Posty

Wyświetlanie postów z maj, 2013

Walka z lękiem, a może po prostu droga.

Na dniach kupuję bilet na urlop, w sumie, to z mieszanymi uczuciami. To znaczy, dusi mnie trochę lęk, ale, to nic nowego. W pracy byłem jakiś spokojny, dzisiaj rano. Przypominałem sobie, jak wchodziłem na jedną drogę, jakąś 7+. Powoli dochodzę do wniosku, że rzeczywiście jakoś zacząłem się wspinać w 7-mym stopniu. Nie, żeby mi zależało, ale 6-ki mnie nudziły. Nie wiem, co się zmieniło, może więcej trenuję w domu, albo co, albo może to kwestia techniki? Czasami budzę się i zastanawiam się, co z tym wszystkim. Ale, na koniec i tak walczę. Coś tam sobie odpuszczę, ale próbuję wracać do przeszłości, jakoś poskładać to, co mam w głowie, jak rozbity garnek, posklejać, a może kleję coś nowego? Kto to wie. Wczoraj ścianka z C, ładną blondynką. Ale już mi na niej tak nie zależy, poza tym, ona ma chłopaka. Gdy się wspinam, to zapominam o wszystkim. Po prostu staram się przejść od chwytu do chwytu i nie polecieć. Potem, przed zaśnięciem przechodzę tą drogę jeszcze w głowie, a może jej kawałki. Ro

Stare emocje i mózg

Coś mnie jakieś przeziębienie brało, czy lęki, czy gorąco mi było? Może dlatego, że jeździłem na rowerze z mokrą głową, a było może 10C. A może za mało jadłem, za dużo sportu, może to stres w związku z Australią? Kto to wie. Czytam trochę o pracy mózgu, w sumie, to szkoda, że ludzie się tym już 200 lat temu nie zaczęli zajmować, ale wtedy nie było też takich urządzeń do badań i ogólnie, ciemnota jeszcze większa niż teraz. Teraz też sobie niektórzy urzynają głowy, albo wysadzają się w powietrze, czy padają plackiem, bo ktoś jest milionerem ;) Takie tam instynkty, jak u kaczek ;) Cortex też może kontrolować Amygdalę, ale podobno sygnały od Amygdali w stronę cortexu są silniejsze. W sumie, to zadziwiające, że kiedyś jakoś myślałem o mózgu jako o czymś spójnym i całym. Tak, jak pewnie o ciele. Teraz wiem, że jak jem mięso, to co innego jest potem we krwi, niż jak zjem banana. Ale mięsa ostatnio już dawno nie jadłem. Jakoś nie mam ochoty na wyobrażenie tych zwierząt zabijanych, tak jakoś. W

Amygdala, Cortex no i tygrys

Piszę nowy wpis, bo jak mam za dużo komentarzy na poprzednim, to nie pojawia mi się link "odpowiedz"... Mógłbym odpowiadać bezpośredni z panela administracyjnego, ale, jakoś to wtedy dziwne  i niewygodne ;) Co do Australii, to może jest tam trochę dziwnych żyjątek, ale za to jest masa przestrzeni, gdzie nie ma ludzi, którzy się chyba wszyscy w wodzie, czy na plażach zbierają ;) a przynajmniej na wybrzeżu. Dlaczego złe nawyki, czy schematy nie znikają, gdy się o nich wie? To było by marzenie każdego muzyka, czy sportowca, żeby móc swoją technikę poprawić tylko poprzez świadomość błędu i informację o tym, jak powinno się coś poprawnie wykonywać. Głowa uczy się, powstają połączenie między komórkami i im więcej tych połączeń, tym większa tendencja, żeby jakiś określony ruch, czy zachowanie w określonej sytuacji powtórzyć. To jak przekręcanie klucza w zamku. Odruchowo przekręca się go we właściwą stronę, po tym, jak się to ok. 1000 razy zrobiło, czyli przez 2 lata, prawie codzienn

Labirynt w głowie

Gdy się tak zastanowię, to parę rzeczy jest lepszych w moim życiu, a parę pewnie gorszych. Nie mam dziewczyny, to minus. Mam bardziej rozwalone stawy, niż kiedyś, za mało o siebie dbałem, za dużo uciekałem. Co jest lepsze? Pewnie to, że nie odczuwam potrzeby zabicia się. Nie, żebym robił wielkie plany na przyszłość, ale wiem, jak to było, gdy po prostu przychodziła mi myśl do głowy "wystarczyło by skręcić kierownicę w prawo, by przelecieć przez barierkę mostu". Od jakiegoś czasu nie traktowałem takich myśli zbyt poważnie, raczej, nie wiem, może mnie po prostu trochę smuciły, że coś takiego sobie myślę, nie wiem. Kiedyś, to znaczy, jeszcze wcześniej, było gorzej. Wtedy miałem zamiar się zabić. W sumie, to przekładałem termin mojej śmierci. Bardziej też ryzykowałem życie wspinając się bez ubezpieczenia, albo surfując samemu. Gdy się surfuje samemu, to wystarczy na moment stracić przytomność, uderzając głową w dno, albo obrywając deską i tyle, po ptokach. "Life is only an e

Triki na lęki

Dzień jakiś bez sensu, czyli jak zwykle. Trochę wychodzi słońce, trochę znika. Tyle, że się wyspałem, bo wczoraj obudziłem się koło 4.30, poszedłem pobiegać, jak się jaśniej zrobiło. Nawet się nieźle spociłem, choć zrobiłem mniej niż 7 km. Chyba mi trochę nogi schudły, bo mieszczę się w ciasne spodnie. Paletek wczoraj nie było, bo jakieś zawody czegoś tam w hali. Może i lepiej, bo miałem zakwasy i byłem śpiący. Zastanawiam się nad tą Australią, dzisiaj rano też, może pojechać tam na dłużej? Tak, jakby się jakaś furtka zamykała. Ale czy było by mi tam lepiej? Akurat tutaj jest znośnie. Robię pewne rzeczy z rozpędu, wielu rzeczy nie robię. Walczę z tą bezwładnością, pijąc mocną herbatę w domu, co nie zawsze pomaga. Ale, wolę myśleć, że każdy krok się liczy, niż siedzieć i czekać na skoki. Nawet pograłem coś na gitarze. Wczoraj odebrałem samochód, coś tam dałem zrobić. Był tam jeden muzyk, chyba dość dobry, ale jego kumpel powiedział mi potem, że alkoholik. świetnie gra, mówił, kobiety na

Muzyka, bieganie

Coś mi się nie chce pisać. W niedzielę padłem na nos, bo byłem najpierw pobiegać, tak z 17 km dobrze poniżej 1,5 godziny. Jak przebiegałem koło autobusów wycieczkowych, to mnie ktoś Forest nazwał ;) Może mnie widzieli, bo zrobiłem 3 rundki wkoło parku. Była tam świątobliwa impreza, dni chrześcijańskie, czy coś takiego. Tak sobie myślę, że chyba sobie odpuszczę tą Australię. Pojadę tam w lipcu na jaki miesiąc, poszaleję na desce i tyle. Nie wiem, czy by to miało sens tam siedzieć. Może było by fajnie, tam przez rok posiedzieć. Może po prostu nie tędy droga, może lepiej pójść z prądem, bo mi akurat przedłużenie zlecenia zaproponowali, tym razem już na poważniej. Powiedziałem, że w lipcu jadę do Australii, ale od połowy sierpnia jestem do dyspozycji. Po tym bieganiu u znajomych na grilu. Domek, ona bez dzieci, on gdzieś na miesiąc w pracy, lata po świecie, druga parka z dwójką dzieci. Mają poukładane życie. Ja też mam poukładane, tyle, że inaczej. Nawet nie mam kanapy w domu. Wczoraj pale

Biec przed siebie

Trochę sobie czasami odpuszczam, ale i tak nie wiem, gdzie stoję. Ciekawe, że połączenia w mózgu mają wiele poziomów, czy jak to zwał, to znaczy, jedno połączenie może przybierać wiele wartości. Co zwiększa oczywiście potencjalną pojemność pamięci. Znalazłem fajną stronę, wikifit. Można sobie wpisać co się je, to liczy kalorie. Można też wpisać ile się ćwiczy. Stwierdziłem, o dziwo, że jak jem więcej, niż ćwiczę, to nie tracę na wadze. Kto by pomyślał ;) Orzeszki ziemno to bomba kaloryczna. Dlatego zjadłem ich tylko trochę dzisiaj rano, bo chcę stracić na wadze ;) W niedzielę byłem pobiegać, wkoło parku. Tak mi się dobrze biegło, że po dwóch rundkach stwierdziłem, że zrobię jeszcze jedną. Każda rundka, to trochę ponad 5 km. Czułem już potem nogi, ale, dało się wytrzymać. W sumie, to zastanawiam się nad maratonem, bo mnie po bieganiu trochę kolano sieka. Pół maratonu, to mi się chyba nie chce, to jak 4 rundki wkoło parku, wolałbym już 10 km ale w szybkim tempie, tyle, że nie mam kondycj