życie innych

Zmęczony jestem coś, takie mam dni. W nocy słabo spałem, nawet nie wiem dlaczego, może brakuje mi sportu? W poniedziałek nie poszedłem na paletki, bo miałem spore zakwasy po tym bouldern w niedzielę. Byłem w tej hali do bouldern z Blondi. Ona się kurcze lepiej wspina ode mnie, takie życie, ma silniejsze palce i lepsze poczucie równowagi, nie wspomnę już o porozciąganiu.
W każdym razie, to wczoraj też mi się nic nie chciało, ale poćwiczyłem krótko na desce do podciągania się. Powoli coś tam może wychodzi. Wymyślam sobie nowe ćwiczenia. To znaczy, nie są one nowe, bo cóż można nowego na desce z dziurami wymyślić, ale nowe dla mnie, bo nigdy ich nie robiłem. Staram się na przykład zmieniać uchwyt, bo jest ich parę na desce. Póki co, to robię tą najłatwiejszą wersję, gdy ręce są na tym samym poziomie.
Poza tym, to wczoraj znowu oglądałem zawody w bouldern. Mówili po japońsku, bo to akurat jakieś finały w Japonii były, ale ich nazwiska często są zapisywane za pomocą chińskich znaków. Oni mają taką mieszankę tych znaków.
W robocie piję dużo kawy, więc potem w domu padam na pysk. Ciekawe, kiedy mi się ta robota tutaj skończy.
Dzisiaj idę na paletki, trochę się poruszam. Staram się uruchomić moje prawe biodro, bo mnie boli i coś mi tam od pół roku strzyka. W sumie, to wiedziałem, że jestem tam pospinany, ale jakoś udawało mi się to ignorować. Teraz mnie to zaczyna wkurzać, tym bardziej, że do wspinaczki muszę być trochę porozciągany, a nie jestem. Trudno jest mi jednak coś robić w domu, po robocie, łatwiej walnąć się na łóżko i oglądać jakieś tam rzeczy na YT. Czasami łatwiej jest żyć życiem innych, niż swoim własnym.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!