Jak chłopek roztropek versus mafiosi i imam'y

Męczą mnie te moje lęki, uczucie zmęczenia, niepokój, ataki jakby senności, czy po prostu to wewnętrzne uczucie niepokoju. W sumie, to mam to prawie cały czas, chyba, że jestem na sporcie, czy czymś interesującym zajęty. Wtedy nie muszę się z tym niepokojem męczyć.
Staram się obserwować, co się ze mną dzieje, jak się to czuje, po części zrozumieć, jak to działa, że tak trudno mi się za wiele rzeczy zabrać. Gdy nic nie robię, wtedy przychodzi uczucie bezradności. Boję się chyba tej bezradności, tego, że będzie tak jak kiedyś. Choć może nie mam już takich fal gorąca, jak rok temu, ale z wieloma rzeczami sobie nie radzę.  Wczoraj pomyślałem sobie "co z tego, jakoś i tak sobie poradzę". Myślę, że coś w tym jest. Moje obawy nie mają realnych podstaw, bo jakoś sobie radzę, mimo tych stanów niepokoju. No właśnie, dlatego czuję się może bezradny, bo gdy mam te stany, to trudno mi się na czymś skoncentrować, trudniej pracować i poza tym, to boję się, że popełnię jakiś nieodwracalny błąd.
Wiem, błędy się popełnia, ale myślę, że boję się, że może być jak w przeszłości. Jakiś schemat zachowania, latami wyuczony, włącza się i trzeba dużo energii, żeby nad nim zapanować.

W Arabii Saudyjskiej znowu kogoś chcą ukarać chłostą. Odbija im. Normalnie, to dzielą tą chłostę na raty, bo facet, blogger, dostał 1000 uderzeń, a nawet 150 się nie przeżyje. W sumie, to cieszę się, że nie ma w europie prawa opartego na Starym Testamencie, o Koranie już nie mówię. Jak się nie oddziela religii od normalnego prawa, to potem są klocki. Bo wiadomo, religia nie ma wiele wspólnego z racjonalnością, a interpretacja książki, napisanej jakichś 1400 lat temu, może być dosyć płynna. Wiadomo, muzułmanie mówią, że czytają to w oryginale, tak, jakby się język w ciągu ponad 1000 lat wcale nie zmienił. To jakby opierać prawo na książkach ze średniowiecza.
Ten tekst ma tylko z 500 lat:
"Posłuchajcie, bracia miła,
Kcęć wam skorżyć krwawą głowę;
Usłyszycie moj zamętek,
Jen mi się zstał w Wielki Piątek"

Fakt, można wykumać o co chodzi, ale jakby ten tekst miał 1400 lat, to ciekawe, ile by się z niego zrozumiało. Tyle, że wiadomo, Koran jest cudowną książką, więc pewnie się też język arabski prze 1500 lat nie zmienił.
I ten wers też można by pewnie dzisiaj inaczej zinterpretować:
"Proścież Boga, wy miłe i żądne maciory,
By wam nad dziatkami nie były takie to pozory,
Jele ja nieboga ninie dziś zeźrzała"

(LAMENT ŚWIĘTOKRZYSKI z XV wieku ;)

Ale, wiadomo, nie chodzi tu o logikę, ale o niskie, czyli prymitywne instynkty, coś, co się rodzi w starej części mózgu, wspólnej z jaszczurkami. Co mówi "rozmnażaj się i niszcz wroga". Temu gwałcą 9-latki w imię religijnych racji. Każda wymówka jest dobra. I świat jest taki prosty, jak jakaś wyższa siła, choćby przywódca, czy fundamentalny katecheta, czy imam, powie, co robić i w którą stronę iść. Albo samemu kierować się tymi instynktami, znajdując sobie jakąś wymówkę. Bo po co komuś miliardy i walka o nie, czy miliony, do życia. Oligarchowie, mafiosi, fundamentaliści islamscy, czy inni, walczą, nie reflektując tego co robią. Pewnie nie zdając sobie z tego sprawy, że nie różnią się za bardzo od innych zwierząt, wróbli, szczurów, jaszczurek, czy innych królików. Mają po prostu większe możliwości techniczne, gromadzenia zapasów i lepsze narzędzia do walki. Ale stare móżdżki jaszczurek pozostają te same, kierując ich życiem.

Nic to, ja sobie walczę dalej, z moimi lękami, filozofując, jak chłopek roztropek, nad światem.

 

Komentarze

  1. Mam podobne przemyślenia na tematy prawa czy słuszności zachowań które zostały spisane tysiąc lat temu w zupełnie innych czasach ... religia oh szkoda gadać ... Islam to już w ogóle masakra, sekta jakaś która tylko swoich wyznawców szanuje... ogłupianie mas dalej trwa, jednak myślę że kiedyś ludzie się obudzą. Fajny wpis, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję :)
    Wiem, że religia wielu ludziom pomaga, ale jak z wieloma rzeczami, które wpływają na emocje, choćby z alkoholem, różne mogą być tego efekty. U jednego, alkohol oznacza lampkę wina do towarzystwa, a u drugiego uzależnienie i Korsakowa. Myślę, że jak się od rzeczywistości w religię ucieka, czy alkohol, to skutki są podobne, człowiek może zgłupieć i szkody narobić, sobie i innym.
    Na tej zasadzie działają pewnie ci "guru", czy religijni przywódcy. Mówią ludziom, którzy mają jakiś kłopot, jak mogą rozwiązać swoje problemy. Najczęściej jest to prosty sposób, w stylu
    "wierzcie w mojego Boga (supermoce, jak Scientology;), to znaczy, we mnie, bo jestem jego reprezentantem na ziemi i róbcie to, co On wam powiedział (to znaczy ja/moja interpretacja pism), wtedy będziecie szczęśliwi, tu, albo w przyszłym życiu. Tym bardziej, gdy dacie mi kasę, to znaczy na kościół, bo ja oczywiście Waszej kasy nie potrzebuję, a tylko Wam łaskę robię, że ją biorę,
    bo to tylko dla Waszego dobra, dla Waszego zbawienia." ;)
    W sumie, prosta piłka ;)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!