Rzeczywistość
Siedzę w kafejce, przy cappuccino, słońce świeci, wieje przyjemny wiaterek. Kiedyś mieszkałem jakiś czas nad Atlantykiem, miałem parę minut na plażę. Dlaczego się stamtąd wyniosłem? Akurat tu facet przechodził, 3 razy w tygodniu sport, poszedł na kontrolę, coś mu źle zrobili i widzi podwójnie od 8 dni. Temu nie chodzę do lekarza, chyba, że do ortopedy. Wczoraj cały dzień prawie z AW. Ale coś nie wiem, jak do niej podejść, czegoś brakuje. Myślę o NB, od dwóch lat, codziennie. Tyle, że ja wiem, że jestem trochę inny. Ktoś powiedział, że Kafka był inny, bo nie znał regół gry życia. Ja też się ich nie nauczyłem i odkrywam je, jak "obcy" ;o) Mam też dosyć tego "uciekania", czuję po prostu ciężar na piersiach i łatwiej mi, gdy oglądam jakieś głupoty, albo uprawiam sport, albo piszę ;o)
Skąd to uzależnienie od NB?
Skąd to uzależnienie od NB?
Wolę, żebyś był "inny", niż miałbyś być pospolity :)
OdpowiedzUsuńA taka ucieczka w telewizję, sport czy pisanie chyba się sprawdza.
No a cappuccino to bym chętnie się z Tobą napiła :)
Co jeśli wszyscy rodzimy się niezdolni do życia, kochania i umierania, jeśli tylko udajemy, że potrafimy i jedni robią to lepiej, drudzy gorzej a trzeci wcale.
OdpowiedzUsuń->brudnowski
OdpowiedzUsuńA nic, ale "rodzimy się niezdolni do ... , umierania"?
Nie bardzo rozumiem, co chcesz przez to wszystko powiedzieć.
Ale dziękuję za intrygujący komentarz ;o)
Hm.. skoro udajemy, to czemu cierpimy? Bo jesteśmy kiepskimi kłamcami? Czy dlatego, że tak dobrze nam idzie i mamy wyrzuty sumienia?
OdpowiedzUsuńPanie yellowish ;)
OdpowiedzUsuńumrzeć porządnie - oto sztuka.
Pani marelle :)
wg mnie najlepiej oddaje to Pan Woody Allen "Myślę, że życie dzieli się na straszne i żałosne. To są dwie kategorie. Straszne to, no nie wiem, śmiertelne przypadki, niewidomi, kalectwo. Nie wiem jak sobie ludzie dają z tym radem radę, to zadziwiające. A żałosne są życia wszystkich pozostałych. Więc jeżeli jesteś żałosny, powinieneś być wdzięczny losowi, że jesteś żałosny, bo być żałosnym to wielkie szczęście". Interpretuję to sobie w ten sposób, że cierpimy właśnie z przyrodzonej zasady a kwestia udawania, że jest inaczej, to sposób radzenia sobie w tej sytuacji. Ale mogę się mylić.
Powiedzmy sobie w ten sposób, W.Allen to komik i też powiedział:
OdpowiedzUsuń"I don't want to achieve immortality through my work... I want to achieve it through not dying."
Dobrze wiedzieć o czym rozmawiamy, w sferach żartu, zgadzam się z Panem brudnowskim ;o)
Takie wypowiedzi dobrze się sprzedają, ale co mają z praktycznym życiem wspólnego ? ;o)
Czy foka prowadzi "żałosne" życie, albo wieloryb, czy może kot? Czy one udają, szczególnie koty, jak miauczą w marcu?
A W.Allen mógł sobie ponarzekać, może nawet żeniąc się z młodszą, o 34 lata, dziewczyną ;o) Za to mu w sumie między innymi płacą ;o)
A "umrzeć porządnie"? Co to znaczy, jak umiera się nieporządnie? Niepozapinane guziki koszuli?
Dziękuję za odpowiedź na komentarz. Zacznę od tego, że zwierzęta nie mają duszy,
OdpowiedzUsuńsą wiedzione instynktem i nie działają intencjonalnie. Słowa Allena odnoszą się
wyłącznie do ludzi, a określenie "żałosne" w moim rozumieniu wiąże się z
beznadziejnością ludzkiego istnienia (patrz. egzystencjalizm w filozofii).
Nie każdy musi podzielać tę idee.
I wreszcie "umrzeć porządnie",
OdpowiedzUsuńw wymiarze nie fizycznym oczywiście. Wg mnie jest to osiągnięcie pewnego stan
spokoju i spełnienia. Trud bądź niemożność dojścia do owego stanu nazwę właśnie
tym "żałosnym" i beznadziejnym aspektem ludzkiego istnienia. Przyznam szczerze,
że jest to mój prywatny pogląd.
Pozdrawiam. F.B.
Tak sobie myślałem, że o to chodzi w tym "umrzeć porządnie". Wiadomo, do czegoś w tym rodzaju dążą np.joginowie (nirwana). Ale to może przeżyć też może jaka babcia, która ma szczęśliwą rodzinę i uważa, że się w swojej roli spełniła. Ale czy ten stan jest osiągalny, czy jest tylko ideałem, to pewnie kwestia definicji, moim zdaniem.
OdpowiedzUsuńCzy zwierzęta mają "duszę", czy nie, to raczej kwestia religijna, w innych religiach (patrz np. reinkarnacja) mają. Reinkarnacja była też uznawana przez kościół do 553 roku, czy cóś ;o) Wiedza internetowa.
Czy zwierzęta działają instynktownie, a ludzie nie i na ile się ich zachowanie różni, to już szerszy temat. Dla mnie osobiście pouczający jest dosyć fakt, że murzyni, czy inne rasy, nie były uważane za ludzi. Trzymano ich nawet w zoo, tyle, że luzem, koło 1870, nawet w Warszawie, oprócz Hamburga, itp. Patrz "human zoo". Zwierzęta potrafię robić narzędzia, delfiny i niektóre wyższe rozpoznają się w lustrze itp, czyli mają jakiś rodzaj samoświadomości. Alem się rozpisał ;o)
To oczywiście o niczym nie świadczy, ale :
OdpowiedzUsuńhttp://nauka.wp.pl/title,Gawrony-potrafia-wytwarzac-narzedzia,wid,11174229,wiadomosc.html?ticaid=1822f
;o)
Ciekawy link. To o czym piszesz świadczy o tym w jak wielki znak zapytania wpisuje się życie istniejące na ziemi.
OdpowiedzUsuńAno, znak zapytania.
OdpowiedzUsuńżycie na ziemi, życiem na ziemi, ale nawet kościół katolicki nie jest przeciwko teorii wielkiego wybuchu, a my w sumie jesteśmy zbiorem atomów, które się tam kiedyś pozlepiały (według tej teorii), niezależnie od tego, czy posiadamy "duszę", czy nie. Póki co, to jeszcze chyba żaden z ludzi tajemnicy życia nie rozwiązał. To znaczy, nie zbudował sztucznie żywej komórki ;o) z tego co wiem ;o)