznawanie nowych dziewczyn. Ide sie dzisiaj wspinac, z J. Powiedziala ostatnio, ze poznala kogos, jak byla za granica, dlatego tez jest "inaczej" miedzy nami. Ano, przypomnialo jej sie po trzech, czy czterech miesiacach, ze kogos przed paroma miesiacami poznala? Nie pytalem sie o szczegoly, bo po co sie kopac z koniem. Teraz jestem jak pod pradem, bo musz

Przeklinanie

Nigdy specjalnie nie przeklinałem, ale ostatnio zacząłem, przynajmniej jak piszę. Psychopata stary, matka miękka jak masło na parapecie wiosną. Gdy pomyślę jaki kiedyś byłem, po prostu popieprzony. Teraz, wiem, że jestem trochę inny.

Zapomnieć, albo i nie

Nie napisałem do NB (narkotyk B), za to ona napisał, życząc mi wesołych świąt. To coś tam odpisałem. Eh, i nie wiem, starać się ją zapomnieć? W sumie, to najlepiej, to jakąś inną znaleźć.

Rodzinne strony

Jestem tu, gdzie kiedyś wyrosłem, w codziennym strachu. Ale jakoś mi lepiej, niż podczas poprzednich odwiedzin. Poszedłem do garażu, miejsce, w którym często byłem z tym psychopatą sam na sam. I jakoś wydał mi się ten garaż mały. Ciemny, jak zawsze, ale jakby zminiaturyzowany. Łańcuch na ścianie, zardzewiały, nawet nie wiem, do czego był. Stęchły zapach drewna i silny zapach benzyny, smaru i ropy. To wszystko jest tylko w mojej głowie. Łatwiej mi o tym mówić, czy w ogóle potrafię o tym mówić, o moim dzieciństwie, lękach. Nawet mniej myślę o NB (narkotyk B). Pamięć rozmywa wspomnienia. Chciałem do niej smsa napisać, ale pomyślałem "po co, tyle bólu mi zadała, więc dlaczego mam się w to pchać, to chore", więc nie napisałem.

Kroki

Wczoraj rano jak pisałem, to kląłem. Może nie co drugie słowa, ale przynajmniej co drugie zdanie. Jakaś mnie taka wściekłość ogaraneła. Przeczytałem o rodzicach, z których jedno się na ten przykład znęca, a drugie nic przeciwko temu nie robi. Przypomniała mi się moja matka. Bardzo kochana, ale pozwalała staremu na wszystko. Kiedyś to do mnie nie docierało, że to była dorosła kobieta, ciągle traktowałem ją z perspektywy przeszłości, perspektywy dziecka, które razem z nią cierpiało. Ale to ona przecież do k.. jędzy znalazła sobie tego przygłupa i zrobiła z nim dwójkę dzieci. Jak jej kiedyś powiedziałem, że się na ten świat nie prosiłem, to była obrażona. Ta, ona nie obrywała tak jak ja. Był okres bólu, smutku, teraz jest okres nerwowości, wewnętrznego niepokoju, lęku. Kiedyś uciekałem myślami do NB (narkotyku B), albo do jakiejś innej, teraz jest mi jakoś lepiej. Mam kontakt z J, z którą się wspinam, pomaga mi ona w paru rzeczach, ale na tym się nasz kontakt kończy. Zabawne, jaka ona jes