W którą stronę iść?

Coś ostatnio myślę znowu trochę o NB (narkotyk-B). Nie wiem dlaczego, może przez to, że wiem, że się rozwiodła, może to ta szara pogoda, a może rozmowa z jej ojcem. A może po prostu jakieś romantyczne komedie, które obejrzałem. Próbuję się otrząsnąć jak pies, z tych myśli. Czasami mi to wychodzi, czasami nie.

Gdy myślę sobie, że moje życie nie ma sensu, że nic nie ma sensu, to nie chce mi się nic robić. Nic dziwnego. Czasami udaje mi się to przełamać, czasami nie. Podobnie jak i lęki.
Wczoraj byłem na ściance, z J. Na ściance było parę, czy nawet sporo atrakcyjnych dziewczyn, ale młodych, już w sumie, to jestem powoli stary. J wspina się bardzo fajnie, ma chyba dobrą technikę, szczególnie w jakichś rogach, gdzie nie trzeba tyle siły w łapach. Ja próbowałem innej VIII-, zaraz koło tej fioletowej, której w ogóle nie dałem rady przejść, to znaczy, ostatnich dwóch metrów. Ta inna, zielona VIII- była łatwiejsza. Wszyscy mówili, że fioletowa, to VIII, jeśli zielona jest VIII-. (Te z minusem są łatwiejsze, te z plusem, trudniejsze.) Powoli zaczynam się coś tam wspinać na tych VII-kach, ale jeszcze słabo. J jest seksy, tym bardziej, że już kiedyś byliśmy bliżej. Jak wracaliśmy, to powiedziała, że plecy czuje. Ja na to, że mógłbym jej masaż zrobić, ona, że jak co, to z wzajemnością. Może się następnym razem, po ściance, pomasujemy, pożyjemy, zobaczymy.

W tym jednym klubie sportowym była próba Kung-Fu. Polazłem na to i teraz mam zakwasy w nogach. Może to wprowadzą, to pochodzę, tym bardziej, że prowadzący nie odgrywał wszystkowiedzącego, ale fajnie pokazywał i tłumaczył. Brakuje mi trochę sztuk walki.

Jestem zmęczony, bo muszę się z jedną babą trochę użerać, nie da się z nią dogadać. To w sumie takie prywatno-zawodowe kontakty. Bez sensu. Ona cały czas coś kombinuje, a potem się dziwi, że ktoś coś do niej ma.
A zmęczony jestem, bo obudziłem się o 4.30 i myślałem o tym, nie mogąc zasnąć. Wczoraj wieczorem obejrzałem jeszcze jedną chińską komedię, romantyczną. W sumie, to była fajna, ale obudziła we mnie tęsknotę za kimś bliskim.

Po prostu idę dalej, próbując przeskoczyć przez te bariery na mojej drodze, czasami mając wrażenie, że idę po kolana w roztopionym asfalcie, czasami, po biodra, a czasami, że idę po normalnej drodze. Raz jest lepiej, raz gorzej, czasami nie wiem, w którą stronę iść, ale, próbuję dalej, bo co innego mi w sumie pozostało ;)

Komentarze

  1. Nie oglądaj filmów romantycznych! ;) Ja też przestałam, bo nie ma sensu popłakiwać sobie po nich;) tzn. ja popłakiwałam, bo baba jestem;)
    A wspomnienia o przeszłości mogą czasem bardzo sponiewierać człowieka....

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja nie popłakuję, a przynajmniej rzadko :P Ale masz pewnie rację, że nie ma co przesadzać z takimi filmami, jak się je ogląda samemu ;) Choć ten był nawet ciekawy ( "Finding Mr. Right", czyli "Beijing Meets Seattle").
    Mnie w sumie, to te wspomnienia o NB tak bardzo nie poniewierają, bo staram się trzymać dystans. Ale wiem, że mogą, bo już nie raz przez to przeszedłem.
    Przez moment pomyślałem sobie, czy by do NB SMSa czy maila nie napisać, ale potem, że to tylko wzmacnianie uzależnienia, że wtedy znowu jakiś schemat się włączy i zacznie sobie coś układać, że może coś z tego jednak będzie ;) Nie mam na to ochoty, dlatego wolę się, jak już, to tutaj za kimś rozglądać.

    OdpowiedzUsuń
  3. A znasz takie przysłowie ( chińskie nie jest, ale myslę, że znasz ;))- "Dwa razy nie wchodzi się do tej samej rzeki" ? ;) Cholernie mocno trzymam się tego przysłowia i na zdrowie mi to wychodzi ;) POLECAM;)

    OdpowiedzUsuń
  4. że zacytuję : http://f.kafeteria.pl/temat_s.php?id_p=4594992
    "Heraklit z (Efezu) ... był przekonany o zmienności i zjawiskowości rzeczy w przyrodzie. Ów obraz zmienności stanowiła dla niego rzeka. Głosił, że wszystko płynie („Panta rhei), że nic nie trwa i nie stoi w miejscu oraz że „niepodobna wstąpić dwukrotnie do tej samej rzeki, bo już inne napłynęły do niej wody.
    I taki jest właśnie sens Heraklitowych słów Niepodobna wstąpić dwukrotnie do tej samej rzeki, przerobionych u nas na Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki rzeka nigdy nie jest taka sama, gdyż ciągle się zmienia, płynąc. W owym sformułowaniu chodzi więc o rzekę i tylko o nią, a nie o nas, o to, czy mamy do niej wejść drugi raz czy nie."
    On też powiedział "panta rei", czyli, wszystko płynie ;)

    Ale rozumiem, co masz na myśli ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Haha... nie spodziewałam się, że zejdziemy aż na filozofię starożytnej Grecji (chłopaki mieli dużo czasu na rozmyślanie nad sensem życia... Chociaż biorąc pod uwagę temperatury tam panujące, to nie dziwię się, że z tego upału niektórzy mętlik tworzyli a nie myśl ;) ) Ale faktycznie- raczej miałam na myśli nasze zwykłe polskie tłumaczenie przysłowia ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. ja oglądałam ostatnio film romantyczny. może nawet trochę dramat to był. nie wiem. w każdym razie byłam potem mocno rozstrojona. ale chyba trochę pozytywnie. chcialo mi się płakać, tęsknić za czymś nienazwanym. i bardzo chciałam czuć się piękna, jak pani z filmu. i bardzo wiele myśli i słów kłębiło się w głowie.
    ale to, co napisałeś odzwierciedla bardzo mocno: obudziła we mnie tęsknotę za kimś bliskim. no no. bardzo bardzo.

    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Myślę, że czasami to może też dobrze zrobić, trochę człowieka poruszy, jak się człek robi jak omszały kamień ;) Mnie coś akurat smutno, nie wiem dlaczego, może to zmęczenie, może wspomnienie o NB. Nie byłby to Narkotyk-B, gdyby nie działał jak narkotyk, trochę odurzająco, na samą myśl o nim. Ale z drugiej strony, to wiem, że mi przejdzie. Słucham chińskiej muzyki, to mi jakoś pomaga :)
    To może slogan, ale dla mnie dużo piękności jest też w kimś, choć oczywiście, ten ktoś musi mi się jakoś podobać ;)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Na tym filmie, to akurat było trochę inaczej, ale nie chcę psuć efektu, opowiadając o nim. Uważam, że był fajny :)

    OdpowiedzUsuń
  9. masz na myśli, że dużo piękności jest w kimś, kto jest bliski? (:

    OdpowiedzUsuń
  10. mam wrażenie, że ma niczego bardziej zgubnego niż komedie romantyczne. jakieś smutne romansidła to jeszcze, ale komedie rom. mają to do siebie, że człowiek bez tej drugiej połówki czuje po nich pustkę i tęsknotę za tą niespotkaną jeszcze drugą połówką, a człowiek zakochany pogrąża się w swojej miłości na jakiś czas zauroczony miłością głównych bohaterów. ale ja oczywiście się nimi faszeruję najczęściej jak mogę.
    co poczułeś, gdy dowiedziałęs sie, ze ona sie rozwiodla? tamta notka bez nb. ta juz tak. to rzeczywiscie narkotyk ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Smutnych romansideł, to w ogóle nie oglądam ;) Komedie romantyczne mogą mieć też pozytywny wpływ, gdy człowiek przestaje wierzyć, że kogoś jeszcze spotka ;) Ogólnie, to wiadomo, że tłumimy część emocji, bo chciało by się z kimś być. Człowiek, to zwierzę stadne, w odróżnieniu od niedźwiedzia brunatnego ;)
    W pierwszym momencie, to nic specjalnego nie poczułem, bo coś takie miałem wrażenie, że oni się rozchodzą, nie wiem już, dlaczego. Może coś usłyszałem od jej ojca, nie wiem. Ale wiadomo, taka informacja powoduje, że jakiś schemat w mózgu się budzi i zaczyna fantazjować ;) Tyle, że ja mam sporo różnych schematów w głowie, więc się tym za bardzo nie przejmuję. A zakochanie, czy jakieś tam inne uzależnienia, to po prostu reakcje w stylu marchewki i kija. Niektóre są pewnie dobre, jak coś z tego wychodzi, a niektóre powodują, że człowiekowi gorzej. Takie życie ;)
    A ten film był ciekawy, bo w sumie nigdy o tym nie myślałem, że Chinki jadą za granicę, żeby urodzić dziecko, bo mają tą politykę "jednego dziecka". I "pannie", czyli niezamężnej, nie wolno chyba mieć dzieci, tak wynikało z tego filmu.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!