NB kontra rzeczywistość

Dzisiaj byłem na śniadaniu z J, z którą się czasami wspinam. Kiedyś wspinaliśmy się częściej, ale ona teraz rzadko ma czas. Może wybierzemy się razem do kina, albo zrobimy sobie nawzajem masaż, sama zaproponowała. Pożyjemy, zobaczymy, w każdym razie lubię śniadania z nią, w tureckiej kafejce z bułkami z owczym serem. Do tego cappuccino i miła rozmowa. W sumie, to ona sama zaczęła z tymi śniadaniami, nawet nie wiem dlaczego. Czasami spotykamy się u niej, rano, w niedzielę. Jakiś czas temu miała chłopaka, ale od paru miesięcy nic o nim nie wspomina, ja się też nie pytam.

Mam zakwasy i jestem zmęczony. Wczoraj zastępstwo na paletkach, musiałem siedzieć do 22, w dodatku zakwasy i lekka kontuzja. Może sobie dzisiaj dzień wolny od sportu zrobię, choć chciałem iść do siłowni trochę dla ścianki potrenować, potem siąść sobie w kafejce i coś tam popisać. Ale, myślę, że dobrze mi zrobi, jak się wyluzuję. Jutro paletki w innym klubie, ciekawe, jak będzie, może będzie tam X, czyli Chinka i pewnie KJ, czyli Japonka ;)

NB (narkotyk-B) przesłała pozdrowienia, bo wczoraj jej napisałem, że dla równowagi też powinna się jako pierwsza odzywać. Odezwała się, dla "równowagi i przyjemności", jak napisała. Ciekawe, po co w sumie do mnie pisze, może szuka jakiej przyjaznej duszy. Mnie to w sumie, mhmm, cieszy. Ale też, gdybym miał do wyboru, masaż z J, albo parę smsów z NB, to wybrał bym to ciepłe pierwsze, taka jest rzeczywistość.

Walczę z moimi lękami, choć dzisiaj jakoś leci, nawet mnie coś mniej dusi, nawet nie wiem dlaczego. Gdy coś jest nie tak, to staram się wracać do wewnętrznego dziecka, umieszczać moje lęki tam, skąd pochodzą, w przeszłości.

Komentarze

  1. wiele kobiet się kręci obok Ciebie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Trudno wyczuć, poza tym, to raczej znajomości platoniczne ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jako dziewczyna stwierdzam, ze kuszaca jest perspektywa posiadania w okolicy takiego mezczyzny, do ktorego, kiedy mam ochote, to napisze lub zadzwonie, a on mi swoim nieustajacym zainteresowaniem podbuduje ego. A co dopiero, gdy jest to byly chlopak, ktory mimo tego, ze puscilam go kantem dla innego, zawsze reaguje, kiedy szukam jego towarzystwa. Bardzo to dowartociowujace.
    Szczerze mowiac odbieram te NB jako osobe dosyc niesympatyczna, siegajaca po Ciebie wtedy, kiedy jej akurat przychodzi ochota, jak po narzedzie. Teraz jest w dolku, to znalazla droge... Odbieram jej zachowańie jako zwodzenie Ciebie dla podniesienia jej samopoczucia.
    Przykro mi, jesli moja wypowiedz Cie zranila, poprostu pisze, co czuje. Moge sie mylic, nie znam dziewczyny, moze osadzam ja niesprawiedliwie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiem, czy ją osądzasz niesprawiedliwie. Trudno mi powiedzieć, choć się nad tym też zastanawiałem. Ja ją znam już bardzo długo, potem mieliśmy coś, a potem mieliśmy długą przerwę. W sumie, to myślę, że mamy do siebie zaufanie, bo nie jest to znajomość oparta na "były/była" ale na wieloletnich kontaktach, nawet bez miłosnego wątku ;)
    Też nie wiem, czy mnie puściła mnie kantem dla innego, bo zanim kogoś miała, to powiedziała mi, że zastanowiła się i nie chce ze mną być. Ale, z drugiej strony, to nie chciała wtedy zrywać kontaktu, bo jej z tym było wygodnie, pewnie mnie potrzebowała, czy cholera wie ;)
    Zranić, to mnie tym nie zraniłaś :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajne takie śniadania...:) trochę jak z komedii romantycznej, przy której roni się łzę...;P

    OdpowiedzUsuń
  6. A może jednak J zwróciła na Ciebie uwagę? Hmmm
    Na Twoim miejscu również wybrałbym J. W końcu nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki...
    Pozdrawiam
    Ps. Dawno mnie tu nie było, ale to dlatego, że nie miałem internetu.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie wiem, czy to romantyczna komedia, ale J napisała mi, że kłócimy się jak stare dobre małżeństwo, czyli, w sensie, że mamy czasami różne zdanie, ale na końcu jakoś się dogadujemy, czy coś. Nie, żeby to dla mnie takie ważne było ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Witam, z J też już coś tam miałem, mhmm. A z tym wchodzeniem do tej samej rzeki, to wiem, że to polski cytat, bo autor cytatu miał zupełnie co innego na myśli ;) Ale rozumiem, co masz na myśli ;)
    Myślę, że gdy człowiek się zmienia, to nigdy nie wejdzie do tej samej rzeki, jak i nigdy nie przeczyta tak samo książki. Ale wiadomo, może mieć pecha i wpaść w ten sam schemat, czyli wejdzie jeszcze raz do tej samej rzeki, która, może jest bardziej jak jezioro i też się nie zmieniła ;)
    Bez internetu, aż trudno sobie wyobrazić, ale ma się chyba więcej czasu :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!