Ucząc się nowych schematów myślenia i emocji

Coś mi się ostatnio nie chce tu pisać. Może to zmęczenie, może po prostu chcę mieć święty spokój, może lęki. Z lękami, tymi z przeszłości, to taki problem, że trudno je odróżnić o tych z teraźniejszości. Bo wiadomo, niektórych rzeczy należy się obawiać, jak na przykład chodzeniu po balustradzie mostu. Ale wtedy, to bardziej strach, niż lęk.
W każdym razie, gdy pomyślę o tym, że mam coś zrobić, to czasami zaczyna mnie coś dusić. Gdy myślę o wyjeździe do Australii, to też mnie czasami coś dusi, a czasami nie. Może zależy to od ilości kofeiny we krwi.
Ogólnie, to po prostu muszę iść do przodu, wiedząc, że moje wyuczone, te lękowe, schematy, włączają się, mówiąc mi "nie ma sensu", "nie da się", albo nic nie mówiąc, tylko dusząc mnie i szukając wymówek. Jak ktoś to powiedział, nikt nie zna Ciebie tak dobrze, jak Twój własny mózg. W tym przypadku chodziło o przykład lęku, który się wzmagał i który ktoś sobie racjonalizował. To znaczy, zamiast powiedzieć "boję się chodzić tą ulicą, bo tam za płotem wielki pies", ktoś szedł dłuższą drogą, mówiąc na przykład "ta droga jest dużo ładniejsza", albo "tu nie ma tylu przechodniów/samochodów". Tak sobie zawsze można coś wykumać, żeby nie musieć się ze swoimi lękami zmierzyć. Myślę, że każdy tak robi, nie zdając sobie z tego sprawy.
Ja sobie z pewnych rzeczy zdaję sprawę, bo są one tak oczywiste, że po prostu, wiadomo. Z innych pewnie sobie nie zdaję sprawy. Tyle, że wiedzieć o czymś i umieć się temu przeciwstawić, to dwie różne rzeczy.

Dzisiaj byłem na ściance. Pełno ładnych dziewczyn, co mi uświadamia, jak zwykle, że jestem sam, i dlatego jestem do kitu. Nie, nie do końca tak myślę, bo wiem, że nawet jak z kimś byłem, to nie zawsze było mi lepiej, a przeważnie gorzej. Chociaż, może bardziej szedłem do przodu? Nie wiem. Bardziej się dusiłem, to na pewno.
W każdym razie, na ściance było fajnie. Nawet przeszedłem dwie drogi, na których czasami musiałem siadać, albo które wydawały mi się trudniejsze. Próbowałem, jako ostatnią wleźć na jedną 7+, ale nie dałem rady. Ogólnie, to wspinam się tylko na 7-kach, bo na 6-ki szkoda mi czasu. To znaczy, na rozgrzewkę jaką 5+, i potem 7-ki, które są zresztą po prostu ciekawsze. Kiedyś bałem się tych 7-ek, teraz, jak wiem, że większość 7- to przejdę, przynajmniej w tej hali, to mnie one już tak nie stresują.

Wczoraj cały dzień paletki. Od 14 do 16 i od 18 do 21.15, wiem, bo oficjalnie kończą się one wcześniej, ale mogliśmy trochę dłużej zostać. Grałem przeciwko Chińce-X i jej chłopakowi. Połowę wygraliśmy, z A, połowę przegraliśmy, ale nie ścinałem, w sumie, nie wiem dlaczego. Nie chciałem odstrzelić X, a poza tym, tak było ciekawiej.

Walczę codziennie, rano, gdy budzę się i nic nie ma sensu, w południe, gdy mam ochoty uciec, nawet nie wiem dokąd, i wieczorem, gdy mnie czasami bezsens, czy samotność i smutek łapie. Łatwo uciec w seriale, czy inny internet, ale staram się wtedy wypić herbatę i siąść do komputera. Nie wiem dokąd dojdę, staram sobie nie stawiać nierealnych celi, po prostu walczę, trenując mój mózg, ucząc się nowych schematów myślenia i emocji.

Komentarze

  1. Mnie też czasem łapie taki bezsens. Zastanawiam się kiedy człowiek znajduje sens... Podobno wtedy, gdy pomaga się innym lub posiada się swoje potomstwo (tak odnośnie zwierząt :-P ). Jak ten sens znajdziesz, to daj znać :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Też myślę, że jak się ma potomstwo, to część ludzi żyje "dla dzieci", bo to w sumie, biologicznie, sens życia. Są dumni ze swoich dzieci, posadzą jeszcze drzewo i sprawa załatwiona. Nad czym się tu jeszcze zastanawiać ;)
    Albo życie dla pasji :) Ale, i tak myślę, że ludzie po prostu żyją, mając w swoim życiu mniej lub bardziej sensowne momenty ;)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja to nie wiem jak ludzie żyją bez pasji... bez potomstwa... Wegetują. Tragedia.

    OdpowiedzUsuń
  4. Czy ja wiem, czy wegetują, po prostu żyją. Ci samotni szukają partnera, albo pocieszenia w piwie, winie, czy słodyczach, Ci inni, albo coś tam mają, albo oglądają telewizję ;)
    W sumie, to czy drzewa wegetują? Nie wiemy ;) Wiadomo, człowiek ma jakiś tam wybór, może próbować kierować swoim zachowaniem, gdy nie ma ani potomstwa, ani pasji, ani jakiejś pasji.
    Myślę, że gorsi są tacy, którym niektóre rzeczy odbijają i mordują innych, masowo, czy wykorzystują,
    nie wiedząc, że zbieranie milionów, to tylko ich instynkt, lekko wypaczony ;)
    Wiele ludzi uważa "jestem jaki jestem", nie zdając sobie z tego sprawy, że po części "jestem, jakim mnie otoczenie wychowało i jakim mnie DNA kieruje" ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!