Taki sobie dzień

Mam dobre i słabsze dni. Dzisiaj to pewnie ten słabszy. Jakiś wykończony się obudziłem. Napisałem nawet do kumpla, doktora fizyki, jak to z tą teorią względności. I nadal nie wiem ;o) Bo to w sumie teoria. I jak już Russel i inne powiedzieli, że "prawdy nie da się udowodnić, da się ją jedynie zaprzeczyć". Teraz świeci słońce, ja siedzę przy cappuccino w kafejce i powoli zaczyna na mnie kofeina działać.
Możliwe, że mnie za bardzo wracanie do przeszłości wykańcza, zauważyłem to już parę razy. Więc daję sobie trochę na luz.
W dodatku straciłem drobną sumę, przez własną nieuwagę, co bardziej denerwuje ;o) niż zarobienie tej samej ilości ;o)
Patrz samoocena jako nieudacznik ;o)
Wybiorę się dzisiaj do innej kafejki na urodziny znajomej, której nie widziałem z pół roku chyba, a przedtem widziałem ją ze dwa razy. To w sumie dobra znajoma jednego z moich kumpli, których widuję raz na 5 lat. Ale napisała maila, że jest impreza, czy inne cóś, więc kupiłem wiązankę i może jeszcze czerwone wino do tego. Obejdzie się bez prezentów, idę tam raczej, by mnie tu nie szkalowano, że siedzę w domu i nosa poza drzwi nie wystawiam ;o)
--- PTSD ---
Wracanie do przeszłości, to jedna z rzeczy, którą robię. By nauczyć się tego, co było, by nie wyskakiwało to znienacka i nie atakowało mnie w mało stosownym momencie. To po prostu praca. Na początku wydawało mi się to bez sensu, bo czasami niektóre rzeczy wydają sie być tak trudne, że nawet nie da się o nich myśleć, gdy się próbuje. Bo powstaje pustka w głowie, albo myśli uciekają, jak zające w polu, gdzieś w wysoką trawę i szukaj ich. Albo po prostu nie można się na niczym skupić. Myślę oczywiście czasami o NB (narkotyk-B), ale co mam wymyślić. Wiem, że gdy nawiążę z nią kontakt, to będzie jak było. Ona będzie się z tego kontaktu cieszyć, a ja będę czekał, aż coś się zmieni. Będę tesknił i bał się smsów, niektórych, bo niektóre przynoszą po prostu ból. Więc po co. Nie lepiej po prostu szukać kawałka spokoju, wysepki, kawałka stałego lądu, cieszyć się słońcem, odpocząć i potem znowu, naprawić pokiereszowaną łódkę i ruszyć w dalszą podróż.

Komentarze

  1. Wracanie do przeszłości to jedno z moich ulubionych zajęć. Kiedyś moja mama powiedziała, że jest zdziwiona i pod wrażeniem tego, jak wiele pamiętam, nawet z bardzo najmłodszych lat.
    Lubię analizować, kombinować, gdybać, nawet wstydzić się przeszłości i cieszyć się, że nie walnęłam jakiegoś głupstwa - ale to zdecydowanie rzadsza opcja ";o)" ;)

    Ale powiem Ci w sekrecie, że w końcu przychodzi moment, w którym mam deja vu - uwielbiam to, chociaż mnie przeraża, zastanawia, ciekawi - chyba najbardziej na świecie. Ale pomimo tej ciekawości, tej zagadkowości - to uczucie sprawia, że myślę: skoro TO już było, to znaczy, że jestem w dobrym miejscu, że wszystko się dzieje tak, jak gdzieśtam jest dla mnie zapisane. Że jestem tu, gdzie powinnam, i zrobiłam wszystko tak, jak trzeba.

    Chyba w ogóle nie pomagam, co? Chociaż bym chciała...

    OdpowiedzUsuń
  2. Dlaczego miałaś nie pomóc trochę? Miło, że się wpisałaś, podzieliłaś czymś i to, że pewnie chciałaś pomóc, skoro się pytasz, czy pomogłaś ;o)
    Deja vu, w sumie ciekawe, ale znając możliwości naszych szarych komórek..., oczywiście, od razu poczytałem na ten temat trochę w internecie, chociaż kiedyś czytałem też coś o tym.
    Miłych wycieczek w przeszłość :o)

    OdpowiedzUsuń
  3. ciekawie patrzysz na sprawy...

    polecam ten artykulik:

    http://www.newsweek.pl/artykuly/sekcje/nauka/skad-sie-bierze-uczucie-d%C3%A9j%C3%A0-vu,39199,1

    ja nie mogę spać...

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawy artykul.
    Dlaczego nie potrafisz zasnac, czy spac?

    OdpowiedzUsuń
  5. naoglądałam się dziwnych filmów ;) i trochę też z nerwów przed egzaminami...

    OdpowiedzUsuń
  6. Ano, dziwne filmy..., ciekawe jakie? Ja ostatnio nie mam ochoty na filmy, tylko głupie seriale, jak "The Big Bang Theory" ;o)

    OdpowiedzUsuń
  7. wczoraj akurat The horseman - nie był ani ciekawy, ani straszny, ani nawet zagadkowy - jedna wielka nuda, chociaż ciekawie się zaczął.

    Teraz zamiast się uczyć próbuję spakować się w walizkę, i coś czuję, że albo połowę rzeczy zostawię dla przyszłych lokatorów, albo będę dzwonić po prywatny odrzutowiec relacji Poznań -> wybrzeże środkowe ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. tak, powracać do przeszłości to cos co lubię.....nie zawsze skutkiem tego jest coś pozytywnego ale cóz i tak w zyciu bywa

    OdpowiedzUsuń
  9. zabojcza-w-uwodzeniu16 czerwca 2009 11:44

    No to ja uczę się od Mistrza, bo u mnie depresyjnie bardzo! Koniec z przeszłością. Trzeba stawić czoła przyszłości. Od dziś zaczynam: żadnych sms-ów, maili, rozmów na gg. Tylko czy podołam? Poproszę o wsparcie...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!