Codzienna walka, tak to już jest.

Walczę o każdą godzinę, w której nie uciekam. Mówię, o tych godzinach, gdy jestem w domu, czy w pracy. W pracy piję kawę, sporo kawy, to jakoś pomaga, dodaje odwagi, myślę sobie.
W domu piję mocną herbatę. To też pomaga, czasami. Najprościej jest leżeć na łóżku i oglądać seriale. Odkryłem nowe, stare, z Dr.Proton, z serialu Big Bang Theory. Mam nieczyste sumienie, że leżę na łóżku i życie ucieka, ale oglądając często po prostu jestem gdzie indziej.
Nie chcę uciekać, więc piję mocną herbatę, co czasami pomaga i próbuję przełamać tą niewidzialną barierę, czy ścianę. Mówię sobie, że nie chcą żyć życiem ludzi z seriali, chcę żyć swoim życiem. Czasami, jak wczoraj rano, czuję po prostu ciężar, na klatce piersiowej, trudniej mi się oddycha. Teraz czuję drobne dreszczyki, gorąca, czy nie wiem czego. Jakby moje nerwy były pod napięciem i się przegrzewały. To mocna herbata, już druga dzisiaj.
Idę zaraz na ściankę, sport pozwala mi wytchnąć trochę, chyba, że się za bardzo sportem stresuję, bo coś za bardzo chcę osiągnąć i nie wychodzi.

Codziennie walka, z tym, co kiedyś tam zostało wyuczone. Tak już jest. Myślę, że przyzwyczajam się do tej walki i do ćwiczeń, przygotować do potyczek z lękami.
Nikt inny tego za mnie, albo dla mnie nie zrobi.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!