Za oknem słońce, bywało gorzej

Tak, trochę się duszę. Po części to kawa, po części niepokój przed podróżą do Australii. Jak zwykle, trudno mi się zdecydować. Czy będzie mi tam lepiej, czy jest mi tutaj dobrze.
W sumie, to gdy się nie ucieka, to jest w pewnym sensie trudniej, bo trzeba podejmować decyzje i coś robić, a w pewnym sensie łatwiej, bo i tak te decyzje często trzeba podjąć.

Wczoraj ścianka, wlazłem nawet na jedną VII. Potem masaż z J. W sumie, taki nie do końca nagi, ale dobry dla mięśni i przyjemny. Ciekawe, czy się jeszcze kiedyś pomasujemy. Poza tym, to piszemy sobie coś przez smarta z NB (narkotyk-B). To z J, z którą kiedyś coś tam krótko miałem, dwa lata temu i z NB, to jakby ćwiczenie. Kiedyś inaczej reagowałem na wieści od NB. Teraz, jakoś mi trochę przeszło. Staram się być bliżej siebie, bliżej swojego wewnętrznego dziecka. Rano budzę się i czuję niepokój, w ciągu dnia coś mnie często lekko dusi, zapiera dech. Wtedy staram się po prostu oddychać i iść dalej. To tak, jakbym żył w obcym środowisku, czasami nieprzyjaznym, czasami ciepłym. Miło było siedzieć pod koniec z J i czuć jej nagie piersi. Tak po prostu siedzieliśmy, bo każde z nas pewnie potrzebowało takiego ciepła.

Na paletkach nawet coś mi szło, w sobotę. Kumpel A mnie na jakieś zawody zgłosił, dla zupełnych amatorów. Zauważyłem, że rzeczy, które ćwiczę, po jakimś czasie wychodzą. Niektóre techniki, jakby się utrwaliły.

Tak sobie myślę, że te lęki, to duszenie się, może nigdy do końca nie przejdzie, więc muszę się z tym jakoś zaaranżować, próbować z tym obchodzić, jak z jakąś chorobą. Bo PTSD, to w sumie rodzaj choroby.
Za oknem słońce, bywało gorzej ;)

Komentarze

  1. fajny tytuł :)
    może kiedyś tak nauczysz się obchodzić z własnymi lękami, że o nich zapomnisz? na zasadzie wprawy? :) pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj, tak- piekne słońce- nawet żyć się trochę chce;) To co z tą Australią? Lecisz? Jak coś, to wrzuć jakieś fajne zdjęcia kangurów;)
    Gratuluję zawodów! :) Mam nadzieję, że dasz znać jak Ci poszło. Zdolniacha:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję :)
    Pożyjemy, zobaczymy, tyle, że problem polega na tym, że czasami lęków nie czuje się bezpośrednio, ich działanie dostrzega się dopiero później.
    A niektóre po prostu się czuje, fizycznie, duszenie się i takie.
    Pożyjemy, zobaczymy, jak to dalej będzie.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Do Australii, to dopiero za parę miesięcy.
    Gratulujesz jakich zawodów? One dopiero chyba w maju gdzieś będą ;)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. No że będziesz startować- trzeba jakoś sobie radzić, żeby startować:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Fakt, coś tam sobie trzeba radzić, ale to dla zupełnych amatorów ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jedź ;)
    Ostatnio też się zastanawiałeś, a jednak później okazało się, że było warto ;)
    Z dziewczynami też coraz lepiej, więc może jesteś na dobrej drodze :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie chodzi mi o urlop w Australii, ale o wyjazd na parę lat, bo inaczej, to mi się australijska wiza do pracy skończy, jak tam ze dwa lata nie pobędę.
    Nie wiem, czy z dziewczynami lepiej, myślę, że tak samo, chociaż, może inaczej się to widzi, jak się moje notki czyta.
    Myślę, że ogólnie, to jakoś lepiej się czuję, choć trochę. Tak mi się wydaje, ale nie jestem pewny.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!