Koniec z Blondi i zmęczenie

Tydzień temu, czy w sumie, to już będę dwa, Blondi zaprosiła mnie na kolację. W sumie, to mieliśmy się spotkać na kawie, gdzieś tam, ale wyszło, że u Niej i ona coś tam upichci. Zastanawiałem się już, jak się ten wieczór skończy, bo z Nią to nigdy nic nie wiadomo. Mogą zostać na noc, ale też mogę po prostu iść do domu, po zjedzeniu kolacji, jak dobry kolega.
Kolacja była dobra, coś tam gadaliśmy. Na koniec, przy kieliszku wina, które ona wyciągnęła, powiedziała, że poznała kogoś. Jeszcze tam parę detali dodała. Nawet nie wiem, czy mnie to bardzo zabolało, ale do przyjemności taka wypowiedź nie należy, bo Blondi mi na pewno bliska.
Pożegnałem się i popedałowałem rowerem do domu, ciemnymi uliczkami.
Wiadomo, ugryzło mnie to i gryzie nadal, z drugiej strony było to z Nią poplątane. Na ściance byliśmy dobrymi przyjaciółmi, tak samo, jak gdzieś jechaliśmy się wspinać, na dwa dni, ale jak ona gdzieś dłużej jechała, to raczej beze mnie. Jak ostatnio do Grecji. Nawet mi powiedziała, że nie chce, żebym jechał, bo za dużo ludzi będzie.
Więc teraz to przynajmniej wiadomo, że nie ma co czekać, aż coś się zmieni. Mnie to też blokowało, bo się mniej rozglądałem, bo niby był ktoś "bliski". W pewnym stopniu mi trochę ulżyło, mniej takiej wewnętrznej szarpaniny, czekania na to, kiedy Ona znowu się odezwie.

Zadzwoniła właśnie porąbana lokatorka. Ma znowu pleść w mieszkaniu. Kiedyś bym się tym bardziej przejął, teraz, jakoś tak, trochę się tym zdenerwowałem, ale, takie życie. Myślę, że ogólnie zastanawiam się może bardziej nad moim życiem, jak to dalej. Kiedyś było to o tyle prostsze, że chciałem się zabić, więc nie planowałem przyszłości. Teraz nie mam ochoty się zabić i kto wie, może pożyję jeszcze jakichś dziesięć, dwadzieścia lat, a może nawet trzydzieści, kto wie. Co zrobić z tym życiem? Wiadomo, jakiś samochód może mnie dzisiaj rozjechać, takich rzeczy nigdy się nie wie, ale długoterminowe planowanie nigdy nie należało do moich specjalności.

Kupiłem sobie parę książek. Może zrobię ich zdjęcie i tu wrzucę, choć z wrzucania zdjęć to nie jestem dobry.

Mimo wszystko, to jestem jakoś zmęczony ostatnio, możliwe, że ta sytuacja, ogarnianie swoich emocji, trochę wysiłku jednak kosztuje.

Komentarze

  1. Odpowiedzi
    1. O neurologii, w sumie. Neuroscience, czy jakoś tak, muszę tu zdjęcie wstawić, bo jedna jest po pierniku gruba ;o)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!