Podobny, czy inny? A może tylko instankt samozachowawczy.

Spoglądanie w przeszłość, w której miało się problemy. Zależy, co człowiek przeżył. Zaangażowanie, krok do przodu, przezwyciężenie lęku, jest w niektórych sytuacjach na pewno pomocne. Tyle, że niektórzy ludzie, jak ja, muszą reflektować, właśnie przez schematy przeszłości. Można nauczyć się miłości, można nauczyć się nienawiści, albo nieczułości.
Ciekawe są wywiady z Kuklińskim, "The Iceman", był zawodowym mordercą mafii. Matka biła go kijem od miotły, czasami go na nim złamała, jak opowiadał. Jego ojciec zabił chyba jego brata, zrzucając go ze schodów, już dokładnie nie pamiętał. Ale w czasie wywiadu z nim wydaje się być normalny. On po prostu "nic nie czuł", jak mówił, za to przeżywał coś w rodzaju gwałtownej fali, wściekłości, czy czegoś. Widać to było, gdy reporter go zaczął krytykować. Ale mu przeszło i był w stanie o tym mówić. Uronił nawet łezkę, gdy powiedział, że źle się obchodził ze swoją rodziną. Szczerze mówiąc, to czasami łatwiej mi się z kimś takim personifikować, z kimś, kto jest po prostu inny, niż z ludźmi w sklepie mięsnym. Wiadomo, nie jestem zupełnie inny, ale wiem, jak się czuje, gdy człowiek prawie, że przestaje panować nad sobą. Kiedyś bałem się tego u mnie. Ma się wrażenie, że łatwo poddać się temu, człowiek staje się jakby marionetką. Jak na surfie, gdy przyjdzie duża fala. Można się pod nią schować, zanurkować, by się przez nią przebić,ale nie można się jej postawić, nie z deską przywiązaną do nogi.
Teraz wiem lepiej skąd się te fale u mnie brały, czasami była to też fala smutku, czy po prostu bólu.
I myślę, że czasami trudno jest ludziom zrozumieć, że można czuć inaczej. Jak ja nie potrafię zrozumieć, dlaczego ktoś "kochający" koty, czy psy, czy konie, spokojnie zajada wieprzowinę, czy inną zwierzynę, hodowaną często w paskudnych warunkach.  Wiadomo, niewolnictwo "zlikwidowano" dopiero w 1863, w sumie, było wygodne. I wiem, że ludzie, to nie zwierzęta, bo są czymś wyższym ;)
Boli mnie ramię po paletkąch, jutro idę tylko na workout i imprezę. Postaram się nie iść na paletki. Czasami łatwiej być samemu, niż starać się być kimś, kim się nie jest.
Wielu ludziom wydaje się, że "wiedzą", że "rozumieją", tylko dlatego, że sami czują, mają emocje. Nie potrafią sobie wyobrazić, że ktoś może być inny. Ale to trochę jak z mówieniem. To jakby ktoś kto mówi po Polsku, myślał, że skoro potrafi mówić, to każdego zrozumie. Niech spróbuje ze Szwedem. Przez chwilę przeszła mi przez głowę NB (narkotyk B), ale pozwoliłem tej myśli przepłynąć.
Siedzę przy biurku i walczę dalej. Może nie o szczęście, ale dla zasady. Jak Ronin. Nie opłaca mi się już umierać, mówię sobie, a może to tylko instynkt samozachowawczy?

Komentarze

  1. ja kocham zwierzęta, ale niektóre. uwielbiam koty, ptaki, szczury.. ale uwielbiam też wieprzowinę, kocham w ogóle jeść mięso! nie wiem czy to dziwne. Tak już jest na tym świecie, a swojego kota bym nie zjadła ;) gdzies w końcu przychodzi obojętnośc na tego typu sprawy. obojętni stają się drudzy ludzie to i sprawa zjadania zwierząt staje się bardzo poboczna.
    udanej imprezy ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!