A życie płynie dalej, trochę jak rodzaj gry

Coś śpiący jestem. Wczoraj musiałem zostać dłużej na paletkach, bo mnie jeszcze prowadzący o zastępstwo poprosił. Potem, w domu, chciałem jeszcze obejrzeć relację z mistrzostw w szachach. Nie, żeby mnie szachy tak specjalnie interesowały, ale facet fajnie opowiada. Rano o 6.30, wpadł kawałek rodziny, bo akurat jest przejazdem. Wiedziałem, może dlatego też, trochę niespokojnie spałem. Zresztą, znowu się coś pociłem. Tak bywa.
Dzisiaj ścianka. Czasami myślę o NB (narkotyk-B), nie wiem dlaczego.
Wczoraj było mi smutno, rano też. Może dlatego, że jedna ex napisała, że spodziewa się drugiego dziecka, może dlatego, że na paletkach cienko mi szło, może dlatego, że moje życie jest w miarę puste, bo nie udaje mi się tak żyć, jakbym chciał. Nie, żebym dokładnie wiedział, jak chcę żyć, ale czasami mam trudności z prostymi rzeczami, co jest wkurzające. Do dzisiaj nie zrobiłem porządku z drugą lodówką, którą mam w kuchni, albo nie wyrzuciłem starej elektroniki. W dodatku stresuje mnie myśl, że za pół roku jadę do Australii, kto wie, na jak długo. Bo w sumie, to nawet nie wiem, czy bym stamtąd chciał wrócić. Tu czuję się tak sobie, ale w miarę, w miarę bezpiecznie.
Czasami przechodzi mi przez głowę myśl o samobójstwie. Taki sobie refleks, bo nie myślę o tym poważnie. Nie jest mi już tak źle jak kiedyś, życie nie ma w tym momencie takich ostrych kantów, jak kiedyś. Nie zgina mnie ból, ten w głowie. Czasami czuję smutek, często lęk. W sumie, to przyzwyczaiłem się nawet trochę do aftów ;)
Nie lubię tego uczucia, jak zaczynam się dusić i trudno mi cokolwiek sensownego robić. Ale, myślę, że czasami jest lepiej. Chciałbym wiele zrobić, ale nie umiem się zabrać, a może mi się nie chce. Wiem, że czasami, gdy myślę, żeby się za coś zabrać, to czuję ten nacisk na klatce piersiowej, albo coś w rodzaju dreszczyków. Czasami miesza mi się trochę w głowie, trudno mi się skoncentrować. Ale teraz piję kawę, którąś z kolei dzisiaj.
Złości mnie, że mi tak powoli chiński idzie, ale, szczerze mówiąc, nie uczę się go prawie nigdy w domu. W domu, uciekam przed sobą samym, przed moimi lękami, przed czymś, co jest trudne do zdefiniowania. Włączam radio, to trochę pomaga, oglądam jakiś głupi serial, albo paletki, albo jakiś reportaż. Czasami stać mnie na to, żeby zatrzymać odtwarzacz i po prostu być. Wtedy coś w mojej głowie mówi mi, żebym pograł na telefonie, albo zaczął znowu oglądać coś na komputerze. To trochę jak z nikotyną. Człowiek próbuje niepokój zablokować czymś innym. To jak nawyk, który wywołuje niepokój, aż zostanie zaspokojony.
Czasami, gdy napiję się herbaty, takiej, koloru kawy, bo to Assam, czuję przypływ energii i ćwiczę trochę na paletki, czy na gitarze, czy sprzątam. Myślę, że wtedy na chwilę wyskakuję z tej klatki, w której siedzę. Mój organizm nie rozpoznaje rodzajów adrenaliny. Lęk, to adrenalina, kawa też. Głowie się to pomiesza i nie wie, co lęk, co kofeina, kto wie.
Idę dzisiaj na ściankę, z S. Ona się już dawno nie wspinała, pewnie będzie na ludzie, bo nie mam ochoty się wysilać, tym bardziej, że mam lekkie zakwasy, bo grałem przez 3 dni pod rząd w paletki. Za oknem słońce, a życie płynie dalej, trochę jak rodzaj gry.

Komentarze

  1. czyli jednak Australia...:) Tam świeci więcej słońca, więc człowiek od razu na starcie dostaje w zestawie odrobinę więcej endorfin i chęci do życia...:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeszcze zobaczę z tą Australią, a zastanawiam się już od ponad 5 lat ;)
    Zimą jest tam chłodno, no, może jak tutaj wiosną ;) To też pewnie zależy gdzie, w innych częściach jest tam podobno śnieg.
    Jak jest bardzo gorąco, to też się nie zawsze cokolwiek chce. Nie można się w ciągu dnia na przykład wspinać, bo skała za gorąca. Ale mam ochotę tam z rok, czy pół roku pomieszkać, żeby zobaczyć, jak to jest.
    Wiadomo, myśl o wyjeździe mnie stresuje, ale myślę, że wielu "normalnych" ludzi też by stresowała.

    OdpowiedzUsuń
  3. To trzymam kciuki:) A wspinać to się chyba nawet można po południu, jak już gorące powietrze zacznie opadać:)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!