Pozostaję w Europie

 Właśnie zwróciłem bilet do Australii. Stwierdziłem, że nie jest to teraz mój największy priorytet i wcale bym się nie cieszył, żebym tam jechał. To tylko stres.
Ten psychoterapeuta pokazał mi ćwiczenie, na podejmowanie decyzji. Bierze się dwie linki, idzie po jednej z nich i wyobraża jedną decyzję. Potem idzie po drugiej i wyobraża tą drugą decyzję. 

Mnie wychodziło, że mało mam radości w myśli o Australii, nie widzę się tam jakoś. Za to w Europie myślę o skończeniu książki. Gdybym miał tylko rok do życia, to nie chciałbym się teraz włóczyć gdzieś po Australijskich plażach, ale skończyć pisać. Nie wiem, dlaczego mi na tym zależy, ale zależy. To może trochę jak powrót do źródeł, bo kiedyś chciałem być muzykiem. Potem myślałem coś o pisaniu. A może nie ma sensu się nad tym zastanawiać dlaczego chcę coś napisać? Po prostu chcę i tyle. To jakby rozmowa z samym sobą, taka, której mi jakoś może brakuje.

Może jestem po prostu zmęczony. Choćby tym życiem na walizkach. Poza tym, to nie widziałem tego, żeby tam znowu mieszkać z mężem Australijki. Samemu też bym chyba nie chciał mieszkać? Interesujące, tyle jest różnych dróżek w mojej głowie. Co niewątpliwie lubię, to siedzieć na balkonie i czytać książkę o neurobiologii, wpatrując się czasami w chmury na niebie.


Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!