Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2021

Tu czy tam

 W sumie, to nie wiem po co jadą do tej Australii, przyjaciół zobaczyć, popatrzeć na pytony w lesie i różnego rodzaju papugi w parku. Możliwe, że będę się włóczył przez 2 tygodnie gdzieś w okolicach Sydney, bo w QLD ciągle obowiązuje kwarantanna, jak się przyleci z zagranicy. To zamiast siedzieć w hotelu, za który sam muszę płacić, bez możliwości opuszczenia go, wolę się powłóczyć po kafejkach, a może wybiorę się w góry Blue Mountains. To wszystko powoduje u mnie stres, bo w sumie, to sam chyba nie wiem czego chcę, co nie jest niczym nowym. Czuję się samotny, zostałbym tutaj, ale z drugiej strony coś mnie ciągnie precz. Niby jadę tam też, żeby nie stracić tej wizy. Tak to jest, jak człowiek ma namieszane w głowie.

Bilety i mentalności

Jak to się szybko niektóre rzeczy zmieniają. NSW, to ten stan, gdzie Sydney leży, zniósł kwarantannę, w piątek. O ile psim swędem dostałem bilet przez London, do którego musiałem osobno lecieć, potem 23 godziny bezpośredni lot do Sydney, z krótką przerwą w Darwin, tak teraz jest biletów jak grzybów po deszczu. Wprawdzie nie do Brisbane, gdzie się wybieram, ale mogę lecieć prze Dubai, zawszeć to tylko 6 godzin i potem jakichś 13, czy coś koło tego. Na tą okazję kupiłem sobie droższe siedzenia, takie, że mogę nogi wyciągnąć i nie muszę nikomu po nogach chodzić, jak chcę do toalety.  Tak, że mam bilet przez Dubai. Tamten z Londynu muszę skasować. Jak będę miał szczęście, to może dorzucą jeszcze lotów i pojadę od razu do Brisbane, bez nocki w Sydney, na którą się w tym momencie zapowiada. Póki co, to czeka na mnie 14 dni kwarantanny w QLD (Queensland), gdzie Brisbane leży. Tyle, że myślę, że pod presją może ichniejszy rząd stanowy się podda i nie będzie kwarantanny. QLD żyje z turystyki, a

Przed podróżą?

 Tak się jeszcze ciągle zastanawiam nad tą podróżą do Australii i do żadnych nowych wniosków nie dochodzę. Myślą, że pojadę tam po prostu odetchnąć innym powietrzem i zobaczę co dalej. Może postaram się wizę przedłużyć, bo w tym momencie strasznie cienko z lotami w tamtą stronę. Wczoraj byłem na boulderingu, potem na kawie z Sąsiadką. Jak wspominałem, to moja dobra kumpelka, nic od niej nie chcę, ona ode mnie też, ale się nam dobrze dogaduje i ja mam się przy kim wygadać, ona też.  Coś mi się nie chce pisać, jestem jeszcze zmęczony tym projektem, w którym jestem. Poszedł on w piątek na produkcję, jak się to mówi, zobaczymy co z tego będzie, przeważnie coś tam po paru dniach wychodzi. Pogadałem z kumplem, jak to jest z robotą, bo tu są takie przepisy, że jako freelancer nie wolno za długo w jakiejś tam jednej firmie pracować, bo wtedy jest się jakby pracownikiem na stałe i trzeba do "ZUSu", czy czegoś w tym rodzaju, nadpłacić, za przeszłe lata. Zarówno pracodawca, jak i pracow