Szukanie wyjścia z klatki i weekendowe depresje

Czasami rano, gdy się budzę, to czuję, jak coś we mnie chce uciec, może przed rzeczywistością, czy cholera wie, może to przeszłość znowu przychodzi. Wtedy trudno się poderwać, coś zrobić, szczególnie w weekend. A jednocześnie, nie mam ochoty tak leżeć, pozwolić, żeby czas i życie przepływało, bez mojego wpływu na nie. Czasami pomaga herbata, czasami muszę na ściankę, bo jestem umówiony.
Możliwe, że po prostu brakuje mi kogoś bliskiego, ale z drugiej strony wiem, że czasami to wcale nie pomagało, a nawet było gorzej. Bo ile można się tulić do kogoś, ucieczka, to ucieczka.
Niepokoi mnie myśl o Australii, zastanawiam się, po co tam chcę iść i na jak długo. Zostawić to tu wszystko i iść w nieznane? A z drugiej strony, to jeśli jest mi tu przez większość czasu źle, to dlaczego nie spróbować czegoś innego. Zawsze miałem w sobie te dwie siły, jedna, by uciec, by zostać tam, gdzie jestem i druga, by szukać czegoś nowego, może po prostu wyjścia z tej klatki, choćby czasami na oślep.

Komentarze

  1. Lęki...
    Przed lękami nie da się uciec. Nie fizycznie. Kilometry nie zrobią na nich wrażenie, bo one będą zawsze z Tobą. W Twojej głowie. Możesz im przeciwstawić się jedynie psychicznie.
    Może uważasz, że znalezienie bliskiej osoby to ucieczka, ja jednak życzę Ci tego :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Australia...? Czasem o niej marzę. Tam może być zupełnie inne życie...:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ano, to właśnie to, co piszę, że nie da się uciec przed czymś, co jest w głowie ;)
    Nie uważam, że znalezienie bliskiej osoby to ucieczka, ale, że często ucieka się w "zakochanie się", czy coś.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Też uważam, że życie w Australii jest inne, ale nie wiem, na ile inne.
    Dlaczego marzysz o Australii, byłaś już tam, czy z tego, co na filmach widziałaś?

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie, nie byłam, ale dużo słyszałam. Trochę czytałam. Na pewno jest inaczej- jest daleko od Europy a pięknie. Nie jest jeszcze taka "zarażona" życiem europejskim, tempem europejskim, pieniądzem europejskim... Tak myślę. A może bardziej marzę....

    OdpowiedzUsuń
  6. Myślę, że Australia nie jest zarażona pieniądzem europejskim, ale amerykańskim, czy azjatyckim ;)
    Fakt, ludzie żyją pewnie trochę spokojniej i bardziej wyluzowanie. To znaczy na przykład też, że łazienki nie są tak luksusowe, jak w Europie. Tyle odpicowanych mieszkań jak w Niemczech czy w Polsce, to aż tak wiele chyba tam nie ma. Ja się obracałem w kręgach wspinaczy, czy turystów górskich. Ci zwracają może większą uwagę na dobry sprzęt, niż na to, żeby nie było nigdzie kurzu w domu ;)
    Byłem też u fryzjera, koło supermarketu, młody chłopak mnie strzygł, taki super mały salonik, ale atmosfera może jak w Polsce gdzieś xx lat temu w małym miasteczku. Trochę, jak ze starych włoskich filmów.
    Australia, to w sumie wyspa i czasami się to chyba czuje.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!