Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2022

Znowu słońce

 Internetu ciągle nie ma, ale za to po raz pierwszy od paru dni wyszło słońce. Miałem iść na paletki jutro, ale halę zalała pobliska rzeczka, więc nic z tego chyba nie będzie, bo wątpię, żeby do jutro osuszyli, jak było wody po kostki. Słychać jak teraz cała woda spływa, szumiąc w studzience odpływowej przed domem. Ziemia pewnie nieźle nasiąkła. Humor mam taki sobie, czyli jak zwykle. Czy czuję się samotny? Na pewno, ale też pewnie boję się spotkać kogoś przez internet, nawet nie wiem dlaczego. Może oznaczałoby to rozwianie jakichś marzeń, powrót do rzeczywistości, za którą często nie przepadam?

Deszcz i powódź

Tu pada, leje, kropi, tak już chyba od trzech dni. Nie wiem, czy była przerwa. Niektóre drogi są zalane, nawet te w mieście. Ostrzegają, jak zwykle, żeby nie próbować przejeżdżać przez zalane ulice, bo nie wiadomo, co tam jest pod spodem, czy nie zmyło drogi. Widziałem filmiki na YT co się dzieje, gdy wjedzie się na zalaną drogę, nie wiedząc, w jakim ona jest stanie, albo jak jest głęboko. Samochód może zacząć płynąć, unoszony siłę wyporności i prąd może go zmyć z mostu do rzeki. Wiadomo, po jakimś czasie ten samochód utonie, bo powietrze z jego wnętrza ujdzie. Internetu nie ma w domu od paru dni, i tak dobrze, że prąd jest. Ciągnę na hot-spocie z telefonu komórkowego i oglądam sobie na YT to, co załadowałem w bibliotece. Ciągle nie wiem z moimi planami, ale wracam pod koniec marca, nie chce mi się tu już dłużej siedzieć, tym bardziej że jestem połamany. Czuję prawe biodro i kolano, lewy łokieć też jeszcze trochę rozwalony po upadku sprzed dwóch tygodni.

Wywaliłem się

W zeszły poniedziałek, czy kiedy to było, wypieprzyłem się na rowerze. Jechałem sobie spokojnie, co nie znaczy, że całkiem powoli, chodnikiem, co tu wolno robić, gdy nie jest to centrum miasta. Tym bardziej że po drogach tu nie lubię jeździć, bo wprawdzie kierowcy utrzymują odstęp dwudziestu centymetrów, wyprzedzając mnie, ale jakoś mi to nie wystarcza, do komfortu. W każdym razie to zjechałem z chodnika na trawnik, jak wymijałem słup na przystanku autobusowym. Tyle że wcięło mi kółko, nawet nie wiem, czy przednie, czy tylne, bo daleko mi było do kąta prostego, gdy wjeżdżałem z powrotem na betonowo kamienną dróżkę. Potem się tym chodnikom tutaj przyjrzałem. To beton, a pomiędzy nim a trawą jest często coś w rodzaju głębokiego rowka. Muszę zdjęcie zrobić. Lecąc już, zakląłem brzydko. Miałem przy sobie plaster, tak, że okleiłem łokieć, na którym wylądowałem. Poza tym to podrapałem sobie też inne miejsca. Klatka piersiowa mnie do dzisiaj trochę boli. Pewnie byłaby w lepszym stanie, gdybym

Pagórek

Obraz
Rana na goleniu nadal mi się goi, ale jest już dużo lepiej. Nie poszedłem dzisiaj na ściankę, bo mi się nie chce, może dlatego, że byłem od wtorku przez trzy dni pod rząd. Za to siedziałem od rana przed biblioteką. Muszę następnym razem jakie zdjęcie zrobić, choć widok jest po prostu zielony, ale można się wyluzować. Nie chciałem robić zdjęć, bo koło mnie jakieś trzy dziewczyny siedziały, to znaczy, przy sąsiednim stoliku. Zacząłem czytać książkę, biografię kobiety, która miała depresję. Założyła ona "Elle" w Wielkiej Brytanii. Książka jak książka, ale interesuje mnie też, jak jest technicznie napisana. Od kiedy zacząłem na poważnie coś nad tą moją książką pracować, to znaczy, więcej niż 5 minut dziennie, to zainteresowały mnie pytania, jak się coś takiego w ogóle pisze. Czy używa się czasu teraźniejszego, czy przeszłego i tak dalej. Teraz zaczynam takie rzeczy zauważać. Musiałbym się wziąć za szukanie jakiej dziewczyny, myślę sobie i na tym się kończy. Może zrobię sobie jedn

Wiadomości ze ścianki

Zdjęli mi dzisiaj opatrunek z golenia, wygląda na to, że się goi. Siedzę sobie w bibliotece, tu przyjemnie chłodno, bo na zewnątrz pewnie ze 30 stopni znowu dzisiaj. Pisanie nawet mi coś dzisiaj poszło, myślę, że czasami łatwiej mi się pisze.  Wczoraj byłem na ściance, trzeci dzień pod rząd, bo był ten niby trening. Wisieliśmy trochę na chwytach, 45 sekund, co było trochę dużo, bo już  przedtem czułem palce, ale było fajnie. Zagadałem do jednej osoby, która wyglądała jak dziewczyna, bardzo szczupła. Miała rzęsy ostro umalowane, była skośnooka i jej twarz pokryta była znaczną warstwą jakiegoś pudru. Przyglądałem się jej przez jakiś czas, sącząc jakiś tam napitek, przerwach między zmaganiami z prostymi drogami na pionowej ściance. Napitek kupiłem na miejscu, zawierał jakieś tam białko, podobno, ale na pewno sporo lodu i niemało cukru. W każdym razie to mówię do tej istoty:"Wspinasz się w butach do badmintona". "Tak", słyszę w odpowiedzi. "Wiem, bo też miałem taki

Antybiotyki

Dzisiaj coś mi pisanie nie szło, chociaż pokonałem granicę dwóch godzin, zawsze coś. Może to przez antybiotyk. Na nodze mam plaster, w sumie, to nie taki wielki. Tydzień temu trochę się haratnąłem na ściance. Jechałem tam w deszcz na rowerze, z powrotem też tak. Przejeżdżałem przez głębokie kałuże, ubrany w krótkie sportowe spodenki i klapki. Myślę, że to mojemu zadrapaniu nie posłużyło, albo powiedzmy sobie tak, bakterie z kałuży ucieszyły się z tego. Tym bardziej że może sobie tego super nie wydezynfekowałem, po powrocie do domu. W każdym razie, po tygodniu, jak się to niespecjalnie goiło, szczegółów to nie będę opisywał, poszedłem do lekarza. Na recepcji była ładna dziewczyna, nawet mi dała od razu termin. Lekarz zapytał kiedy się to stało i dlaczego tak późno przyszedłem. "Aha, myślał pan, że się zagoi", powiedział. "Damy panu opatrunek", dodał. Nie dał się przekonać, że wystarczy mi maść, na antybiotyku, bo takiej już używałem kiedyś i było ok. Poza tym to komu
Obraz
Coraz lepiej wychodzi mi pisanie przez trzy godziny dziennie. Mniej czuję się głodny, mniej podjadam, czy szukam innych wymówek. Siedzę w bibliotece, z widokiem, który mnie może uspakaja. Jest taka metoda, że wodzi się oczami za czymś, gdy coś niemiłego się przypomina. Istnieje parę teorii naukowych na ten temat, na jakiej zasadzie to chyba działa. Byłem parę razy w Azjatyckiej kafejce. Dzisiaj było tam w miarę pełno, więc niejako mnie wyrzucili, do stolika na zewnątrz, bo piję tylko kawę, przy otwartym notebooku, zajmując miejsce. Tak mi się wydaje, bo nie pytałem. Wiadomo, oni też chcą przeżyć. Wczoraj rano byłem na basenie, przepłynąłem koło 1300 metrów. Chcę dociągnąć do 1500 i przy tym pozostać. Przedwczoraj poszedłem na ściankę, były tam półgodzinne ćwiczenia. Z niektórych udało mi się zrobić tylko parę powtórzeń, w pierwszej serii. To znaczy, chodziło o podnoszenie nóg do rąk, wisząc na drążku. W następnej serii byłem zupełnie cienki Bolek. Reszta była do zniesienia. W każdym ra

Trochę deszczu

 Siedzę w bibliotece. Akurat chciałem do domu, bo muszę być na szóstą na ściance, jak zaczęło padać. Zbierało się i zbierało, parę razy grzmotnęło, raz tak błysnęło, że aż tu światło na parę sekund siadło. Teraz ostro daje, więc posiedzę jeszcze parę minut, to średnia przyjemność jechać na rowerze w deszcz, bez błotników. Na 18 muszę byś na ściance, bo zapisałem się na jakieś ćwiczenia, pół godziny, organizowane przez wspinających się, dla wspinających. Zobaczymy, co to jest.  W nocy obudziłem się koło 23, po tym, jak zasnąłem krótko po 22. Padałem na pysk, ale widać mnie nietoperze obudziły. Jak kto myśli, że nietoperze są ciche, to może się ciężko pomylić. To latające lisy, te, które rozrabiają nocą. Latać, to może one umieją cicho, ale potem kłócą się dosyć głośno, pewnie o jakieś tam owoce na pobliskich drzewach. Tak gęsto i za płotem, że nawet nie wiem, co to za badziewie tam rośnie, o które co noc tego typu awantury. Poza tym to miałem wrażenie, że coś mi po szyi chodzi. Zrzuciłe