Za oknem słońce

Za oknem słońce, już dawno go nie było. Wczoraj byłem na moim ulubionym treningu. No właśnie, na treningu można się wyluzować, po prostu biega się, robi ćwiczenie, można się pośmiać i zapomnieć o wszystkim. Skupić tylko na ćwiczeniu, na lotce, na krokach, czy na trochę czasami zmęczonych mięśniach. życie jest w takich momentach proste, wiadomo, co się w ciągu paru następnych minut, albo godziny będzie robiło. Uważałem tylko, żeby moja kontuzja się nie odezwała, ale spoko.

NB (narkotyk B) się nie odezwała. Nie wiem, czy coś do niej napisać. W sumie, to nie wiem specjalnie po co. Ani to mojego lęku nie stłumi, ani nic w tym momencie w moim życiu nie zmieni, więc po co?
W sumie, to co mam się przejmować dziewczyną, czy kobietą, z dzieckiem, która nie wiadomo, czy w ogóle coś ode mnie chce i która jest z 1000 kilometrów dalej. Wolę żyć swoim życiem.

Ta kumpelka ze ścianki, która mi przez smsa awanturę zrobiła, odezwała się. Przeprosiła. Napisała, że ma kłopoty z głową, bierze leki i wybuchła, bo jeszcze coś tam musiała oglądać, czego nie chciała. No, przeprasza, że mnie się oberwało.
Odpisałem, że spoko, że robiłem terapię i przed terapią też miewałem ataki, temu wiem, jak to jest.

Gdy zastanawiam się, czy napisać do NB, to od razu sobie myślę "czy naprawdę tego chcesz"? Czy może moje wewnętrzne dziecko chce po prostu trochę odetchnąć, od tej wielkiej huśtawki emocji, często bolesnej. Przypomina mi się, jak mi było parę lat temu. Gdy NB była parę kilometrów dalej i pisała, że nie może mi dać tego, co oczekuję. Ale to przeszłość, myślę sobie. Kiedyś, to bolało, teraz nie boli. śmiać mi się trochę z tego chce, jak człowiek przeżywa, a po latach przypomina sobie ten ból, i śmiać mu się trochę chce, z tego wszystkiego :)
Zamiast uciekać, myślami do NB, wolę szukać kontaktu z moim wewnętrznym dzieckiem. To trochę, tak, jakby zamiast próbować rozwalić jakiś betonowy mur, by dostać się do jakiegoś domu, w którym nawet nie wiadomo, jak wygląda, budowało się swój własny.  Myślę, że to ostatnie jest bardziej konstruktywne i jak czas pokazuje, chyba mi dobrze robi. Ale jak NB się odezwie, to wiadomo, będę odpowiadał, tyle, że nie wiem, czy do niej teraz coś napiszę.

Walczę z lękami. Czuję je, na klatce piersiowej. By mi było lepiej, piję kawę, co na chwilę pomaga. Słucham muzyki, co pomaga. Moje myśli podążają wtedy za nutkami melodii, czy słowami, których w większości nie rozumiem, bo słucham albo Bacha, albo chińskiej muzyki. Biorę głęboki wdech, potem wydech i jakoś nie jest tak źle. Wracam trochę do przeszłości i staram się umieścić wewnętrzne dziecko gdzieś na plaży, albo na desce surfingowej. Gdy pojadę do Australii to kupię sobie fajną deskę, nie będę pożyczał. Jak ją rozwalę, to trudno. Za oknem słońce.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!