Obserwacja lęków
Obserwuję moje lęki. Najczęściej zaczynają się one od jakiegoś uczucia napięcia w okolicach splotu słonecznego. Czasami jest to po prostu wrażenie, że nie ma sensu się wysilać, no, bo nic nie ma sensu.
Dlaczego tak to obserwuję?
- Nie zajmuj się tak sobą samym, po prostu żyj - słyszałem nieraz, najczęściej od przedstawicielek płci piękniej.
- Taa - myślę sobie - łatwo powiedzieć.
Faceci zabijają się chyba ze 3 razy częściej niż kobiety, za to kobiety częściej próbują.
Wiem jak niebezpieczna jest frustracja i depresja, pomieszane ze sobą, z dodatkiem PTSD, dlatego już nie słucham takich rad. Wolę się raczej zajmować moim problemem, niż skończyć gdzieś na belce, czy grubej gałęzi.
A może mam uraz, bo moja Mama ignorowała, przynajmniej po części, nasze lęki?
Jej stary nie bił. Ale na koniec ona i tak zaczęła pić, przynajmniej przez jakiś czas, więc co taka gadka. Patologiczna rodzina i tyle :P
Myślę, że łatwiej jest mi obchodzić się z moimi lękami gdy wiem jak działają. Gdy je czuję, to wiem już, że dobrze jest głębiej oddychać, czasami przystopować, nie podejmować jakichś gwałtownych decyzji. Gdy mam coś zrobić, z kimś porozmawiać przez telefon, to zapisuję sobie na kartce co chcę powiedzieć, o co zapytać. To często pomaga, choć nie zawsze.
I tak sobie walczę. Z tym, że kiedyś na pewno bym tak otwarcie o sobie nie pisał. Lęki by mi w tym przeszkadzały :P
Dlaczego tak to obserwuję?
- Nie zajmuj się tak sobą samym, po prostu żyj - słyszałem nieraz, najczęściej od przedstawicielek płci piękniej.
- Taa - myślę sobie - łatwo powiedzieć.
Faceci zabijają się chyba ze 3 razy częściej niż kobiety, za to kobiety częściej próbują.
Wiem jak niebezpieczna jest frustracja i depresja, pomieszane ze sobą, z dodatkiem PTSD, dlatego już nie słucham takich rad. Wolę się raczej zajmować moim problemem, niż skończyć gdzieś na belce, czy grubej gałęzi.
A może mam uraz, bo moja Mama ignorowała, przynajmniej po części, nasze lęki?
Jej stary nie bił. Ale na koniec ona i tak zaczęła pić, przynajmniej przez jakiś czas, więc co taka gadka. Patologiczna rodzina i tyle :P
Myślę, że łatwiej jest mi obchodzić się z moimi lękami gdy wiem jak działają. Gdy je czuję, to wiem już, że dobrze jest głębiej oddychać, czasami przystopować, nie podejmować jakichś gwałtownych decyzji. Gdy mam coś zrobić, z kimś porozmawiać przez telefon, to zapisuję sobie na kartce co chcę powiedzieć, o co zapytać. To często pomaga, choć nie zawsze.
I tak sobie walczę. Z tym, że kiedyś na pewno bym tak otwarcie o sobie nie pisał. Lęki by mi w tym przeszkadzały :P
Taa, masz rację, łatwo powiedzieć, gorzej przeżywać. Piaskowy Chłopaku ;-).
OdpowiedzUsuńPoznałeś siebie,swoje lęki i radzisz sobie całkiem dobrze. Jest to zasługą, że mogę sobie Ciebie czytać do woli, choć nie zawsze mogę pisać.
Pozdrawiam cieplutko w ten rzeźki dzień.
...oczywiście...rześki...rześki ten mój dzisiejszy dzień jest, a nie rzeźki ;)
OdpowiedzUsuńAno, myślę, że jak się wie, z czym się ma do czynienia, to łatwiej to ugryźć ;) Radzę sobie jak radzę, ale coś tam próbuję. Myślę, że to w sumie ciekawe, obserwowanie jak się reaguje na pewne rzeczy. Jakbym sobie lepiej radził, to pewnie nie byłbym sam :P Ale, takie życie :D Za to mam sympatyczną czytelniczkę bloga :D
OdpowiedzUsuńTu też w miarę rześko dzisiaj, bo tylko 26C, a nie 32, czy coś ;)
Więc przyjemnie ciepłe pozdrowienia :)