NB po raz któryś

Nawiązałem ostatnio kontakt, przez smsy,  z NB (narkotyk-B). Dzieli nas około tysiąca kilometrów. Sprawdziłem, w sumie, to myślałem, że jest dalej. To taki balon testujący. Chcę zobaczyć, jak będę się czuł, bo jest to jednak nierozwiązany węzeł w mojej głowie.
Zaczęło się od tego, że złożyłem jej życzenia noworoczne. Podziękowała, odpisała, że miała nie najlepszy rok. Zapytała co u mnie. Odpowiedziałem, że nic nowego. W jednym z krótkich smsów, które wymieniliśmy napisałem też, że nie mam zamiaru ani się kłócić, a nie dyskutować, bo życie jest za krótkie na to.
To trochę jak gra w szachy. Chciała, żebym napisał co u mnie, bo jest bardzo ciekawa. Pomyślałem sobie na to "aha, naraz jest ciekawa". Nie chciało mi się już wieczorem odpisywać, tym bardziej, że zacząłem się zastanawiać, co jej napisać. Czy coś kombinować, w stylu, próbować coś jej powiedzieć, nawet nie wiem co. Zapytała na drugi dzień, czy to, że nie mam zamiaru się kłócić i dyskutować, oznacza, że nie mam zamiaru z nią rozmawiać. Zaprzeczyłem.
Taka rozmowa przez smsy ma swoje dobre strony. Mogę być na odległość i próbować kontrolować swoje emocje. Staram się pisać smsy w miarę na zasadzie 1-1, czyli ona coś napisze, ja coś odpiszę. Kiedyś pisałem za dużo smsów na raz, nie czekając na odpowiedź.
Napisała, że się rozwiodła i parę innych rzeczy.
Zauważyłem, że ten kontakt wzbudza we mnie mniej emocji niż kiedyś. Ale nie mam ochoty z nią przez telefon rozmawiać. Jak ona to zaproponuje, czy zadzwoni, to pewnie się zgodzę, ale może nie dojdzie do tego. Nie wiem, czy mam w tym momencie ochotę na huśtawkę emocji. Mam akurat inne problemy na głowie. Nie staram się też uciekać myślami do niej, raczej rozmawiam z moim wewnętrznym dzieckiem.
Napisałem jej też, że mam fajnych przyjaciół, że w grupie jest Japonka. Chciała wiedzieć, czy ta Japonka jest jakaś szczególna. "Nie".

Wczoraj wieczorem napiłem się kawy, by siąść do papierów, które musiałem jeszcze uporządkować i paru spraw, na które nie mam ochoty, konfrontacje z jedną kobietą, która mnie chyba trochę wykorzystuje, takie mam wrażenie, a przynajmniej moją uprzejmość. Bez kawy, czy herbaty, czyli kofeiny, adrenaliny, trudno mi się zabrać. Czuję niepokój, coś trzyma mnie za klatkę piersiową, mówi bezgłośnie "nie ruszaj się, nic nie rób".
Udało mi się z tymi papierami i byłem zadowolony. To zawsze jakiś mały krok, jakieś potwierdzenie tego, że nie jestem bezradny. że moje lęki nie do końca mnie kontrolują.
W sobotę byłem na małej imprezie, z ludźmi z paletek. Oni zostali dłużej, ja się zmyłem koło północy, bo chciałem się iść wspinać w niedzielę. Kiedyś wspinałem się bardziej na wędkę, teraz raczej tego nie robię. Próbowałem przejść jedną VIII-, ale muszę ją jeszcze poćwiczyć, bo parę razy siadałem w linę. W dodatku odezwała się znowu moja kontuzja nogi, taka, ze środy, która pojawiła się znowu w sobotę. Wiem, uprawiam sport codziennie.

Jedna z partnerek ze ścianki, D, nagle stała się jakby zazdrosna, czy coś, czy chodziło jej o to, że nikt jej nie traktuje poważnie. Ona ma zresztą podobne kłopoty w pracy. Skarży się, że nikt nie docenia tego, że one tak ciężko pracuje. Mnie zarzuciła, że wolę się z blondynkami wspinać, niż z nią, że jestem powierzchowny. Pokazałem jej smsy wspólnej kumpelce, z którą ona się najczęściej wspina. Przynajmniej wiedziałem, że to nie mnie odbiło, ale D. Nie jestem jej terapeutą. D jest czasami skryta, niby cicha, ale często czuje się napięcie. Czasami wybuchnie, ale przeważnie tylko nic nie mówi i nie przychodzi się wspinać, wynajdując wymówki.Tyle, że to nie mój problem.

Chińska muzyka jakoś mi pomaga, chińskie piosenki, nawet nie wiem dlaczego. Może dlatego, że są ładne i emocjonalne?
Ciekawe, kiedy NB się znowu odezwie.

Walczę codziennie, raz wygrywam, raz przegrywam, ale, tak już po prostu jest.

Komentarze

  1. Codziennie uprawiasz sport...? Matko, podziwiam. Ale domyślam się, że jest to lek na całe zło?

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że na sporcie mogę się fajnie wyżyć, są mili ludzie i często zapominam o całym świecie. Jak człowiek próbuje się skoncentrować, na przykład na trudniejszej drodze, to nie myśli o niczym innym, tylko, żeby nie polecieć i jak dojść do następnego chwytu :) A jak ubezpiecza, to wkoło jest pełno miłych dla oka dziewczyn. Podobnie z paletkami ;)
    Jakbym miał tak na siłownię chodzić, to bym się pewnie zanudził. Każdy lubi coś innego :)

    OdpowiedzUsuń
  3. każdy z nas codziennie musi stoczyć z czymś walkę. czasami to inni ludzie, czasami praca, domowe obowiązki, dzieci, związek, albo my sami.
    A NB zapytała o Japonkę... myślisz, że to coś w rodzaju zazdrości?
    Kobiety niepotrzebnie wszystko analizują. mi samej to często przeszkadza.

    OdpowiedzUsuń
  4. Niebezpieczna ta korespondencja. Mozesz wpakowac sie w niezle emocjonalne tarapaty :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Ano, coś w tym jest, że każdy musi codziennie stoczyć walkę :) Fajnie to zabrzmiało walka: "domowe obowiązki, dzieci" ;)
    Możliwe, że to coś w rodzaju zazdrości, albo po prostu ciekawość. Bo w sumie, to nie wiem, co ona ma do mnie.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mogę, ale niekoniecznie, jak widać na załączonym obrazku, na razie ;) NB znam już od lat, a jak i tak ją mam gdzieś w głowie, to mogę próbować się z tym zmierzyć. Póki co, to nie jest źle. Lata leczą rany ;) ja też się zmieniłem, dlatego interesuje mnie, jak na kontakt z nią reaguję :)

    OdpowiedzUsuń
  7. No, trzymam kciuki, zeby Cie nie wciągnęło.

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziękuję :)
    Eh, pożyjemy, zobaczymy, jak z moim uzależnieniem.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!