Oczekiwanie

Gdy mi smutno, albo dziwnie się czuję, albo za dużo kawy wypiję, to mam ochotę do NB (narkotyk B) napisać. To rzeczywiście jak z narkotykiem. Człowiekowi czegoś brakuje, czuje się smutny, bardziej podatny na zranienie (vulnerable) i wtedy ucieka do tego, co mu daje chwilowe ukojenie. Napisać do Niej, albo zjeść kawałek czekolady, strzelić sobie coś, żeby odwrócić uwagę od tego, co naprawdę boli, albo za czym się naprawdę tęskni. A chwilę potem, dłuższą, lub krótszą, przemija ten moment ekstazy i uczucie pustki, smutku, bólu, czy innych emocji, wraca. I co wtedy? Walka ze samym sobą, by nie sięgnąć po następną dawkę? Albo lepiej sobie powiedzieć, że akurat jest trudniej i przeczekać, próbując robić to, co się w tym momencie da, po prostu żyć? ;o)

Komentarze

  1. Czasami to mi jest głupio po raz kolejny sięgać po ten (znaczy mój) narkotyk. Bo wyjdę wtedy na nachalną, upierdliwą i nie wiadomo co jeszcze a wolałabym taka nie być bo przez to kiedyś zabraknie mi tego narkotyku!

    OdpowiedzUsuń
  2. Może to na tym polega problem z narkotykiem, my go potrzebujemy, a nie On(a) nas. Inaczej było by to partnerstwo. "Ale skoro ja Jej tak potrzebuję, to pewnie Ona mnie też. Na pewno." Szukanie samego siebie jest chyba trudniejsze, ale daje może więcej niezależności.

    OdpowiedzUsuń
  3. zabojcza-w-uwodzeniu12 maja 2009 11:27

    Właśnie mi uświadomiłeś, że i ja mam swój narkotyk. Taki, do którego codziennie pragnę napisać choć jedno zdanie (niekoniecznie po polsku, bo zawsze mi się wydaje, że wtedy ładniej i dwuznacznie brzmi)... czasami piszę, czasami nie. Gdy napiszę i nie uzyskam odpowiedzi jest mi źle, cholernie źle- wtedy to obiecuję sobie, że to był ostatni raz, że już nigdy więcej, ale potem okazuje się jak słabą osobą jestem, że wcale on nie musi odpisać, wystarczy, że napiszę tylko ja... i wtedy mi lepiej, by zaraz potem przekonać się, że "przedawkowałam"...

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozwiązanie jest takie: wystarczy chcieć. Albo: trzeba chcieć. Dodatek stanowi jeden przyjaciel, który Cię wysłucha, 5 artykułów na temat uzależnienia od osoby i tydzień wolnego na rozmyślanie. Sprawdzony przepis - przechodzi jak ręką odjął.

    OdpowiedzUsuń
  5. Moja siostra raz pali, a raz nie. Czasami przez miesiąc, czy dwa nie pali, czasami pali raz na tydzień. Chyba nie uzależnia się od nikotyny. Jedna moja znajoma nie potrafi zerwać. Trzeba jej pewnie do tego dużo więcej energii. Jak to jest z "narkotykami"?

    OdpowiedzUsuń
  6. Moim zdaniem wystarczy sobie zdać sprawę, że to nie jest miłość. Wyrzucić z głowy te platoniczne bzdury i romantyczność. I spojrzeć realnie..
    Podobieństwa z nikotynowym nałogiem są duże(przynajmniej w moim wypadku). Palę, bo lubię się zaciągać, wydmuchiwać dym, cały ten proces. Nikotyny nie lubię - drażni gardło.
    Z nim bylo tak samo - spotykałam się, bo lubilam, jak na mnie patrzył, jak do mnie mówił, jak mnie dotykał. Ale w obu przypadkach jedyne co zostawalo po zażyciu to gorycz.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!