Tu czy tam

 W sumie, to nie wiem po co jadą do tej Australii, przyjaciół zobaczyć, popatrzeć na pytony w lesie i różnego rodzaju papugi w parku. Możliwe, że będę się włóczył przez 2 tygodnie gdzieś w okolicach Sydney, bo w QLD ciągle obowiązuje kwarantanna, jak się przyleci z zagranicy. To zamiast siedzieć w hotelu, za który sam muszę płacić, bez możliwości opuszczenia go, wolę się powłóczyć po kafejkach, a może wybiorę się w góry Blue Mountains.

To wszystko powoduje u mnie stres, bo w sumie, to sam chyba nie wiem czego chcę, co nie jest niczym nowym. Czuję się samotny, zostałbym tutaj, ale z drugiej strony coś mnie ciągnie precz. Niby jadę tam też, żeby nie stracić tej wizy. Tak to jest, jak człowiek ma namieszane w głowie.

Komentarze

  1. 2 tygodnie w hotelu bez możliwości opuszczenia - to słabe. Ale tych pytonów w lesie to wolałbym nie spotkać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tam się ciągle coś zmienia, więc może jest szansa, że się obejdzie bez hotelu. A ten pyton to trochę zielony był, pyton dywanowy, carpet pyton (Morelia spilota), nawet fajnie się nazywa :o)

      Usuń
    2. Tak, nazwa osobliwa. A ofiarę połyka w całości? :P Ostatnio oglądałem jakiś program o dzikich zwierzętach i powiedzieli tam, że w Australii żyje najwięcej gatunków groźnych dla człowieka :/

      Usuń
    3. Myślę, że większość węży, o ile nie wszystkie, ofiarę w całości połyka.
      Fakt, jest tam trochę groźnych węży i rekiny też potrafią dziabnąć, jak się jest na niewłaściwej plaży. Krokodyle też tam są. Tyle, że jest też dużo przestrzeni, więc te zwierzęta nie siedzą wszystkie na kupie, ale mają dużo miejsca dla siebie. Tak z drugiej strony na to patrząc, to jest tam chyba bezpieczniej w ruchu drogowym, bo samochody tak nie szaleją, więc nie wiem, co jest bardziej niebezpieczne, samochody w Polsce, czy zwierzęta tam.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!