Posty

Wyświetlam posty z etykietą tesknota

Szuranie i lęki.

Jestem jakiś połamany, tak, jakby mnie coś brało. W nocy obudził mnie znowu sąsiad, koło 4 nad ranem, czy coś. Czymś tam szurał. Obmyślałem cały ranek, cały dzień, co bym mu nie powiedział, jak poprzednim razem. Nie poszedłem na sport, bo padam jakoś na pysk, lodówka hałasuje, tyle rzeczy do zrobienia, choćby pozmywać. Tyle rzeczy, za które bym się musiał zabrać. Nie poszedłem też na ten sport, żeby się całkiem nie załatwić. W paletki ciągle nie mogę grać, bo mnie ten mięsień boli. W niedzielę świeciło słońce, wyszedłem przed dom, chciałem iść pobiegać, ale mnie zaczęło boleć. Odwróciłem się więc na pięcie, by wrócić do mieszkania. -- Choć się trochę przejdź -- przeszło mi przez głowę. Więc trochę pokuśtykałem, trochę potruchtałem. Potem się to jakoś rozruszało, stwierdziłem, że da się biec, jak kolana wyżej podnoszę. Nawet poskakałem na skakance. Nie muszę dodawać, że w poniedziałek mnie o wiele bardziej bolało. I tak dobrze, że do roboty chodzę, zawsze się trochę kasy przyda. Pojadę

Nie lubię pożegnań

Wczoraj najpierw zaplątałem się na parking, zapchanego supermarketu, bo po prostu chciałem tam coś wydrukować. Niestety, jakoś nie przewidziałem, że będzie aż taki tłok, bo jakieś zniżki podobno były. Boxing day to się nazywa, chyba nie bez powodu. Potem spotkałem się z Księżycową Chmurą, bo tak się ona nazywa, choć używa prostszego imienia na co dzień. Poszliśmy na kawę, ale kafejka była zamknięta, mimo, że w internecie było, że czynna. Poszliśmy pół kilometra dalej, to samo. Wylądowaliśmy na obiedzie, w miarę taniej indyjskiej kuchni. Ona mnie zaprosiła, to znaczy, przy zamawianiu po prostu za mnie zapłaciła. Do tego też trzeba się przyzwyczaić. Potem poleźliśmy na kawę, rozsiedliśmy się, bo jeszcze były 2 godziny czasu do zamknięcia, a tu krzesła zaczynają składać. -- Nikogo prawie, że nie ma -- odpowiedział mi kelner na moje pytanie, o której zamykają. - Więc zamykamy za 15 minut. Poszliśmy więc z Chmurą na spacer do parku, rozmawiając o wszystkim i o niczym, o życiu. W parku zaczę

Czasami pomieszane

Coś jestem jakiś bez motywacji. Może to gorąco, może jutrzejsza wizyta u mechanika samochodowego, która mnie tak stresuje. Bo co w sumie muszę jeszcze zrobić? Z tym mechanikiem i sprzedać samochód. Czym ja się tak przejmuję? Nawet trening mi humoru nie poprawił. Widzę się na nagraniach, jak koślawo się poruszam. Coś myślę ostatnio o NB (narkotyk-B). Zerwałem z Nią kontakt, uważam, że bardzo dobrze, bo z kontaktem było mi jeszcze gorzej. Tak to już jest w tej mojej głowie, czasami jest po prostu pomieszane.

Moje mysie dziury, gra na własnych emocjach

Wczoraj byłem na paletkach. Przyszła X i graliśmy parę meczy. Byłem zły, że przegraliśmy z AiK. Gdy gram z X, jestem pospinany. Podoba mi się ona, choć wiem, że ma chłopaka i jest dużo za młoda. Ale co z tego, gdy coś w moich emocjach nie zwraca na to uwagi. W sumie, to mogłem więcej z nią porozmawiać, tak normalnie, w przerwach między grami, ale gadałem chyba tylko o badmintonie, bez sensu, a może z sensem. Nawet nie wiem, czy ona chętnie ze mną gra, bo trudno mi ją wyczuć. Myślę, że trochę lubi grać i tyle. Ani mniej, ani więcej, ale mój mózg, moje emocje szukają w niej oczywiście dziewczyny, uczuć i emocji. Napisałem potem maila do niej, że lubię z nią grać, ale nie wiem, czy ona lubi, bo nie wiem, co ona myśli. Nie wiem, czy ten mail miał sens, ale miałem ochotę go napisać. Uczucia do kogoś jak X, czy C (ze ścianki), to trochę jak chodzenie po krawędzi grani, w skalistych górach. Gdy człowiek się poślizgnie, to może kawałek polecieć. Z drugiej strony może mnie to trochę z tego mara

Controlled by fear

Dzisiaj czułem bardziej świadomie, jak mnie lęk ogarnia. Nie było to jakieś bardzo określone uczucie, tylko coś mnie jakby trzymało w miejscu i nie umiałem się za nic konkretnego zabrać. Nie wspominam tu o oczywistych fizycznych odczuciach, jak ściskanie w żołądku, czy nacisku na skronie. Przesiedziałem w domu, czytając, ale nie ucząc się, oglądając jakieś seriale po angielsku. "Cut to the chase", jak to się mówi. I oczywiście, myślałem dużo o NB (narkotyk B). Gdy do niej piszę, to mój lęk znika, po prostu jestem w innym świecie. Jak to z narkotykami bywa. Od poniedziałku idę znowu do pracy, będę codziennie 2 godziny na dojazd tracił, ale ileż to godzin straciłem w domu, nie robiąc nic. Jak będzie ładna pogoda, to przynajmniej będę trochę rowerem dojeżdżał. Narkotyk B, w ciąży, z innym facetem, a ja powtarzam ten sam schemat, czepiając się przeszłości, always trying to change myself, zawsze próbując samego siebie zmienić. Ale taki jestem, nie znaczy, że nie rozglądam się za i

Stanie na głowie

Poszedłem na jogę, no nie, na głowie nie staliśmy, ale robiliśmy świecę, między innymi. Nauczyciel jogi przestał się golić, ogoli się w kwietniu, powiedział, bo wtedy kończy swój kurs Kundalini jogi. W czasie kursu nie goli się. Mhmm, nawet mu z tą brodą do twarzy. Spotkałem kumpelkę ze ścianki, jak wychodziła z sali, więc poszła ze mną na jogę, czyli wróciła się. Znam jej chłopaka, bo się razem wspinają. Mnie coś głowa boli. Myślę dużo o NB (narkotyk B). NB jest w ciąży, a ja ciągle mam z nią kontakt. Nie wiem dlaczego, normalnie, to jak wbiję zęby w ścianę, to potrafię kontakt zerwać, ale z nią mi coś to nie wychodzi. "Nie chcesz", powiedziałaby moja siostra. Rano obudziłem się i wylegiwałem przez jakiś czas, czując w brzuchu lęk. To moje wewnętrzne dziecko, z którym czasami rozmawiam, ostatnio coraz częściej. Wydaje mi się, że mi to pomaga. Bo to tylko lęk, ten z przeszłości, mam kasę, mam w razie czego gdzie mieszkać, nawet mam kawałek działki. Ale lęk jest i mówię sobie,

F-day

Są lepsze i gorsze dni. Dzisiaj mam lekki kłopot zdrowotny, oprócz tego, co mnie czasami w boku boli. Może pójdę kiedyś do lekarza, ale w sumie, no, może pójdę. Byłem popływać, trochę jak stara dętka, ale potem weszła jakaś kobieta do basenu, dosyć atrakcyjna. Nawet próbowałem zagadywać, ale, to prawie terra incognita, nie wiem jak. Łatwiej mi się z dziećmi, czy z facetami gada, o niczym. Może się spinam, a może ta płeć tu jakaś taka, w Polsce łatwiej. W każdym razie wściekłem się, że potrzebuję prawie 50 sekund na 50 metrów, jak w miarę szybko płynę, i postanowiłem jak w bieganiu, trochę się wyżywać. Więc nie robiłem żadnych ćwiczonek do delfina, popływałem tak sobie, dla zabawy. 40 metrów kraulem, 40 delfinem, i tak z 5 razy. Człowiek się trochę może wyżyć. I przez tą jogę zaczynam znowu głową do kolan sięgać, lubię tak. Można położyć policzki na nogach, zamknąć oczy i po prostu tak sobie być. To ciekawe uczucie. L, moja współmieszkanka, zostawiła dużego pluszowego misia, którego jej

Dwa do tyłu

Coś wczoraj był jeden z tych dni, do tyłu. Bo mówi się, trzy kroki do przodu, dwa do tyłu. W sumie, to trudno mi zobaczyć to "do przodu", ale za to lepiej czuję te kroki do tyłu. Wczoraj nic nie zrobiłem. Udało mi się wyrwać samego siebie na basen. Bo wiem, że mi to dobrze robi. Ale jak się tak w domu siedzi, to człowiek sobie mówi "a po co", albo "ramię mnie boli, będzie jeszcze gorzej po basenie", albo "potrzebuję spokoju". Ale gdy jestem w wodzie, zanurzę głowę, to wiem, że warto było. Tym bardziej, że nie próbuję pływać na czas, ale tak sobie, po prostu. Na czas nie mogą, bo jest tylko 40 metrów, reszta jest oddzielona jako część dla niepływających. Czemu tego wzdłuż nie podzielą, tak, żeby był przynajmniej jeden pas dla pływających w kółko? I tak by tego pewnie nie upilnowali, ale muszę się zapytać. Ale ogólnie, to nie mam tam tradycji oddzielania pasa do pływania, temu trzeba uważać. Dzisiaj rano było mi smutno. To znaczy, bardziej smutno,

Praca jest drogą

--> Pracuję nad sobą i staram się otwierać ciemne szafy, bo wyczytałem, że tak można się pozbyć koszmarów i po prostu lepiej żyć. Wbiłem zęby w ścianę i zacząłem coś robić. Naprawdę? Tak dobrowolnie zacząłem się dogrzebywać, bo jestem inteligentny i chciałem znaleźć rozwiązanie? Oczywiście, że nie, bo moje lęki były silniejsze. Zaczęło się tak, że tęskniłem za kimś kiedyś i usłyszałem: -"Przyjedź tu, jakoś to będzie." Miałem jechać do innego kraju, nie mając wizy, gdy Ona, ona miała chłopaka, od parunastu lat i właśnie się w kimś innym zakochała, po tym, jak była we mnie zakochana. Ale tego ostatniego mi nie powiedziała, nawet wtedy, gdy leżeliśmy przytuleni, jeszcze spoceni, nocą na plaży. Odwiedziłem ją parę miesięcy wcześniej. "Jakoś się to załatwi"-stwierdziła któregoś dnia, gdy zacząłem się dopytywać, jak ona sobie mój przyjazd wyobraża. Obiecała mi parę miesięcy wcześniej, że wyjdzie za mnie za mąż, tak dla picu, gdy zajdzie potrzeba, żebym mógł zostać. Ale